Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Mistyk zamyka drzwi

Wywiad rzeka z Benedyktem XVI

Książka „Światłość świata” jest odpowiedzią na zarzuty stawiane Kościołowi za pontyfikatu Josepha Ratzingera. Książka „Światłość świata” jest odpowiedzią na zarzuty stawiane Kościołowi za pontyfikatu Josepha Ratzingera. Wydawnictwo ZNAK
Właśnie wychodzi polskie wydanie wywiadu rzeki z papieżem Benedyktem XVI. Książka jest przebojem, ale przekona tylko i tak już przekonanych, że Zachód bez Boga zmierza do samozagłady.
Niemiecki dziennikarz Peter Seewald w rozmowie z Benedyktem XVI dotyka punkt po punkcie kontrowersji wokół dzisiejszego Kościoła.Corbis Niemiecki dziennikarz Peter Seewald w rozmowie z Benedyktem XVI dotyka punkt po punkcie kontrowersji wokół dzisiejszego Kościoła.
Zdaniem papieża, to nieprawda, że wszystkie prawdy ludzkie są względne i nieostateczne, a miejsce Boga powinien zająć kult jednostki i jej pragnień.Corbis Zdaniem papieża, to nieprawda, że wszystkie prawdy ludzkie są względne i nieostateczne, a miejsce Boga powinien zająć kult jednostki i jej pragnień.

Niemiecki dziennikarz Peter Seewald daje papieżowi sposobność obrony. Książka „Światłość świata” jest odpowiedzią na zarzuty stawiane Kościołowi za pontyfikatu Josepha Ratzingera. Chodzi przede wszystkim o kryzys pedofilski.

Seewald w rozmowie z Benedyktem dotyka punkt po punkcie kontrowersji wokół dzisiejszego Kościoła. Ale nie jest to wywiad, w którym dziennikarz pyta, a bohater rozmowy odpowiada. To jest wspólny manifest obu rozmówców o wyższości religii katolickiej nad współczesnym laicko-liberalnym Zachodem. Manifest światopoglądowego i religijnego konserwatyzmu, który spodoba się konserwatystom różnych odcieni. Konserwatystom religijnym i niereligijnym, bo są i tacy. Po części może się nawet spodobać antykapitalistycznej lewicy.

Jak neofita z Ojcem Świętym

Ciekawe, że sam Seewald kiedyś był też radykalnym lewicowcem. I ateistą. Jednak ponoć wskutek spotkań z Ratzingerem wrócił do katolicyzmu, który porzucił w młodości. Jak kiedyś żarliwie wierzył w żelazne prawa historii ukute przez wyznawców Marksa, tak teraz równie żarliwie wierzy w prymat praw Bożych i Ewangelii. A w każdym razie jest przeciw społeczeństwu, w którym jakość życia, wolność jednostki, konsumpcja i rozrywka są ważniejsze niż wiara.

To owa żarliwość musiała zaskarbić Seewaldowi sympatię i zaufanie Ratzingera. A Seewald maksymalnie to wykorzystał. Zrobił z Ratzingerem już dwie rozmowy podobnego typu: wywiady rzeki o Bogu, Kościele i świecie („Sól ziemi”, „Bóg i świat”). Obie rozmowy stały się bestsellerami.

Lecz do trzech razy sztuka. Joseph Ratzinger zgodził się na jeszcze jedną rozmowę ze swym ulubionym dziennikarzem. W lipcu 2010 r. spotykali się przez sześć dni w letniej rezydencji papieskiej Castel Gandolfo pod Rzymem. W sumie sześć godzin nagrania. Seewald nie kryje dumy: nigdy dotąd urzędujący papież nie udzielił nikomu tak długiego wywiadu.

Dla ścisłości, to nie całkiem tak. Obszerny bezpośredni wywiad przeprowadził z Janem Pawłem II redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” Jerzy Turowicz. Inny dziennikarz – zresztą też, jak Seewald, nawrócony na katolicyzm w wieku dorosłym – Włoch Vittorio Messori uzyskał od papieża Wojtyły obszerne odpowiedzi na pytania, jakie zamierzał mu zadać przed kamerami telewizyjnymi. Do wywiadu w takiej formie ostatecznie nie doszło, lecz Jan Paweł II zgodził się, by Messori zrobił z pytań i nadesłanych po latach papieskich odpowiedzi książkę i ją opublikował (1994 r.). Nosiła tytuł „Przekroczyć próg nadziei” i była globalnym hitem.

Trzecia rozmowa Seewalda z Ratzingerem – tym razem już nie kardynałem strzegącym doktryny Kościoła, ale papieżem – też sprzedaje się doskonale. Formuła jest taka, że Seewald zadaje pytania nie kryjąc, że jest po stronie Kościoła i papieża. Pytania są pretekstem, by Benedykt mógł swobodnie wyłożyć swoje poglądy, których dziennikarz nigdy nie kwestionuje.

Na przykład rozdział na temat wiary, Kościoła i społeczeństwa otwiera wywód Seewalda o fatalnej kondycji moralnej i duchowej naszego świata. Przez całą stronę ciągnie się lista grzechów: według dziennikarza, ześlizgujemy się w przepaść, drapieżny kapitalizm pożera wartości, tempo życia przekracza nasze możliwości i wydziera nam moralny kompas, poczucie wypalenia jest masowe, trapią nas nowe nałogi – gry wideo i pornografia, dorzyna stres spowodowany maniakalnym dążeniem do maksymalizacji zysków, dzieci cierpią, bo rodzice nie mają dla nich czasu, media rywalizują w łamaniu tabu, ogłupianiu i demoralizowaniu odbiorców. Jak to możliwe, pyta Seewald na koniec tego aktu oskarżenia, że w takiej sytuacji w wielu krajach szerzy się nienawiść do chrześcijaństwa?

Czemu świat idzie ku gorszemu

Odpowiedź Benedykta jest dwa razy krótsza niż mowa prokuratorska. Zdaniem Raztingera, początkiem złego obrotu spraw jest uznanie Boga za hipotezę, która jest zbędna w świecie postępu i wiedzy naukowej.

To jest w istocie koronny argument papieża przeciwko światu ponowoczesnemu. A drugi to sprzeciw wobec dyktatury relatywizmu. To hasło klucz. Zdaniem papieża, to nieprawda, że wszystkie prawdy ludzkie są względne i nieostateczne, a miejsce Boga powinien zająć kult jednostki i jej pragnień. Ale czy to znaczy, że lepsza jest dyktatura autorytetu Kościoła albo monoteistycznego fideizmu? Po wybitnym intelektualiście można by oczekiwać, że zawiesi na chwilę własne sądy, wykaże odwagę myślenia autokrytycznego. Tymczasem papież jest tu obsadzony w roli sędziego świata. Z nim się nie dyskutuje. Roli obrońcy w tej książce nie przewidziano.

Ciekawiej mówi Benedykt XVI o sprawach Kościoła, wierze i urzędzie papieskim. Unika triumfalizmu. Tak, statystyki są imponujące – ponad miliard katolików; niemal w każdym zakątku globu, ale to nie liczby są źródłem siły Kościoła powszechnego. „Stalin miał rację, mówiąc, że Kościół nie ma dywizji i nie może wydawać rozkazów”. Papież jest w tym sensie człowiekiem bezsilnym. Stara się robić wszystko, co w jego mocy, by podtrzymać wspólnotę wiernych i chronić jej tożsamość, lecz ostatecznie tylko Bóg ma moc utrzymania ludzi przy wierze.

 

 

Czemu Jan Paweł II lubił Ratzingera

Czy Kościół zdoła się podnieść z kryzysu pedofilskiego? Kryzys nadszedł wkrótce po globalnej fali empatii po śmierci Jana Pawła II i zatarł w pamięci świata obrazy z pożegnania na placu św. Piotra. Nim Ratzinger zacznie mówić o kłopotach Kościoła, opowiada o relacjach z poprzednikiem. Wszyscy wiedzieli, że Jan Paweł II mnie lubił – mówi Ratzinger i dodaje, że łączyła ich nić głębokiego duchowego porozumienia, a on czuje się dłużnikiem i skromnym kontynuatorem gigantycznych dokonań poprzednika. Jan Paweł II był wielkim obrońcą praw ludzkich, pokoju i wolności. To wszystko jest aktualne.

Benedykt XVI dorzuca jeszcze chrześcijański obowiązek troszczenia się o dobrostan ekologiczny. Ociepla własny wizerunek: jak Churchill, nie lubi sportów, za to lubi obejrzeć dziennik telewizyjny w towarzystwie swych sekretarzy i DVD z serialem o włoskiej wiosce, gdzie proboszcz współegzystuje z komunistycznym wójtem.

Podaje szczegóły ze wspólnych lat spędzonych w Rzymie z Wojtyłą: papież Polak nie przebierał się w swym prywatnym apartamencie w strój wygodniejszy, świecki. Uważał, że papież zawsze musi chodzić w białej sutannie, a Benedykt go w tym naśladuje. Ale, inaczej niż Wojtyła, nie wyklucza możliwości rezygnacji papieża z urzędu – wtedy, kiedy czuje, że nie podoła fizycznie, psychicznie, duchowo dalszemu pełnieniu urzędu. Może to być nawet jego obowiązkiem.

Czemu Benedykt nie podał się do dymisji

Czy czuł, że taka chwila nadeszła wraz z kryzysem w Kościele na tle skandali seksualnych? W obliczu niebezpieczeństwa uciekać nie wolno – stwierdza Benedykt XVI. I dlatego teraz to nie jest moment na rezygnację. Seewald cytuje statystyki, z których wynika, że skala pedofilii kościelnej jest w porównaniu z ogólną liczbą duchownych katolickich minimalna.

Ale papież nie idzie na taką metodę obrony. Statystyki nie powinny odwracać naszej uwagi od problemu i minimalizować jego znaczenia – odpowiada. Kościół musi być czujny, gotów do ukarania winnych i odcięcia takich grzeszników od dzieci, a przede wszystkim musi okazać miłość ofiarom i pomóc im dojść do siebie po ich doświadczeniach. Benedykt pragnie, by pokazywano także, ile dobrego dla dzieci i młodzieży czynią liczne katolickie instytucje w świecie i że księży żyjących w czystości i służących Bogu i ludziom jest nieskończenie więcej niż tych czyniących zło.

Czemu nie pora na Vaticanum III?

Czy nie należałoby zwołać III Soboru Watykańskiego, gdy przybywa tyle nowych wyzwań i kłopotów dla Kościoła w świecie współczesnym? Mamy już w historii Kościoła ponad 20 soborów, na pewno kiedyś przyjdzie czas na kolejny, ale jeszcze nie teraz, nie widzę obecnie takiej potrzeby, oświadcza papież. Jest wspaniały instrument, jakim są spotkania papieża z biskupami, rodzą się wewnątrz Kościoła nowe ruchy duchowe, i tego katolikom dziś najbardziej potrzeba.

Nie każdy pontyfikat musi mieć wyraźne zadanie do wykonania. Miał takie zadanie pontyfikat Jana Pawła II, który przeprowadził Kościół z drugiego tysiąclecia w trzecie. Bóg zesłał Kościołowi Wojtyłę w specyficznym czasie: kiedy marksistowskie pokolenie buntu 1968 r. zakwestionowało wszystko, czym był Zachód. Z drugiej strony, pontyfikat Wojtyły przypadł na czas rozpadu obozu realnego socjalizmu. Benedykt XVI widzi swoje zadanie w kontynuacji tego, co udało się jego poprzednikowi. A udało mu się pokazać, że to wiara jest drogą i centrum świata, a chrześcijaństwo wtedy jest skuteczne, kiedy pokazuje swą głębię i prostotę.

Czemu Kościół nie zmieni zdania w kwestiach obyczajowych?

A zatem żadnych reform katolicyzmu nie będzie? Ze słów papieża wynika, że nie. Przynajmniej takich, o jakich się dziś dyskutuje w mediach. Paweł VI miał rację, nie zgadzając się na stosowanie pigułek antykoncepcyjnych. Także celibat jest nieodzowny dla osób duchownych. Prezerwatywa? Cóż, Kościół nie uważa używania kondomów za prawdziwe i moralne rozwiązanie problemu HIV/AIDS. Rozwiązaniem jest „humanizacja seksualności”. Jednak w tym czy innym przypadku, jeśli mamy do czynienia z intencją, by obniżyć ryzyko zakażenia, użycie prezerwatywy może być „pierwszym krokiem” ku bardziej ludzkiemu życiu seksualnemu.

Tych kilka zdań wyrwanych z książki zrobiło światową karierę, choć ich sens nie jest wcale tak aprobujący. Dla opisu poglądów Benedykta XVI mają one znaczenie marginalne. Ordynacja kobiet? Nie ma mowy. Nie dlatego, że Kościół dyskryminuje kobiety, ale dlatego, że nie otrzymał od Chrystusa władzy, by dopuścić wyświęcanie kobiet na kapłanów. Homoseksualizm? Jest nie do pogodzenia z powołaniem kapłańskim. Jest sprzeczny z wolą Bożą; sensem i celem seksualności jest związek mężczyzny i kobiety, którego owocem jest potomstwo.

Benedykt XVI mówi w książce, że nie jest mistykiem. Lektura wywiadu nie całkiem to potwierdza. Obecny papież sprawia wrażenie człowieka mistycznie wierzącego w słuszność drogi Kościoła. Przed niepodzielającymi tej wiary drzwi zdają się zamknięte.

Światłość świata. Benedykt XVI w rozmowie z Peterem Seewaldem, tłum. Piotr Napiwodzki, Wydawnictwo Znak, Kraków 2011 r.

Polityka 03.2011 (2790) z dnia 14.01.2011; Świat; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Mistyk zamyka drzwi"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną