Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Druga rocznica śmierci Barbary Blidy

Dlaczego po dwóch latach śledztwa prokuratury i roku prac sejmowej komisji śledczej wciąż niewiele wiadomo?

25 kwietnia 2007 r. samobójstwo popełniła Barbara Blida - stało się to kilka minut po szóstej rano, w rodzinnym domu w Siemianowicach - Michałkowicach, w momencie zatrzymywania działaczki lewicy przez ABW.

Nad grobem Blidy, Kazimierz Kutz, daleki od politycznych poglądów zmarłej, pożegnał ją, jako ofiarę kamiennych serc. Z drugiej strony w tamtych dniach zdumiewało swoim cynizmem kreowanie negatywnego obrazu Blidy. Prokuratorzy, szefowie ABW, także politycy, rzucali mediom takie kąski: musiała mieć coś na sumieniu, jeżeli popełniła samobójstwo; uczciwy człowiek nie targnie się przecież na życie!

Tym samym oznaczone zostały dwa bieguny w ocenie Blidy i tragedii, która rozegrała się w jej śląskim domu. Nadal jednak nie wiadomo, bliżej którego z nich leży prawda. Leszek Piotrowski, pełnomocnik rodziny Blidów, powiedział wtedy „Polityce", że jest zdumiony frontem ochrony tworzonym wokół funkcjonariuszy ABW, prokuratorów i ich mocodawców politycznych, związanych ze sprawą Barbary Blidy. Czy po dwóch latach i po zmianie rządu,  udało się ten front przełamać?

Kilka dni temu Prokuratura Okręgowa w Łodzi, która prawie od początku prowadziła śledztwo mające wyjaśnić powody akcji ABW w domu Blidów i zasadność nakazu jej zatrzymania - skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko por. Grzegorzowi S. Za zaniedbanie obowiązków służbowych, bo wcześniej nie sprawdził, ani nie kazał zrobić tego na miejscu podległym funkcjonariuszom, czy Blidowie mają broń. Skoro nie wydał takiego rozkazu, śledczy uznali, że bez winy są pozostali funkcjonariusze ABW, w tym agentka, która pozwoliła zatrzymanej pójść do łazienki. Ich sprawę umorzono.

Jak na dwuletnie śledztwo, w którym przesłuchano ok. 200 świadków (w tym Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobrę, Janusza Kaczmarka i byłego szefa ABW, Bogdana Święczkowskiego), rezultaty nie są imponujące. W innych wątkach śledczy nadal badają np. zasadność samego zatrzymania i przymusowego doprowadzenia Blidy; naciski na prokuratorów; dopuszczalność filmowania (na potrzeby mediów) zatrzymywanych osób. Do oddzielnego postępowania wyłączono rolę polityków (m.in. J. Kaczyńskiego i Z. Ziobry) na przebieg śledztwa dotyczącego mafii węglowej i Blidy.

Oskarżenie porucznika S. (nie przyznaje się do winy) skomplikuje i tak nisko ocenianą prawie roczną pracę sejmowej komisji śledczej, która równolegle z prokuraturą próbuje rozwikłać tajemnice związane ze śmiercią Blidy. Do tej pory przesłuchała osiemnastu prokuratorów i czterech oficerów ABW. W najbliższym tygodniu miał przed nią stanąć jako świadek Grzegorz S. - teraz, jako oskarżony, znalazł się w całkiem innej sytuacji prawnej. Może odmówić zeznań przed komisją.

Zresztą komisja nie radzi sobie (albo nie chce) z formalno - prawną stroną swojej działalności. Z założeń powinna być jawna, ale połowę spraw utajnia. Sparaliżowana jest tajemnicą państwową, która obowiązuje oficerów ABW i prokuratorów. A są przecież narzędzie pozwalające w uzasadnionych okolicznościach na złamanie tajemnicy. Przesłuchania świadków odbywają się na odległość, dane osobowe są tajne, na ekranach ledwo zarysowane są sylwetki, a głosy zniekształcone. Oficer ABW zasłania się amnezją w sprawie wydarzeń sprzed dwóch lat, a przecież śmierć Blidy, musiała wryć się w pamięć, bo w każdym calu dotyczyła jego kariery. Mówi, że sprawa Blidy była rutynowa, ale nie przypomina sobie żadnej innej, związanej z korupcją, do której przypisanych byłoby czterech prokuratorów i ośmiu funkcjonariuszy ABW.

Dwa lata temu Barbara Blida miała być zatrzymana pod zarzutem pośredniczenia w korumpowaniu Zbigniewa B., prezesa Rudzkiej Spółki Węglowej. Za 80 tys. zł spółka miała umorzyć cześć węglowych długów Barbary Kmiecik (nazwanej w mediach „Alexis" polskiego górnictwa), przyjaciółki Blidy. Szukając politycznych haków na lewicę i w ogóle opozycję, katowicka prokuratura dała się złapać na ten haczyk. Dalsze śledztwo, już po śmierci Blidy, oczyściło Zbigniewa B. Długi nie zostały umorzone i nie znaleziono śladu, poza zeznaniami Alexis" (dzięki którym wyszła z aresztu),  jakiejkolwiek korupcyjnej roli Barbary Blidy.

Dwa lata śledztwa prokuratury w sprawie samobójstwa Blidy - to szmat czasu. Rok pracy sejmowej komisji śledczej - to też nie mało. Dlaczego więc tak niewile wyjaśniono? Bo sprawa Blidy od początku miała podtekst polityczny. Przed dwoma laty chodziło o skompromitowanie lewicy. Dzisiaj - wiele na to wskazuje - prokuratura i komisja sejmowa specjalnie pracują na jałowych biegach. Z miejsca ruszą przed głównymi polskimi wyborami. Najpierw kompromitacja, potem sprawiedliwość. Nic się nie zmieniło.

Pozostaje pytanie: w imię czego silna w życiu i polityce kobieta, zdecydowała się porzucić wszystko, co kochała: męża, dzieci, wnuki i rodzinny dom?

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną