Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Miś i płeć

Ośmieszająca z kretesem polski Ciemnogród sława misia z Tuszyna dotarła nawet na łamy pisemek serwowanych darmowo w paryskim metrze, stała się więc bez mała sprawą międzynarodową. Dlatego mimo komicznego aspektu kwestii pozwolę sobie na trzy istotne, jak mniemam, komentarze.

Usłyszałem od radykalnie patriotycznego i proatlantyckiego znajomego, iż w majteczkach czy bez majteczek niedźwiedzie to Ruskie i nie ma dla nich miejsca w polskich szkołach. Jest w tym głębokie historyczne nieporozumienie. Owszem, Leonid Breżniew w opozycyjnych karykaturach wyobrażany był pod postacią straszliwego grizzli (Ursus Arctos HORRIBILIS – podkreślenie L.S.), co nawet przeniosło się na niemającego nijak tak porażającej postury szczupłego Władimira Putina. Tak czy owak chodzi tu o niedźwiedzia w sile wieku, stojącego na tylnych łapach, szczerzącego kły, wysuwającego pazury i wypełniającego rykiem knieje. Taki jest pożeracz dziewic i kultury zachodniej zły niedźwiedź ruski.

Natomiast miś, ten malutki miś, co do lasu bał się iść, jest niestety, niech to radnych z Tuszyna nie przyprawi o atak serca, wynalazkiem czysto amerykańskim. Wiosną 1903 r. prezydent Theodore Roosevelt udał się oto na polowanie w Góry Skaliste. Nagonka dokonała wszelkich wysiłków, żeby zapędzić mu pod strzelbę kwiat ssaków regionu. Między innymi małego niedźwiadka. I zawahał się prezydent, a że był człowiekiem inteligentnym, zrozumiał od razu, co mu przyniesie więcej korzyści. Wybrał propagandowo słusznie. Przerzucił strzelbę na ramię i pozwolił zwierzęciu uciec w krzaki. Takiej okazji dziennikarze zmarnować nie mogli. Już następnego dnia prezydent i miś, miś i prezydent byli na czołówkach gazet.

Polityka 49.2014 (2987) z dnia 02.12.2014; Felietony; s. 112
Reklama