Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

W poszukiwaniu straconego czytelnika

Nowoczesna promocja książek

Akcja Akcja "Multipoezja" krakowskiego poety Michała Zabłockiego materiały prasowe
Książki na przystankach autobusowych, wiersze spadające z nieba czy oglądane na chodniku. Promocja czytelnictwa w Polsce nabiera rozpędu. Przedstawiamy najbardziej niekonwencjonalne akcje na wskrzeszenie lektury.

Pięć lat temu na kilku stacjach metra w Madrycie pojawiły się niezwykłe kioski. Jaskrawo podświetlone o falującym kształcie, przypominały obiekty kosmiczne. W środku, zamiast gazet i słodyczy, książki. To nie kolejna instalacja z centrum sztuki współczesnej, a Bibliometro, nietypowa inicjatywa władz miasta mająca na celu promocję czytelnictwa wśród mieszkańców Madrytu. Idea jest prosta: pomieszczenia w metrze działają na podobnych zasadach jak zwykłe biblioteki publiczne. Wypożyczanie książek jest bezpłatne, a przy zapisie wystarczy pokazać dowód.

Z mini bibliotek korzysta ponad 75 tysięcy podróżnych, a liczba ta stale rośnie (w 2010 roku już o 15% więcej niż w poprzednim). Do dyspozycji jest 500 tytułów ze kanonu literatury światowej (wśród nich znalazły się cztery książki polskich autorów, m. in. bardzo popularnego w Hiszpanii Ryszarda Kapuścińskiego, czy „Rękopis znaleziony w Saragossie” Jana Potockiego). Sam pomysł narodził się w Chile, gdzie Bibliometro funkcjonuje z powodzeniem od 1996 roku. - To odwrócenie tradycyjnej koncepcji wypożyczalni książek. Miejsce instytucji-gmachu zajmuje rodzaj punktu usługowego, który jest szybki i wygodny - przekonuje dyrektorka metra w Santiago de Chile. Kluczem do sukcesu Bibliometra jest prostota i przystępność: bez zbędnych formalności pasażerowie dostają do ręki książkę w miejscu, które codziennie odwiedzają i w okolicznościach sprzyjających lekturze (nużąca podróż do pracy). - Wracam z pracy, wokół tłum zestresowanych ludzi w złym humorze, a ja zamiast wypić na szybko kawę, wypożyczam książkę, i mogę zanurzyć się w inny świat - mówi pisarka Isabel Allende, która jest wielką zwolenniczką ekspresowych bibliotek.

Nie tylko dla poczytalnych

W Polsce próżno szukać podobnych rozwiązań choć nie brakuje jednorazowych przedsięwzięć, którym przyświeca - przynajmniej częściowo - ta sama recepta: zdjąć książki z zakurzonych półek i włączyć je w przestrzeń publiczną, w sferę codzienności. Regułą tą kierowała się Miejska Biblioteka Publiczna we Wrocławiu, organizując w 2009 roku i przy współpracy z PKP, akcję „Poczytalnia”. Na hali dworca kolejowego ustawiono dekorację przedstawiającą wielką otwartą książkę, posklejaną z fragmentów różnych tytułów w powiększonej skali. W oryginalnej poczekalni znalazły się książki dla dzieci i dorosłych, serwowano świeżą prasę, przygotowano warsztaty plastyczne, głośne czytanie oraz spektakl dla najmłodszych. Inne akcje bywają jeszcze bardziej zaskakujące.

18 września tego roku na molo w Sopocie zgromadzenie kilkudziesięciu osób trzyma w rękach książki oraz kubki, które służą jako znak rozpoznawczy. Jedna osoba daje sygnał inaugurujący i wszyscy zebrani zajmują się przez pół godziny cichą lekturą, w dowolnej pozycji: leżąc, stojąc, lub zwisając głową w dół. To flashmob, popularny rodzaj happeningu podczas którego nieformalna grupa ludzi wykonuje w miejscu publicznym jakąś niecodzienną czynność. Sopockiego flashmoba o nazwie Zjednoczenie Czytelnicze zorganizowała trójmiejska Spółdzielnia Literacka w ramach festiwalu promującego czytelnictwo pod hasłem „Molo książkowe”. W planach kolejne zloty, a każdy poświęcony będzie innej tematyce, ostatnio np. prozie amerykańskiej.

Poezja spada z nieba

Jedną z najaktywniej promowanych gałęzi literatury jest ta najbardziej niszowa, czyli poezja. Wyzwanie tym trudniejsze, że o ile powieści w Polsce względnie się sprzedają, o tyle tomików poetyckich prawie nikt nie kupuje, a jeszcze mniej czyta. By w świadomości przeciętnego Polaka wiersz nie budził niechęci, należy poezję sprowadzić na ziemię. Niech spadnie nam na głowę lub pojawi się na chodniku. I żadna to metafora. „Deszcz wierszy” to projekt artystyczny chilijskiej fundacji CasaGrande, która ulotki z wierszami polskich i chilijskich poetów zrzuca helikopterem na miasta, które były w przeszłości bombardowane. Nietypowa akcja miała miejsce w sierpniu zeszłego roku w Warszawie.

Tak jak podczas prawdziwych nalotów, miasto zaatakowano późnym wieczorem i bez ostrzeżenia. Performance, który ma na celu upamiętnić i nadać nowy sens tragicznym wydarzeniom, odbył się już wcześniej w La Modena w Chile, baskijskiej Guernice oraz zniszczonym na początku lat 90. Dubrowniku. W tym roku natomiast „deszcz wierszy” spadł na Berlin. Akcja w świetny sposób wplata promocję poezji w kontekst globalnej pamięci o historii, a jej wydźwięk jest tym większy, iż wiersze są współczesne, napisane przez młodych poetów, w dwóch wersjach językowych.

- Współczesny człowiek nie lubi wysiłku, szczególnie duchowego - twierdzi Michał Zabłocki, poeta i autor piosenek. Dlatego wychodzi ze swoimi wierszami na ulicę. Wyświetla je na murach i maluje na chodnikach. Jego multimedialny projekt Multipoezja działa od 10 lat, od niedawna również jako platforma poetycka na całą Europę (Emulitpoetry.eu). W tym roku w 15 miastach Polski harcerze i młodzież skupiona wokół domów kultury malowali na chodnikach hasło akcji: „Nie lekceważ swego ducha/ Ciało gada lecz nie słucha”. Od 2002 roku w Krakowie, na fasadzie kamienicy przy ulicy Brackiej 19, pojawiają się też wiersze na murze, wyświetlane po zmroku.

Codziennie można przeczytać jeden nowy utwór. Wiersz z 19 września: „W dzisiejszych czasach człowiek musi umieć Wszystko by zrobić Cokolwiek”. 'Wszystko' stało się w dzisiejszych czasach synonimem internetu. Multipoezja działa więc prężnie w środowisku internetowym, pod postacią wierszy pisanych online metodą patchworkową: na czacie internauci tworzą wspólnie wers po wersie według ustalonego tematu, pod czujnym okiem moderatora, czyli samego Zabłockiego. Powstałe w ten sposób wiersze często wygrywają konkursy literackie, a nawet stają się podstawą popularnych piosenek, jak w przypadku „Maszynki do śpiewania” Czesława Mozila.

Książki w krwiobiegu miasta

„Uwolnię dziś Doris Lessing w toalecie męskiej w Blue City”, brzmi ogłoszenie na portalu bookcrossing.pl. To polska odsłona znanej ogólnoświatowej formy popularyzowania czytelnictwa, a polegająca na zostawianiu przeczytanych książek w miejscach publicznych (takich jak przystanki, sklepy czy kawiarnie). Jak twierdzą twórcy serwisu, bookcrossing ułatwia dostęp do książek tym, których nie stać na ich kupno, a „uwalniane” książki ożywają bo są ponownie czytane. Krytyków jednak nie brakuje. W Stanach Zjednoczonych, które są ojczyzną bookcrossingu i gdzie do tej pory prawie 900 tys. użytkowników serwisu uwolniło ponad 6 mln książek, mówi się głównie o ryzyku spadku sprzedaży książek, a tym samym o zmniejszeniu wpływów dla autorów.

W felietonie dla Polityki z 2003 roku Jerzy Pilch komentując ówczesną akcję „Podaj książkę” Gazety Wyborczej, ocenił dosadnie: „Te książki będą źródłem dodatkowego papieru toaletowego”. Serwis „Podaj książkę” już nie istnieje, pozostał bookcrossing.pl, który liczy 18 tys. użytkowników i 113 tys. uwolnionych książek. Wielu zwolenników inicjatywy przyznaje jednak, że czasem idea, która jej przyświeca, czyli puszczanie książek w niekończący się obieg, zawodzi. Niektórzy zatrzymują zdobyte egzemplarze i ponownie „więżą” je na półkach.

W obliczu dyskusji nad wprowadzeniem podatku VAT na książki, powróci pytanie o to, jak promować czytelnictwo w Polsce. Cena książek sprawia, że stają się one towarem prawie luksusowym, a paradoksalnie coraz lepiej wyposażone biblioteki nie potrafią przyciągnąć potencjalnych czytelników. Sukces madryckiego Bibliometra dowodzi, że w dzisiejszych czasach trzeba działać niekonwencjonalnie, a nawet podać książkę na tacy. Tak aby książka przyszła do czytelnika, skoro ten nie chce (lub nie ma czasu) przyjść do niej.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi - nowy Pomocnik Historyczny POLITYKI

24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny POLITYKI „Dzieje polskiej wsi”.

(red.)
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną