I pomagają. Sama obecność Miśka to świetny środek antykoncepcyjny.
• Najbardziej znany szołbiznesowy mąż swojej żony, czyli Janusz Józefowicz, na chwilę zszedł z okładek pism i podjął ambitne wyzwanie. Pragnie nakręcić swój kultowy musical „Metro” w technice trójwymiarowej. Podobno sponsorzy tak entuzjastycznie przyjęli pomysł reżysera, że przestali odbierać telefony. Janusz tradycyjnie dodzwonił się tylko do żony.
• W celu uświetnienia „Tańca z gwiazdami” przybył do kraju Andrzej Gołota, czyli „wielka nadzieja białych” i champion à rebours. Andrzej już na lotnisku zachwycił rasową grillową stylizacją odzieży oraz nie mniej stylowymi sandałami. Jak tak dalej pójdzie, Endrju znokautuje publiczność jeszcze przed pierwszym tańcem.
• Jak mogliśmy zapomnieć o takim wydarzeniu! Laureatką tegorocznego Festiwalu Piosenki Rosyjskiej w Zielonej Górze została aktorka Anna Dereszowska. Dostała samowar oraz pieniądze. Drugie miejsce zajęła Agnieszka Włodarczyk. Dostała samowar bez pieniędzy. Ja to wszystko oglądałem. Powinienem dostać cokolwiek.
• Do grona najjaśniejszych gwiazd telewizji TVN dołączył dziennikarz Szymon Hołownia. Jego program zatytułowany „Ludzie na walizkach”, znany wcześniej z kanału Religia TV, trafia na główną antenę stacji. Będzie nadawany we wtorki koło północy. Jego odbiorcami mają być lunatycy oraz katolicy cierpiący na bezsenność.
• Tomasz Karolak w ciągu sukcesu. Aktor potrafi wycisnąć marketingowe soki ze wszystkiego, co robi. Filmu, teatru, rodziny, dziewczyny, drugiej dziewczyny czy reklamy. Ostatnio zelektryzował media informacją, że, cytuję: „szpara staje się coraz większa”. To o dramacie własnej diastemy. Mnie zarabianie na szparze wydaje się niemęskie.
• W „Machinie” niezwykle szczery Grzegorz Skawiński: „Kiedy jesteśmy na scenie, a tysiące ludzi śpiewają z nami i poddają się nastrojowi chwili, to przecież nie dlatego, że jesteśmy przystojni”. No pewnie. Gdyby byli przystojni, ludzi byłoby więcej.
• Czy ktoś pamięta jeszcze Alicję Janosz? Dziewczyna nie dość, że zdolna, to jeszcze miała pecha i wygrała wiele lat temu program „Idol”. Zaowocowało to taką wyśpiewywaną literaturą, że do końca życia na dźwięk słowa „jajecznica” kobiecina będzie miała dreszcze. Otóż Alicja wyszła za mąż. Bez jaj.
• Niestety, stało się. Kinga Rusin skończyła pracę nad swoją debiutancką książką. Rzecz ma być oparta na biograficznych wątkach z życia gwiazdy i będzie miała formę wywiadu Kingi z samą sobą. Ci, co czytali, mówią, że autorka chwali bohaterkę, a ta przez skromność jej wtóruje.
• Trwają wakacje, a więc nie wiedzieć czemu okres płodny dla wszelkiej maści literatów. Do tego zacnego grona postanowiła dołączyć aktorka Beata Tyszkiewicz. Pani Beata postanowiła napisać książkę kucharską pod hasłem „jak zjeść dobrze i tanio”. Podobno zdaniem autorki wydać sto złotych i być najedzonym to nie sztuka. Sztuką jest nie wydać żadnych pieniędzy, być najedzonym i żeby jeszcze wydali resztę.
• W „Gali” Piotr Kupicha, kiedyś lider grupy Feel, dziś sprzedawca wszystkiego. Piotr opowiada wraz z małżonką, jak to fajnie jest być razem. „Kiedyś jakaś fanka rzuciła stanik na scenę – opowiada Piotr. – Podniosłem i potem okazało się, że to jedna z najlepszych marek”. Co zrobił wokalista? Zawiózł go żonie. Teraz Piotr prosi o rzucanie tosterami, suszarkami do włosów oraz emaliowanymi rondlami.
• W „Playboyu” Andrzej Grabowski, czyli Gene Hackman z Chrzanowa, opowiada dowcip. Podobno bardzo popularny w Krakowie. „Kiedy kończy się kultura w Warszawie? Kiedy odchodzi ostatni ekspres do Krakowa”. Ale krakowska kultura, kiedy pyta w informacji, jak długo jedzie ten ekspres, i słyszy „Chwileczkę”, odpowiada „Dziękuję”.
• Tygodnik „Gala” ujawnił chyba największą rewelację lata. Redakcja wydobyła od Moniki Olejnik sensacyjne wyznania. Na przykład „Uwielbiam piękne kobiety, oglądam się za nimi na ulicy”. Albo: „Dla mnie w życiu ważne jest dziecko i pies”. Lub najgorętsze: „Na co dzień jestem mężczyzną”. Parafrazując klasyka: „Stokrotko, już pan nie jest na mojej krótkiej liście”.
• Edward Lubaszenko, którego największym aktorskim dokonaniem było stworzenie postaci Olafa Lubaszenki, opowiedział nam o swoich planach. „Wakacje spędzę w domu między kuchnią i sedesem”. Od razu widać, że mistrz świetnie gotuje.