Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Po burzy w szklance wody

Kaczyński we Francji: jak to w rodzinie.

Niefortunna wypowiedź prezydenta Lecha Kaczyńskiego o tym, że nie podpisze ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego wywołała wielkie zamieszanie. Prezydent rzucając słowa na wiatr naraża siebie i kraj na dyplomatyczne szkody. Teraz pokazał, że jednak potrafi przekuć porażkę w zwycięstwo.

Nicolas Sarkozy w Parlamencie Europejskim porównał Unię Europejską do rodziny. Jak to w rodzinie, można się kłócić i spierać, ale tak szybko nie usuwa się jej członków. Chodzi o oczywiście o Irlandię. Takie było tło ostrych słów Sarkozy'go wypowiedzianych pod adresem polskiego prezydenta, który po irlandzkim "nie" uznał ratyfikację Traktatu Lizbońskiego za zbędną.

I jak to w rodzinie. Minęło kilka dni i jakby nigdy nic polski prezydent zawitał do Paryża. W niedzielę wziął udział w 3-godzinnych obradach otwierających Unię dla Śródziemnomorza w paryskim Grand Palais, a dziś rano w defiladzie wojskowej na Champs Elysée.

W trakcie przedwczorajszej rozmowy w cztery oczy Kaczyńskiego z Sarkozym polski prezydent zapewnił francuskiego, że ratyfikację Traktatu podpisze. Następnie Lech Kaczyński oświadczył dziennikarzom, że ma wspólny z Sarkozym plan wyjścia z kryzysu irlandzkiego.

Tym razem Lech Kaczyński potrafił odłożyć na bok urazy, ruszył do działania i okazał się znakomitym dyplomatą. Tajne plany, jak wiadomo, mają to do siebie, że są tajne i nikt nic o nich nie wie. Jakakolwiek była treść rozmowy obu prezydentów, to jakiś plan działania musiał być ustalony. Słowa Lecha Kaczyńskiego o wspólnym planie to zapewne sama prawda, a równocześnie świetny chwyt medialny. Jego tajność tym razem świetnie potęguje wrażenie.

Polski prezydent zachwycił też Francuzów, i można sądzić, że nie tylko ich, zgłaszając podczas otwarcia sesji Unii dla Śródziemnomorza prośbę o upamiętnienie minutą ciszy pamięci prof. Bronisława Geremka. To piękny gest, i tym bardziej cenny, iż powszechnie wiadomo, że tragicznie zmarły dysydent, współtwórca "Solidarności" i były minister spraw zagranicznych Polski nie był politycznym przyjacielem braci Kaczyńskich. W dodatku prof. Geremek był powszechnie znany i ceniony we Francji, a wiadomość o jego śmierci obiegła wszystkie francuskie media i zasmuciła Francuzów.

Prezydent Polski zbiera dziś zasłużone pochwały i zyskuje międzynarodowy respekt pozwalający puścić w niepamięć słowa wypowiedziane dla "Dziennika". Część respektu spływa również na samą Polskę. Lech Kaczyński pokazał wreszcie klasę, z jaką powinien postępować prezydent wszystkich Polaków. Trudniej będzie zyskać na tej sprawie w polityce wewnętrznej. Lech Kaczyński traci bowiem wiarygodność zarówno wśród eurosceptyków, jak i euroentuzjastów.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną