To się nie składa w klarowny obraz, co nie znaczy, że nie mówi jakiejś prawdy o naszych poglądach.
Nie składa się, jeśli podsumować to - a tak robią media - jako skręt w prawo. Bo prawica w krajach pokomunistycznych nie jest proeuropejska, a w Polsce trzyma się płaszcza Kościoła. Inaczej bywa z centroprawicą, którą u nas jest Platforma. Z Kościołem nie zadrze, ale na Jasną Górę się nie wpycha chodzić pod rękę z ojcem Rydzykiem.
Polacy - a wynika to też z sondażu zamówionego latem przez Politykę - nie tyle skręcają w lewo czy prawo, ile stoją w rozkroku. W jednych sprawach są „prawicowi", w innych lewicowi, w jeszcze innych liberalni. To jest ciągle społeczeństwo w przebudowie i żadna partia polityczna nie powinna się łudzić, iż to ona przejmie rząd nad polską duszą.
W zależności od sympatii politycznych i wyznawanych wartości jedni będą się cieszyć z poparcia Polaków dla twardego prawa, drudzy z poparcia dla polskiego uczestnictwa w Unii Europejskiej. Gdyby jednak rzeczywiście Polacy w większości chwalili walkę z przestępczością, nawet jeśli walczy się kosztem praw obywatelskich, byłoby się czym martwić.
To jest tendencja autorytarna, nie do pogodzenia z europejskimi standardami demokratycznymi. Tu przydałby się jakiś dobry rządowy program edukacji prawnej Polaków. Bo na razie prysznic na rozpalone głowy miłośników twardej ręki tryska dopiero, kiedy sami mają kłopot z policją i wymiarem sprawiedliwości. Wtedy doznają oświecenia, że te prawa człowieka to nie jest taka głupia rzecz.