Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Niemoc

Śmierć konia w drodze do Morskiego Oka, na oczach setek ludzi, to cholerny skandal.

Dopiero film jednego z turystów, ujawniony w Internecie, a potem pokazany przez telewizje uruchomił lawinę. Okazało się, że to zdarzenie sprzed dwóch tygodni, nie pierwsze takie na słynnej górskiej trasie. Ale dopiero teraz zareagowała policja, zakopiańska prokuratura, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, nawet (serdeczne dzięki!) Kancelaria Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Konia zabiła bezmyślność i chciwość właściciela, furmana. Potulnie ciągnął wasąg z dwudziestoma radosnymi turystami (plus woźnica), 9 kilometrową trasą, pod prawdziwą górę.
Sam wasąg, wóz, waży ok. 700 kg. Dopuszczalna jego ładowność to 14 osób. Ile kosztuje przejażdżka do Morskiego Oka? Zimą, za spacer dla dwóch osób sankami do Chochołowskiej, Górale żądali 200, a nawet 250 zł. Ile żądają za „bilet" do Morskiego Oka, w sezonie, gdy chętnych jest wielu? Górale z tego żyją, płacą Tatrzańskiemu Parkowi Narodowemu dzierżawę, za prawo furmanienia. W ich interesie jest zabrać jak najwięcej osób, obrócić tak często, jak się da. Jak się da? Koń, w przekonaniu woźniców, ma końską siłę i jest w stanie pracować, jakby nie miał żadnych ograniczeń, serca, które pompuje krew, żył, płuc, mięśni. Jakby miał końskie zdrowie. Że coś jest ponad siły konia, zwłaszcza w upał, nie mieści się w głowie woźnicy, nie tylko w Zakopanem. O miłości do zwierząt nie ma co mówić, koń dostaje obrok i wodę, bo daje zarobek, dutki. W innym wypadku na troskę i opiekę lepiej nie liczyć. Koń, w powszechnym przekonaniu, to tylko zwierzę, a zwierzęciem nie warto się przejmować. Jak nie to, będzie inne. Czy wielu właścicieli zwraca uwagę, w czyje ręce sprzedaje zwierzę, jak się je wiezie na rzeź? Czy jest hodowca, który odmówił sprzedaży, ze względu na niehumanitarne warunki transportu zwierząt? Inkasuje pieniądze, a całą resztę ma gdzieś.

Pytanie, gdzie jest Tatrzański Park, który powinien kontrolować wozaków na drodze do Morskiego Oka? Czy rola TPN sprowadza się do inkasowania pieniędzy za prawo wożenia turystów? A państwowa służba weterynaryjna, czy kontroluje kiedykolwiek w jakich warunkach pracują konie? Wreszcie policja, pewnie wypisałaby mandat za prowadzenie samochodu, w którym pasażerowie byliby upchani jak śledzie w beczce. Ale fura, koń już policji nie obchodzi? Ludzie zakładają przeciwsłoneczne kapelusze, chronią się pod parasolami. Sądzą, że koniom nie jest gorąco w upał, na jakiej podstawie? Potem dziwią się lub oburzają, gdy konie wjadą w grupę turystów, jak na Gubałówce zimą, stratują kawiarniany ogródek, gdzie oni z rozkoszą popijają napoje chłodzące, jak w Krakowie. Dlaczego w Zakopanem nikt, także woźnica, nie zadzwonił po pomoc lekarza weterynarii? Bo to kosztuje, bo nie przyszło mu do głowy, że koniowi ratunek jest potrzebny? Czy tak postąpiłby w stosunku do kogoś naprawdę bliskiego? Koń skonał po dwóch godzinach męki. Zadając kłam przekonaniu, że to przecież koń, zawsze wstawał to i tym razem się podniesie dp pracy.

Autor wstrząsającego filmu o śmierci konia jest szykanowany i straszony przez Górali. Wycofał film z Internetu. Mam nadzieję, że prokuratura w Zakopanem nie da się zastraszyć, a prezydent Kaczyński nie założy kapelusza góralskiego póki sprawa nie zostanie wyjaśniona i traktowanie koni w Zakopanem (oraz innych zwierząt) nie zostanie ucywilizowane. Bo jak inaczej można wyrazić potępienie wobec tego, co zgotowano owemu koniowi w Morskim Oku.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną