Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

4 czerwca: razem, ale osobno

Tak, można powiedzieć że wedle stylu Lecha Wałęsy, który wymyślił przecież plusy ujemne, obchodziliśmy jubileusz wolnej na nowo Polski. I nie wiemy jeszcze czy jest to już święto narodowe, fetowane przez władze państwa i jednocześnie autentycznie przeżywane przez jego obywateli czy raczej eksperyment polityczny, którego sens dopiero się objawi. Bo nijak wydarzenia sprzed 20 lat nie mogą przejść do pomnikowej historii, one nadal wpisywane są w dzisiejszą walkę ideową, nie mogą się ucukrować, bo nie da się urządzić żadnej poważnej akademii bez udziału Lecha Wałęsy, a tego znieść nie może ani urzędujący prezydent, ani jego brat. Dokonywano więc wielkiej sztuki tego dnia, 4 czerwca, by jakoś się nie spotkać w kłopotliwej dla każdej ze stron sytuacji rocznicowej, a jednocześnie jednak dać jakiś wyraz i jakieś świadectwo, że oczywiście, panie dzieju, dumni jesteśmy i w ogóle...

I tak dookoła Macieju, bo tak po prawdzie do tej rocznicy żadna licząca się formacja polityczna nie ma serca. PiS, wiadomo, SLD tym bardziej nie, PSL, gdzieś trochę z boku, a i PO jakoś też, mimo że wydawało się, że może tę okazję wykorzystać, by odpokutować swoje niegdysiejsze oczarowanie ideą Czwartej RP i wystąpić w obronie czci i wartości Trzeciej RP.

I tak naprawdę to z tego święta cieszyli się ci, którzy już dawno z polityki odeszli albo ci, którzy o niej nigdy nie myśleli, ale docenili wagę przełomu 4 czerwca dwadzieścia lat temu. I którzy sobie tej radości nie dali odebrać, a teraz chcą ją przekazać następnemu pokoleniu.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną