Słowo „pedał" jest obraźliwe i nie wolno nim nazywać homoseksualisty orzekł szczeciński sąd i nałożył na kobietę, która w ten sposób wyzywała sąsiada karę 15 tys. zł grzywny. To wyrok precedensowy. Daje osobie obrażanej prawo do określania tego, co jest a co nie jest dla niej obraźliwe. A przede wszystkim hamuje agresję, także werbalną, wobec mniejszości seksualnych, która w Polsce stanowi kulturową normę. Pewnie padną słowa o terrorze poprawności politycznej. Ale jeśli w inny sposób nie da się zamknąć ust tym, którzy naruszają godność innych ludzi i wkraczają z butami w ich życie prywatne, niech będzie i poprawność.
Kara jest na tyle dolegliwa, że prawdopodobnie uwolni powoda i jego partnera od nękania przez agresywną sąsiadkę, która zatruwała im życie. Tak jak dla Michała Kamińskiego dolegliwy był fakt, że w pocie czoła musiał się tłumaczyć przed swoimi brytyjskimi kolegami z frakcji konserwatywnej PE, ze słów, że „to przecież pedały są". Na przyszłość uświadomi mu to zapewne, że tego typu zachowania w cywilizowanej Europie, postrzegane są jak puszczenie bąka w salonie. Obciach po prostu.
Do terroru poprawności politycznej jeszcze nam w Polsce daleko, a dowody na to przynosi niemal każdy dzień. Ot, choćby ostatnio Ryszard Czarnecki na swoim blogu relacjonuje zasłyszaną rozmowę senatorów Rzeczpospolitej, którzy proponują sejmowe parytety dla transwestytów. Żartom i facecjom nie było końca. U nas naprawdę odrobina dyscypliny nikomu nie zaszkodzi.