Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Wielki Vargitas

Nobel 2010 z literatury dla Vargasa Llosy

Dla czytelników, którzy od lat kolekcjonują jego książki, to wiadomość oczekiwana i w gruncie rzeczy już niemal pogrzebana.
Mario Vargas LlosaNicolas Guerin/Corbis Mario Vargas Llosa

Tyle razy w końcu mówiono, że Nobla mu przyznają, a tego nie robili z różnych względów, więc tłumaczyliśmy to sobie, że albo się naraził politycznie Lundkvistowi, albo zbyt ostro zerwał z Kubą, albo – podobnie jak Dostojewski czy Conrad - jest za wielki, żeby tę nagrodę otrzymać. Regulamin Nobla mówi, że nagroda literacka przyznawana jest za dobry start jako rodzaj promocji. A Vargas Llosa tej promocji nie potrzebuje.

Obok swego, kiedyś, przyjaciela, Garcii Márqueza to największy pisarz języka hiszpańskiego od czasów Cervantesa. Był (i jest) dziennikarzem, pisywał kronikę policyjną w Limie, teraz jest stałym komentatorem świetnego dziennika, jednego z najlepszych w świecie „El País”. Otrzymał wszelkie możliwe nagrody literackie, brakowało tylko Nobla. Wyjechał z Peru, na Sorbonie pisał monumentalny doktorat o literaturze francuskiej, napisał też monumentalne dzieło o Garcii Márquezie, na polski nie przełożone. To że wielki pisarz opisze z pokorą o wielkim pisarzu to przypadek w Polsce nie znany. Nie można sobie wyobrazić, iżby Andrzej Wajda chciał pisać doktorat o Wojciechu Hasie, albo Różewicz o Szymborskiej czy odwrotnie.

Wiadomość o Noblu dla Vargasa (Llosa, czy „Ljosa” to nazwisko matki) przychodzi dla pokolenia '68, do którego należę, zbyt późno, bo jego „Rozmowa w katedrze” to książka do nabożeństwa moich rówieśników. Miałem honor tłumaczyć go, kiedy przyjechał lata temu na premierę „Chungi” w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi. Reżyserował Tomasz Zygadło, a Vargasa, przystojnego jak diabli, pilnowałą żona Patrycja, która nie odstępuje go na krok. Wie co robi, bo Vargas został jako nastolatek poderwany przez własną ciotkę, długonogą Julię, co jest opisane w „Ciotce Julii i skrybie”, a jeszcze bardziej w jego autobiografii „El pez en el aqua”  (Ryba w wodzie), też jeszcze nie tłumaczonej.

Vargas, jak wszyscy intelektualiści latynoamerykańscy, był admiratorem rewolucji kubańskiej, ale po skandalu z Padillą, poetą, którego reżim kubański zmusił do złożenia upokarzającej samokrytyki, bo napisał „kontrrewolucyjny” wiersz o tym, że dziewczyny z Teatru Wielkiego Opery i Baletu w Moskwie jeżdżą na występy do Paryża, tam za diety kupują rajstopy i sprzedają je później na Placu Czerwonym w Moskwie. Vargas podpisał się pod listem protestu i kubańskie prestiżowe wydawnictwo Casa de las Americas przestało go wydawać. Potem – i to już jest konflikt z Arturem Lundkvistem, został prezesem światowego Pen Clubu, narażając się socjaldemokratom europejskim, bo zajmował wyraźnie proizraelskie stanowisko w kwestiach bliskowschodnich. Niedawno jednak był w Izraelu i wydał książkę eseistyczną, która odwraca perspektywę. Napisana jest jak gdyby w imieniu tych Żydów, którzy na znak protestu zamieszkali w Strefie Gazy.

Pisarz popełnił rzecz, którą nazwiemy głupstwem. Zachciało mu się kandydować na urząd prezydenta Peru. Ma obywatelstwo hiszpańskie, mieszka w Londynie, Madrycie i Berlinie, czyli wszędzie, a prezydentura Peru z jego poglądami liberalnymi wyglądałaby groźnie dla jego własnego społeczeństwa, bo liberalizm w biednym kraju to groza. Ale cwaniak i oszust japońskiego pochodzenia, inżynier-agrotechnik, Alberto Fujimori, wetknął mu kij w szprychy, ukradł program Vargasa i pod tym programem podpisany wygrał wybory, żeby program potem odrzucić i nakraść, co się dało, uciekając do Japonii. Jego minister totumfacki, Montesinos, to archetyp postaci Bermudeza, "gównojada" z "Rozmowy w Katedrze". (Jeśli archetyp może istnieć po postaci stworzonej przez wielkiego pisarza...)

Książki Vargasa, niemal wszystkie wybitne, choć zdarzają się i słabsze, ale nigdy poniżej wysokiego pułapu, można czytać bez przerwy i należy to robić. Mam nadzieję, że wydawnictwo „Muza”, które na nim zarabia spore pieniądze, dołoży starań i grosza do dzieła, które polegałoby na wydaniu wszystkiego, co jeszcze nie wydane. W „Polityce” drukowaliśmy na bieżąco fragmenty „El pez” i „Dianę po kąpieli” z „Pochwały macochy”. Opublikowaliśmy także rozmowę z pisarzem, która kończy się słowami: „życzymy Panu nagrody Nobla”. I stało się.

á

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną