Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Premier udziela kredytu

Gdyby w Polsce istniały 'czepialskie' standardy amerykańskie, byłoby aż nadto powodów, by min. Czuma przestał pełnić funkcję

Artykuł Cezarego Łazarewicza z poprzedniego numeru o amerykańskich długach nowego ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy wywołał medialną i polityczną burzę. Do wątków podniesionych w naszym tekście dziennikarze innych mediów dorzucili kolejne. Gdyby w Polsce stosowano „czepialskie" standardy amerykańskie (jeden z ministrów Baracka Obamy stracił pracę z powodu zatrudniania nielegalnie gosposi), zapewne byłoby aż nadto powodów, aby minister Czuma przestał pełnić funkcję. Zwłaszcza że jego kompetencje merytoryczne są raczej mało znane. Ale Polska to nie Ameryka, choć przez chwilę (po szybkiej dymisji poprzedniego ministra) wydawało się, że standardy mamy porównywalne albo i wyższe. Szybko wróciliśmy na miękką polską ziemię.

Rozumiem kadrowy i polityczny kłopot ­premiera Tuska i jego ludzi, którzy, dokonując w pośpiechu tej nominacji, czegoś tam nie sprawdzili, przyjęli na wiarę i teraz muszą bronić tamtej decyzji. Od niektórych naszych czytelników, wyraźnie życzących dobrze temu rządowi, usłyszeliśmy nawet pretensje, że może nie należało tej sprawy ruszać. Zaś od politycznych przyjaciół ministra zebraliśmy całą kaskadę usprawiedliwień: bo Czuma swoje długi, jak twierdzi, w końcu pospłacał; różne niemądre rzeczy, które mówił, wynikają z braku doświadczenia; niewpisanie do sejmowego rejestru asystentów syna Krzysztofa - to błahostka; obecność ministra we władzach prywatnej spółki - zaniedbanie; powołanie na rzecznika resortu bliskiego znajomego córki - miał powołać nieznajomego? Itd. Najważniejsze jednak, że był legendą opozycji. Ale - jak słusznie zauważyła Ewa Milewicz w „GW" - za dawne zasługi i życiorys człowiek powinien dostawać ­order, a nie stanowisko ministra.

Po tym, czegośmy się ostatnio o Andrzeju Czumie dowiedzieli, obawiam się, że nie bardzo nadaje się on na ważne (dziś jedno z najważniejszych i najtrudniejszych) stanowisko w rządzie, że, bez drobiazgowego nadzoru, raczej będzie przysparzał problemów, niż je rozwiązywał. Najęliśmy się za psa (ta rola dziennikarzy nie jest szczególnie miła), więc szczekamy, choć - oczywiście - rządowa karawana może sobie jechać dalej.

Premier Tusk postanowił ze swojego politycznego kapitału udzielić kredytu Andrzejowi Czumie. Przypominam tylko, że Andrzej Czuma był marnym dłużnikiem. Ale życzę powodzenia.

Polityka 8.2009 (2693) z dnia 21.02.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną