Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Sentymentalny patriota

Od gwiazdy muzyki do gwiazdy kina

Czesław Wołłejko w filmie Czesław Wołłejko w filmie "Młodość Chopina" Polfilm / EAST NEWS
W kinie częściej można ujrzeć Chopina Polaka niż Chopina artystę.

Kino próbowało zmagać się z legendą towarzyszącą odbiorowi muzyki Chopina na długo, zanim wkroczyło w fazę dźwiękową. Wartość króciutkich, niemych fabułek sprowadzała się jednak niemal wyłącznie do utrwalania romantycznego mitu genialnego kompozytora, wyrażającego swoją twórczością związki z rodzimym folklorem, nostalgię za krajem i polską kulturą.

Nieco bardziej zniuansowane spojrzenie zaproponował dopiero Henry Roussel w zrealizowanym w 1928 r., dziś już zapomnianym, obrazie „La Valse de l’adieu” (Miłość i łzy Chopina). O uczuciu kompozytora do Konstancji Gładkowskiej na tle zrywu Polaków w czasie powstania listopadowego opowiadał niemiecko-francuski „Abschiedswalzer” (Chopin – piewca miłości) Gezy von Bolvary’ego z 1934 r. Sukces filmu sprawił, że tematem zainteresowali się Amerykanie. Dziesięć lat później Charles Vidor nakręcił remake widowiska „A Song to Remember” (Pieśń wspomnień), które było nominowane w sześciu kategoriach do Oscara, długo pozostając na Zachodzie niedoścignionym wzorem sentymentalnej opowieści o Chopinie.

W kraju standardy filmowej narracji poświęconej artyście wyznaczył Aleksander Ford, kręcąc w 1952 r. socrealistyczną epopeję „Młodość Chopina”. Scenariusz kładł nacisk na rewolucyjność muzyki zakorzenioną w mazowieckim pejzażu i patriotycznych nastrojach. Realizacja pochłonęła majątek. Zaangażowano aż 138 statystów. Chopina, czerpiącego natchnienie z widoku pracujących w polu rolników, zagrał Czesław Wołłejko. Dzięki gwiazdorskiej kreacji stał się na pewien czas narodowym bohaterem, spychając w cień Halinę Czerny-Stefańską, której nagrania wykorzystano w filmie.

Dopiero w 1991 r. z patetycznym wizerunkiem zerwał, i to bardzo radykalnie, Andrzej Żuławski. W „Błękitnej nucie” reżyser bohaterem uczynił Chopina artystę, a nie Chopina Polaka, pokazując jego psychiczną metamorfozę w ciągu 24 godzin pobytu w Nohant. Inaczej niż w dramacie Iwaszkiewicza skupił się na tragedii osobistej kompozytora: rozstaniu z Aurorą Dudevant (George Sand), odrzuceniu zalotów jej córki Solange, nasileniu choroby i kryzysie twórczym. W cierpiącego Chopina wcielił się z ogromnym poświęceniem pianista Janusz Olejniczak, który doskonale spełnił powierzone mu zadanie. Odrzucając maskę naiwnego geniusza, przypomina w tym filmie wyobcowanego, niedostosowanego do realiów księcia Myszkina albo Chrystusa, przegrywającego w walce z materią. Nawet Piotr Adamczyk w późniejszym dramacie Jerzego Antczaka „Chopin. Pragnienie miłości” nie mógł mu dorównać.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną