Dialog, negocjacje nigdy nie miały w Polsce dobrych notowań, zawsze lokowały się blisko zdrady. Liczyła się walka, nawet przegrana, a zwłaszcza przegrana. Czyli nieczyste negocjacje z komunistami – nie, ale ich efekt – tak. Z takiego punktu widzenia, tylko nieco przerysowując, można powiedzieć, że bohaterstwo narodu w kontraktowych wyborach polegało na tym, że w ramach wolnej puli do Sejmu i Senatu nie wybrał on kandydatów PZPR. Chyba najdalej w takim osobliwym rozumowaniu posunął się publicysta „Rzeczpospolitej” Dominik Zdort, który szczególnie chce świętować obalenie 4 czerwca tzw. listy krajowej, pisząc, że tym samym „odrzuciliśmy kompromis, który negocjowano przy Okrągłym Stole”. Przeciwstawia elity, które negocjowały, i społeczeństwo, które wybrało. A przecież obalenie listy krajowej było możliwe tylko dzięki ordynacji przyjętej w wyniku okrągłostołowego porozumienia. Komuniści niejako zgodzili się, aby ich obalić, choć się tego na pewno nie spodziewali. Nie było to bynajmniej, jak pisze Zdort, odrzucenie przez społeczeństwo kompromisu, lecz przeciwnie – skorzystanie z niego w całej rozciągłości. Do zrozumienia tej prostej prawdy nie trzeba już nawet dobrej woli. Wystarczą podstawy logiki.