Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Zmiany po staremu

Prezydent zawetował ustawę medialną

Fot. Grzegorz Żuczkowski/ Forum Fot. Grzegorz Żuczkowski/ Forum
Prezydent odmówił podpisania ustawy zwanej medialną. Jego weto otwiera pole do gry o powrót PiS, tym razem w koalicji z SLD, do władzy w mediach publicznych.

Moment na weto został wybrany nieprzypadkowo. Gdyby decyzja zapadła dzień wcześniej, byłby jeszcze czas, aby Sejm przedłużył obrady. Byłaby szansa, że takie weto zostałoby odrzucone, ponieważ SLD znalazłby się w trudnej sytuacji - trwało akurat głosowanie nad nowelizacją budżetu, bez przerwy słychać było, że nie ma na szklankę mleka dla biednych dzieci, a rząd oszczędza na najuboższych. Sojusz zaś szedłby po raz drugi ręka w rękę z prezydentem i popierał go wyłącznie dlatego, że mediom publicznym nie gwarantuje się w czasie kryzysu prawie 900 mln zł.

Teraz jednak Sejm poszedł na wakacje, weto będzie głosowane najwcześniej pod koniec sierpnia, a więc jest czas na polityczne targi. SLD jest w tej sytuacji, że może podbijać stawkę i zwracać się w tę stronę, gdzie aktywów do zyskania jest najwięcej. Dziś dużo do zaoferowania mają PiS i prezydent.

Nie bez powodu weto tak bardzo ucieszyło przewodniczącego KRRiT Witolda Kołodziejskiego, który od razu zawołał, że ta ustawa nigdy nie powinna wejść w życie. Otóż KRRiT, gremium zużyte, w którym aktualnie rządzą PiS z Samoobroną, może teraz wybrać rady nadzorcze telewizji i innych spółek, pozbyć się kłopotliwego dla wszystkich Piotra Farfała i usadowić na fotelu prezesa TVP bliskiego prezydentowi Sławomira Siwka. Ma nawet czas na wybór rad spółek regionalnych, a więc posad do rozdania jest dużo. Tych z wysokiego szczebla i tych mniej widocznych, ale chętnie przyjmowanych przez partyjny aparat. PO takich atutów nie ma i Sojusz może liczyć co najwyżej na zyski przyszłe i niepewne. Z tego to powodu upadła już jedna ustawa medialna, gdy okazało się, że PO nie gwarantuje wystarczającej liczby stanowisk właśnie w terenie. SLD ma więc czas, aby kalkulować, co się bardziej opłaci.

Z punktu widzenia prezydenta i PiS jedynie weto otwierało im drogę powrotu do władzy w mediach publicznych.

Reklama