Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Cimoszewicz przegrał

Były premier nie zostanie szefem Rady Europy

Pałac Rady Europy - siedziba w Strasburgu (fot. Rada Europy) Pałac Rady Europy - siedziba w Strasburgu (fot. Rada Europy)
Nie udało mu się zasiąść w fotelu szefa Rady Europy, co oznacza, że w kraju Włodzimierz Cimoszewicz - jedna z twarzy lewicy - znów jest do zagospodarowania. Czy wystartuje w wyborach prezydenckich 2010?

Gdy w marcu ekipa Donalda Tuska zgłosiła Włodzimierza Cimoszewicza jako polskiego kandydata na sekretarza Rady Europy, napisaliśmy sceptyczny komentarz o jego szansach. Choć w ostatnich dniach wiele mówiło się o sporych szansach naszego byłego premiera, teraz już wiemy, że były czysto iluzoryczne. Przegrał z byłym szefem norweskiego rządu Thorbjoernem Jaglandem stosunkiem głosów 165 do 80.

 

Pewnie za późno wystartował. Jego przeciwnicy  już od dawna zabiegali o głosy w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Tymczasem Tusk wystawił Cimoszewicza rzutem na taśmę, na godziny przed upływem terminu zgłaszania kandydatur. Mimo to zainteresowany nie stracił dobrego humoru, mówił nawet, że jego „sukces byłby politycznym sukcesem naszego kraju".

Okazało się, że optymizm był zbyt wielki, a i patos przesadzony. W razie powodzenia Cimoszewicz dodałby Polsce tyle samo splendoru, ile Wielkiej Brytanii prestiżu przynosił Terry Davis (poprzedni sekretarz). Pamiętajmy, że Cimoszewicz ubiegał się o funkcję przede wszystkim administracyjną, której esencją jest koordynowanie prac organizacji.

A co uzyskałby sam Cimoszewicz? Niewiele więcej niż Polska. O ile z Parlamentu Europejskiego można jeszcze zaplanować polityczny powrót do krajowej polityki, bo przecież europosłowie są w niej stale obecni, to urzędowanie w Radzie Europy takiego komfortu nie daje. Biurko na drugim brzegu rzeki Ill - w Strasburgu siedziby obu instytucji są po sąsiedzku - byłoby kiepskim pomysłem dla kogoś, kto jeszcze niedawno miał duże ambicje prezydenckie. Choć na pewno byloby to lepsze miejsca na spędzenie politycznej emerytury niż Senat czy leśniczówka w Puszczy Białowieskiej.

Europejska porażka Cimoszewicza otwiera jednak szerokie pole do dalszych spekulacji w kraju. Cimoszewicz pozostaje silnym i wyrazistym człowiekiem lewicy. Niewykluczone, że znowu wróci do puli, w której mielone są nazwiska kandydatów w przyszłorocznych wyborach prezydenckich nad Wisłą. 

 

 

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną