Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Darmowy wyrób magistrów

Niepubliczne szkoły wyższe będą mogły kształcić studentów bez czesnego. Poważnie podeszły do konkursów o unijne pieniądze, bo zbliża się dla nich okres próby.

Niepubliczne szkoły wyższe będą mogły kształcić całkiem sporo studentów bez czesnego, albowiem zdobyły prawie jedną trzecią unijnych pieniędzy, które były do wygrania w konkursach, rozstrzygniętych właśnie przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. To w sumie ponad 200 mln zł. Dla Unii nie ma znaczenia, kto jest właścicielem szkoły: państwo czy podmiot prywatny; wszyscy startowali na równych prawach. W szkołach państwowych słyszy się co prawda, że prywatni konkurenci po prostu osiągnęli dużą biegłość w unijnej kwitologii, która wymaga posługiwania się bardzo specyficznym językiem i stąd ich sukces.

Nie ulega jednak wątpliwości, że niepubliczne szkolnictwo potraktowało tę możliwość finansową bardzo poważnie, bo zbliża się dla niego okres poważnej próby. Demografowie wróżą spadek liczby studentów o jedną trzecią, więc dopływ zewnętrznego zasilania staje się kwestią przeżycia. Trudno w tej sytuacji zlekceważyć żądania Stowarzyszenia Rektorów i Założycieli Uczelni Niepaństwowych, ogłoszone niedawno w liście otwartym, podpisanym przez przewodniczącego prof. Mirosława Zdanowskiego, by budżet państwa nie tylko zaczął finansować studia na tych uczelniach, ale wręcz zwrócił poniesione koszty wszystkim dotychczasowym ich absolwentom. Przy okazji przewodniczący nie szczędził ostrych słów szkolnictwu państwowemu, twierdząc, że działa tam swoisty profesorski „kartel", który bogaci się nieprzyzwoicie, korzystając z nieuzasadnionego, uprzywilejowanego dostępu do budżetu państwa.

Antagonizm między szkołami publicznymi i niepublicznymi - jak wszystko wskazuje - będzie się zaostrzał. Można by mieć nadzieję, że taka wzajemna krytyczna obserwacja, procesy demograficzne i kryzys zweryfikują jakość polskich uczelni. Tyle tylko, że prawdopodobnie nie będzie to sprawiedliwa weryfikacja. Bo czy z tej próby obronną ręką wyjdą wyłącznie najlepsi? Powszechniejsza jest raczej opinia, że utrzyma się trochę szkół bardzo dobrych i mnóstwo bardzo kiepskich. Średniacy, którzy zainwestowali w rozwój, w bazę badawczą, traktowały swoją rolę ambitniej, niż tylko prosty wyrób magistrów, raczej polegną.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną