Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Poprawka do "Autora widmo"

Polityka w najnowszym filmie Polańskiego

Widziałem najnowszy film Polańskiego. Polański lepszy od Małysza - złoto. Mistrz kina sensacyjnego!

Jeden z najlepszych thrillerów, jaki widziałem. A poprawka oczywiście nie filmowa, tylko polityczna, bo to thriller polityczny, a tak świetnie zrobiony, że widz może ulec wrażeniu, że to wszystko prawda, a ostrzeżenia przed podobieństwem osób i sytuacji do świata realnego są jedynie mydleniem oczu.

Otóż premier brytyjski angażuje swój kraj w niezbyt przemyślany konflikt u boku Stanów Zjednoczonych, jest nazywany - zupełnie jak premier Tony Blair - pudlem Busha. Oskarżający go minister (nie ufać własnym ministrom, bo zdradzą!) mówi w filmie znamienne słowa: „Podajcie mi chociaż jedną decyzję, którą jako premier (Wielkiej Brytanii) podjął, a która nie leżałaby w interesie Stanów Zjednoczonych”! Mocne słowa, ale głupawe. Zapytałbym: a w czym interesy Stanów Zjednoczonych tak się różnią od interesów NATO? I można odwrócić pytanie: podajcie mi chociaż jedną wyraźną politykę amerykańską, która szkodziłaby - dzisiaj - interesom brytyjskim?

52 proc. Brytyjczyków uważa, że Blair „rozmyślnie kłamał”, by zaangażować kraj w „nielegalną wojnę w Iraku”. Uważają tak, ale to nieprawda. Blair pamiętał, że kiedy było trzeba, Ameryka stanęła do walki u boku Wielkiej Brytanii i tylko dzięki niej Brytyjczycy przetrwali. Historyczne związki Wielkiej Brytanii ze Stanami Zjednoczonymi były i są oczkiem w głowie polityków brytyjskich, i dobrze, że tak jest. Podobnie trudno potępiać polskich polityków, że się zaangażowali w Iraku, nawet jeśli polityka amerykańska była tam wątpliwa, a ostatecznie - nawet głupia.

Film politycznie jest trochę pod publiczkę i ma nastrój antyamerykański. Dziś toczy się też dyskusja, czy przekazywać, czy nie przekazywać Amerykanom danych osobowych pasażerów linii lotniczych oraz danych bankowych indywidualnych osób z Europy. Rzeczywiście chodzi o ograniczenie wolności i naruszenie prywatności. Ale w filmie pada w pewnym momencie argument: wyobraźmy sobie, że są dwie do wyboru linie lotnicze, jedna, która wszystko dokładnie sprawdza, żąda od pasażerów objaśnień i dodatkowych kontroli oraz druga, która żadnych praw i prywatności nie narusza. Którym samolotem wyślemy własne dzieci? Argument demagogiczny, lecz do przemyślenia. Chociaż reżyser opowiada się najwyraźniej przeciw premierowi, to dobrze, że takie słowa przytoczył.

I trzecia poprawka: ze związku premiera kraju z koncernem zbrojeniowym czyni się w filmie zarzut. Ale to trochę dziecinada. Kto ma mieć bliskie związki z takimi firmami, jak nie rząd? Ostatecznie można powiedzieć, że wyborcy - kontrolując premiera poprzez wybory i parlament - mają w ten sposób wpływ na politykę owych firm. Czy też lepiej, żeby nikt nie miał na nie wpływu?

Polecam ten film jako bardzo inteligentną rozrywkę. I gorzką lekcję z mrocznego świata. Ale nie jako szkołę polityki. A zdjęcia Pawła Edelmana? Znakomite. Zobaczycie - dostanie Oscara.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną