Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Dokąd prowadzi ten chodnik

Katastrofa w kopalnii Wujek-Śląsk

Wybuch w kopalni Wujek-Śląsk: Wokół cierpienia trwa oszalały chocholi taniec: polityków, dziennikarzy, węglowych ekspertów i działaczy związkowych.

Liczba ofiar wybuchu metanu w kopalni Wujek-Śląsk wciąż jeszcze rośnie. 18 września 1050 m pod ziemią zginęło 12 górników. Kilkudziesięciu zostało rannych – do soboty, 26 września, zmarło kolejnych sześciu. Wiadomo też, że śmierć nie powiedziała ostatniego słowa. Dzisiejsza medycyna daje szansę nawet tym tragicznie poparzonym, a u niektórych górników skóra zwęglona jest prawie w 80 proc. Trwa wciąż walka o życie kilku z nich; równocześnie odbywają się pogrzeby. Ale wokół cierpienia trwa oszalały chocholi taniec: polityków, dziennikarzy, węglowych ekspertów i działaczy związkowych.

Dni obłudy narodowej, jak na Śląsku nazwano żałobę ogłoszoną przez prezydenta, zostaną Lechowi Kaczyńskiemu zapamiętane choćby dlatego, że kilka lat temu zwycięski PiS zapowiedział rozbicie węglowych układów, rzekomo tutaj rządzących. Ten układ miałby zniewalać prostych górników, pchać ich w objęcia śmierci. Węglowe układy mogą również stać, zdaniem wicepremiera Grzegorza Schetyny, za ostatnią tragedią, bo złe, jego zdaniem, jest umocowanie w strukturach państwa Wyższego Urzędu Górniczego węglowej policji. WUG ma stosować swoje prawo bez względu na to, jakiemu ministerstwu podlega (dziś jest to resort ochrony środowiska). Poruszający jest natomiast fakt, że po każdej wielkiej katastrofie górniczej wiele się mówi i obiecuje, a potem sytuacja wraca na utarty szlak. Michał Smolorz, śląski publicysta, do winnych tragedii dopisuje związki zawodowe, zainteresowane zyskiem i płacami, także własnymi. Nie inwestowano w bezpieczeństwo. Coś w tym jest, bo związki – w czasie tragedii – stały w cieniu.

Nie można uciec od najistotniejszej refleksji: po co i za jaką cenę Polska potrzebuje śląskiego, własnego węgla. Dwadzieścia lat temu na Śląsku pracowało ponad 400 tys. górników, którzy byli w stanie wydobyć nawet 200 mln ton węgla. Dzisiaj na dół zjeżdża ok. 100 tys. – są w stanie wyfedrować ok. 100 mln ton, ale na ubiegłoroczne 85 mln ton już nie było zapotrzebowania. I Śląsk się nie zawalił. W Katowicach i okolicy zarabia się dzisiaj najlepiej w kraju, choć jak na lekarstwo tutaj kopalnianych szybów. Rzeczywistość zmienia się szybciej niż mentalność.

Polityka 40.2009 (2725) z dnia 03.10.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Dokąd prowadzi ten chodnik"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną