Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Chaos, czyli polska polityka zagraniczna

Francuski prezydent Nicolas Sarkozy miał w środę przybyć do Warszawy z oficjalną wizytą. Wolał jednak rozmowy z Polakami odłożyć do 9 maja. Oficjalnie z powodu pogrzebu martynikańskiego poety Aimé Césaire'a. Nieoficjalnie zaś, jak podaje francuski dziennik 'Le Figaro', z powodu kłótni premiera Tuska z prezydentem Kaczyńskim.

O wadze rozmów zaplanowanych od dawna na kwiecień może świadczyć fakt, że miał w nich uczestniczyć również premier François Fillon i kilku francuskich ministrów. Odwołanie spotkania dyplomatycznego na tym szczeblu, i to niemal w ostatniej chwili, jest rzadkością i stawia polską politykę zagraniczną w bardzo złym świetle.

Francja, od pierwszego lipca przejmuje na pół roku przewodnictwo w UE. Sam Sarkozy chce owe 6 miesięcy wykorzystać jak najpełniej dla przywrócenia sensu i celu istnienia Unii. Francuski prezydent uwielbia spektakularne przedsięwzięcia. Chciałby więc, by jego przewodnictwo zapisało się w historii UE jako niezwykłe wydarzenie, tym bardziej, że w polityce wewnętrznej ma złą passę. Do nowej roli szykuje się już od dawna m.in. odbywając z wielką pompą oficjalne wizyty. Jak choćby ta ostatnia, w Londynie, już uznana za przełomową dla przyszłości Unii. Chodzi o wciągnięcie sceptycznie nastawionej do spraw unijnej integracji Wielkiej Brytanii do europejskiego "twardego jądra" wraz z Francją i Niemcami.

Wizyta Sarkozy'ego w Polsce może być dla nas niepowtarzalną okazją do uplasowania się bliżej owego "jądra". Ale przeszkód ku takiemu rozwojowi sytuacji nie brakuje. Polska polityka zagraniczna jest niespójna i niepewna ze względu na tarcia między Pałacem Namiestnikowskim i Pałacem Rady Ministrów. Nieudana kohabitacja Tuska i Kaczyńskiego podobnie jak i nieskrywana wrogość prezydenta do Rosji i Niemiec sprawiają, że europejscy partnerzy muszą dwa razy pomyśleć, zanim zaczną wciągać polską dyplomację do zakulisowych gier.

Właśnie teraz, gdy Francja szuka sojuszników do takich rozgrywek powstała dla Polski idealna wprost sytuacja zagrania pierwszych, no może drugich, skrzypiec. Cóż, dla podjęcia gry niezbędne jest jednak pełne zaufanie między Warszawą a Berlinem. Zapewne między innymi o ocieplenie na tej linii zabiegać chciał Srakozy. Nikogo nie trzeba bowiem przekonywać, że dzisiejsze stosunki polsko-niemieckie to nie sielanka, a prezydent Kaczyński ciągle nie wydaje się zdolny do wykonania przyjaznego gestu wobec Berlina. Polska dyplomacja ociera się więc o wielką przegraną już w przedbiegach.

Sarkozy ma swoje własne kłopoty podobne do kohabitacji Tuska i Kaczyńskiego. Jego relacje z premierem Fillonem są ostatnio napięte. Coraz głośniej mówi się w Paryżu o możliwości dymisji Fillona i powołaniu na jego miejsce Xaviera Bertranda, obecnego ministra pracy. Jednak Francuzi, którzy w końcu sami kohabitację wymyślili, potrafią takie niesnaski na linii prezydent-premier bardzo dobrze tuszować. Tę sztukę musi też jak najszybciej opanować strona polska.

 

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną