Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Kryzys futbolowy

Większość powodów zawieszenia zarządu PZPN i wprowadzenia kuratora, które podał minister sportu Mirosław Drzewiecki, była powszechnie znana od co najmniej pół roku. Co więc takiego się wydarzyło, że minister niespodziewanie zwrócił się do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl, a ten uznał argumenty i zawiesił władze piłkarskie?

Po pierwsze, do pakietu znanych zarzutów o bezprawne działanie, nieprzestrzeganie statutu i nie dość zdecydowaną walkę z korupcją doszły wyniki kontroli finansowej, przeprowadzonej we wrześniu w PZPN.

Po drugie, tydzień temu Komitet Wykonawczy UEFA w miarę pozytywnie ocenił stan naszych przygotowań do Euro 2012.

Po trzecie, właśnie mija termin (30 września) zgłaszania kandydatów na prezesa PZPN, którego miano wybrać na zjeździe zapowiedzianym na 30 października.

I tu dochodzimy do sedna decyzji. Wprawdzie Michał Listkiewicz, dotychczasowy prezes PZPN nie zamierzał kandydować, ale również nikt z trójki potencjalnych następców nie zostałby przez ministra zaakceptowany. Faworyzowany przez Listkiewicza, dotychczasowy sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina, podobnie jak Grzegorz Lato i Tomasz Jagodziński, są bowiem uważani za kontynuatorów „betonowej" linii poprzedniego zarządu. Z kolei Zbigniew Boniek, jedyny cieszący się poparciem ministerstwa, nie jest lubiany przez dokonujących wyboru.

Minister Drzewiecki zagrał va banque. Jeśli UEFA nie uzna przedstawionych argumentów, może zawiesić udział polskiej reprezentacji w rozgrywanych właśnie eliminacjach Mistrzostw Świata. Co gorsza, może również odebrać nam Euro!

Władze UEFA z Michaelem Platinim na czele będą rozpatrywać zasadność wniosku Ministerstwa Sportu, ale również protest zawieszonych władz PZPN. Pamiętać należy, że międzynarodowe federacje sportowe, a zwłaszcza FIFA i UEFA, nie lubią, kiedy władze państwowe ingerują w działalność podległych im krajowych związków. Ministerstwo w tym przypadku zasłania się podjęciem decyzji przez społeczny Trybunał Arbitrażowy. Zarówno minister Drzewiecki, jak i zawieszony prezes Listkiewicz święcie wierzą, że Platini uzna ich racje.

Póki co mamy w polskiej piłce kryzys z trudno przewidywalnym finałem.  I mało ważne, czy (już i tak słaba) nasza drużyna pokona w najbliższych meczach eliminacyjnych Słowaków i Czechów!

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną