Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Misiak za Pawlaka

Nie można wykluczyć, że Misiak symbolicznie zapłacił nie tylko za swój przypadek, ale i za wicepremiera Pawlaka

Długo premier Tusk zastanawiał się co zrobić z senatorem Tomaszem Misiakiem. Wreszcie postanowił zarekomendować władzom Platformy usunięcie go z klubu parlamentarnego i z samej partii. To decyzja  ostra jak na wcześniejsze przewidywania, według których miało się skończyć na wezwaniu Misiaka do pozbycia się udziałów  w swojej spółce i pozbawieniu go niektórych partyjnych i sejmowych funkcji. Nie można wykluczyć, że Misiak symbolicznie zapłacił nie tylko za swój przypadek, ale i za wicepremiera Pawlaka, którego premier ukarać z politycznych powodów nie mógł, jeśli nie chciał ryzykować zawalenia się koalicji. W sprawie Misiaka musiał być więc niejako podwójnie surowy.

Tak czy inaczej, to dobra decyzja. Tam, gdzie nie ma odpowiedzialności karnej, bo prawo nie zostało formalnie złamane, jest jeszcze odpowiedzialność polityczna, o czym posłowie i senatorowie powinni pamiętać. Choć z drugiej strony, ktoś może luźno spekulować: kontrakt z firmą Misiaka został zawarty, Misiak pozostaje senatorem, choć zapewne już bezpartyjnym, może taka cena była brana pod uwagę i wliczona w całość...

Nie ma na to dowodów. Dziwi jednak coś innego. Jak, ktoś kto w tak młodym wieku jak senator Misiak doszedł do poważnych sukcesów biznesowych i politycznych, co wymaga inteligencji i sprytu, mógł zaplątać się w tak dwuznaczną sytuację? Choćby rzeczywiście Misiak w Senacie palcem nie kiwnął w kwestii ustawy, która umożliwiła później zawarcie kontraktu z jego firmą, to okoliczności sprawy są dla senatora fatalne. Czy tego nie dostrzegał, bagatelizował, sądził, że to jakoś przejdzie, nie dostrzegał czerwonego pulsującego światła? Trudno to pojąć. Być może nie da się jednak pogodzić w jednej osobie mentalności, natury biznesmena z powinnościami etycznymi polityka, w końcu to pęka, zwycięża ta pierwsza. Nie da się być jednocześnie przedsiębiorcą i dla tych przedsiębiorców prawodawcą. Trzeba coś wybrać. A jeśli nie czuje się misji politycznej, dla której można poświęcić inne sprawy, lepiej pozostać tylko biznesmenem.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną