Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Na imię im Region

Na skandynawską nutę

Undergroundowy zespół Kvelertak grający ciężką muzykę rockową. Undergroundowy zespół Kvelertak grający ciężką muzykę rockową. BY:LARM / materiały prasowe
Kraje nordyckie pojedynczo nie należą do gigantów, ale działając wspólnie stały się trzecią muzyczną potęgą na świecie, po USA i Wielkiej Brytanii. I wciąż stawiają na ekspansję kulturalną.
Susanne Sundfør zrobiła furorę wśród gości festiwalu by: Larm.materiały prasowe Susanne Sundfør zrobiła furorę wśród gości festiwalu by: Larm.
Jónsi, jedna z najbardziej rozpoznawanych postaci sceny nordyckiej.Moose/AdMedia/Capital Pictures/Forum Jónsi, jedna z najbardziej rozpoznawanych postaci sceny nordyckiej.
Ólöf Arnalds, o której prasa światowa spekulowała, czy to nowa Björk.BY:LARM/materiały prasowe Ólöf Arnalds, o której prasa światowa spekulowała, czy to nowa Björk.

Historycznie wspólną cechą Skandynawów jest umiejętność podbijania. Dziś wydaje się, że zmieniły się tylko cele i sposoby tego podboju – kraje regionu, zarobiwszy na ropie czy nowych technologiach, stawiają na ekspansję kulturalną. A ponieważ tradycyjnie nieźle im idzie w dziedzinie muzyki – na różnorodny miejscowy folklor nałożyły się przez lata wpływy przyjeżdżających tu amerykańskich bardów (Lee Hazlewood w Sztokholmie) i jazzmanów (Dexter Gordon w Kopenhadze), brytyjskich punkowców (Sex Pistols w Oslo), a zapalnikiem okazały się potężne sukcesy eksportowe (szwedzka Abba, norweskie A-ha) – to ją prezentują w pierwszej kolejności. Pięć skandynawskich potęg to co prawda ścisła czołówka najbogatszych krajów Europy, ale w sumie mają ledwie 25 mln mieszkańców, lepiej więc połączyć rynki. W ten sposób powstała wręczana po raz pierwszy 18 lutego Nordic Music Prize.

To zupełnie nowy typ nagrody. W pięciu krajach – Danii, Finlandii, Islandii, Norwegii i Szwecji – wybrani dziennikarze tworzą listy najciekawszych premier płytowych danego roku. Typy są poddawane głosowaniu i powstaje lista 12 panskandynawskich nominacji. Tę dostaje pod głosowanie międzynarodowe jury, w którym jedyny reprezentant krajów nordyckich to dziennikarz Andres Lokko – szwedzki ekspat mieszkający na Wyspach Brytyjskich.

Zagraniczni goście nie potrzebowali w tym roku wprowadzenia w świat muzyki skandynawskiej, bo wśród nominowanych znaleźli znajome nazwy i nazwiska. Wokalistkę Robyn, która z powodzeniem rywalizowała muzycznie z Lady Gagą i ma na koncie nominację do brytyjskich Brit Awards i amerykańskich Grammy. Ólöf Arnalds, o której prasa światowa spekulowała, czy to nowa Björk. Wreszcie szwedzki The Radio Dept. – gwiazdy sceny niezależnej – oraz młodziutkie dziewczęta z folkowego duetu First Aid Kit, tak utalentowane, że Jack White z The White Stripes prosto ze szwedzkiego lasu wywiózł je do studia nagraniowego w Nashville.

Podczas gdy gdzie indziej zwycięża myślenie kategoriami kraju i narodowej sceny, my chcemy pokazać, że można coś osiągnąć przez współpracę w regionie – mówił Andres Lokko na uroczystości w Kulturkirken Jakob, neogotyckim kościele, który przed zburzeniem uratowała zamiana w ośrodek kultury i salę koncerto wą (o kapitalnych warunkach akustycznych). Chwilę później norweski następca tronu wręczył statuetkę Jónsiemu – liderowi grupy Sigur Rós z Islandii, jednej z najbardziej rozpoznawanych postaci sceny nordyckiej.

Polska bardziej norweska

Jónsi to dobry typ, by taką nagrodę uwiarygodnić – nawet w Polsce fanom muzyki nie trzeba tłumaczyć, kto to taki. Nie dalej jak we wrześniu zagrał w Krakowie dwa wielkie koncerty na zakończenie festiwalu Sacrum Profanum. To była zresztą specjalna skandynawska edycja imprezy, zrealizowana w dużej mierze dzięki wsparciu z Funduszu Wymiany Kulturalnej, który przez ostatnie dwa sezony dał się poznać tysiącom fanów muzyki – zarówno tej poważnej, jak i rozrywkowej. Na przykład widowni krakowskiego Unsoundu czy wrocławskiego Avant Art Festival, a także odbiorcom mediów, którzy słuchali doniesień o ciekawym wspólnym projekcie norwesko-polskiej grupy wykonującej dwujęzyczne wersje piosenek Agnieszki Osieckiej.

Fundusz Wymiany Kulturalnej to środki z dwóch źródeł, które fachowo nazywają się: Mechanizm Finansowy EOG (pieniądze na wymianę kulturalną z Islandii, Liechtensteinu i Norwegii) oraz Norweski Mechanizm Finansowy. W praktyce ponad 80 proc. środków, które przypłynęły do nas w postaci dofinansowań, pochodzi z Norwegii. Z nią też wiązało się najwięcej projektów, a spośród 71 przyznanych grantów aż 35 przekazano na muzykę i sztuki sceniczne.

Łącznie Fundusz zasilił od 2008 r. polską scenę kulturalną sumą ponad 10 mln euro. To kwota porównywalna z ostatnimi dużymi programami ministerialnymi na kulturę. Na tegoroczne muzyczne i sceniczne priorytety Ministerstwo Kultury wydaje 19 mln zł, a w ciągu dwóch lat pracy Funduszu Wymiany Kulturalnej przepłynęło z niego na analogiczne cele aż 20 mln zł!

Na działaniach Funduszu nie kończy się zresztą strumień kultury z Północy, bo raz rozkręcona koniunktura przynosi kolejne ciekawe inicjatywy. Wychodzi właśnie druga część płytowej serii „Northern Living”, która promuje na naszym rynku tylko i wyłącznie artystów z tamtego regionu. Odbył się też The Northern Living Festival – duża impreza prezentująca skandynawską kulturę, realizowana już tylko ze wsparciem ambasad. Jej pierwsza edycja miała miejsce w Warszawie dokładnie wtedy, gdy w Norwegii ogłaszano Nordic Music Prize.

Streaming na cały świat

Nagrodom towarzyszył odbywający się w ten sam weekend festiwal muzyki nordyckiej by:Larm. Impreza w warunkach polskich, a przynajmniej warszawskich, wręcz niemożliwa. W ciągu trzech dni w 23 klubach w Oslo odbywa się około pięciuset(!) mniejszych i większych koncertów. Rzecz w tym, że kluby muzyczne – które okazują się jednym z elementów turystycznej strategii promocyjnej stolicy Norwegii – zlokalizowane są w promieniu półtora kilometra w ścisłym centrum miasta. W warunkach polskich w takim obszarze królują filie banków, sieciowe kawiarnie i McDonald’s. Przy czym to Oslo, a nie Warszawa, jest oficjalnie (w rankingu banku UBS za 2009 r.) najdroższym miastem świata.

Można oczywiście żartować, że gdy piwo w dowolnym klubie kosztuje tyle, ile płyta w sklepie, automatycznie wzrasta zainteresowanie muzyką. Ale co tak naprawdę decyduje o niezwykłej ekspansji muzyki skandynawskiej, która jest dziś trzecią – po USA i Wielkiej Brytanii – siłą twórczą na świecie?

Pierwszy powód podsuwa anegdotyczne twierdzenie o tym, że w Szwecji angielski znają nawet sprzątaczki. W pozostałych krajach skandynawskich nie jest inaczej, włącznie z tym, że część przedmiotów na uczelniach jest tu wykładana po angielsku. Popowych sukcesów Abby, a dziś Robyn, nie byłoby na pewno, gdyby nie naturalność w sposobie traktowania angielskiego jako drugiego języka narodowego. Ale i to nie wyjaśnia fenomenu wykonawców śpiewających w językach narodowych – jak grupa Dungen czy wspomniana Ólöf Arnalds, tegoroczni nominowani do Nordic Music Prize, również recenzowani i wydawani poza swoim regionem.

 

Drugi powód to fakt, że Skandynawia znalazła się w sercu przemian technologicznych związanych z muzyką. Największy europejski serwis streamingowy to szwedzki Spotify, który proponuje nowy, oparty na abonamencie dostęp do niespotykanie szerokiej palety muzyki do słuchania przez Internet. W Norwegii Spotify ma milion użytkowników na... 5 mln mieszkańców kraju. Ale to państwo, w którym 4,4 mln z 5 mln mieszkańców korzysta z Internetu.

Skandynawia jest zresztą pod względem powszechności dostępu do sieci obszarem przodującym. Podobnie jak w rozpowszechnieniu urządzeń mobilnych, które wpływają na odbiór muzyki. – Zwróciliśmy uwagę, że ludzie zawsze są skłonni płacić za mobilność – zauważył Jonathan Forster, szef Spotify na Europę, w czasie konferencji na by:Larmie. Przyszłość muzycznego biznesu widzi właśnie w połączeniu szerokiego dostępu z mobilnością. – Za każdym razem, gdy tworzyliśmy płatną aplikację na urządzenie przenośne, okazywała się sukcesem.

Festiwal budował w tym roku pomost między rynkiem muzycznym i gigantami z rynku gier wideo albo z reklamy – reprezentowanymi przez takie koncerny jak Coca-Cola czy H&M. Skandynawom nie trzeba mówić, że można w ten sposób nie tylko zarobić, ale i odnieść sukces. Szwed José González zdobył słuchaczy dzięki reklamówce telewizorów, a jego rodacy z Peter, Björn and John, zespołu jednego przeboju, swoją piosenkę „Young Folks” sprzedali w wielu krajach do reklam kart płatniczych, telefonów komórkowych czy sklepów z meblami.

Milion koron na start

Rynek muzyczny w samej Norwegii nie jest może olbrzymi, ale sprawia wrażenie zdrowego. Mało debiutów ma związek z telewizyjnymi programami typu „Idol” (poza głośnym Kurtem Nilsenem, zwycięzcą światowej edycji „Idola”), większość muzyków ma porządne wykształcenie, a zarazem rosną w kulturze bardzo łatwo tolerującej ekstrema gatunkowe, są otwarci i niezmanierowani. Wspomniane już kluby w Oslo spokojnie pracują na swoją markę. Specjalizujący się w mocnym uderzeniu Rockefeller świętuje 25-lecie. 13 lat działa nierentowny z natury – za to znany za granicą – klub Blå prezentujący przede wszystkim free jazz i muzykę awangardową.

I jeśli gdzieś szukać trzeciego, może najistotniejszego powodu bieżącej ekspansji, to zapewne w różnorodności i niebywałej umiejętności zagospodarowywania kulturalnych nisz. Poszczególne kraje nordyckie mają swoje małe tradycyjne specjalności: Szwecja – pop, Norwegia – black metal, Dania – jazz. Ale jednocześnie wszyscy doskonale radzą sobie z wkomponowaniem we wszystkie gatunki tradycji folkowych i mają świetne tradycje wokalne.

Kiedy kariery Björk czy Stiny Nordenstam wyszły dawno poza Skandynawię, pojawiły się tu takie postaci jak Ólöf Arnalds, kapitalna klasycznie wykształcona Agnes Obel z Danii, Norweżka Jenny Hval z jej awangardową, poetycką wizją piosenki czy zjawiskowa Susanne Sundfør. Ta ostatnia, zeszłoroczna zdobywczyni wysokiego (milion koron) grantu zafundowanego dla młodych artystów przez zasłużoną popową formację A-ha, zrobiła furorę wśród gości by: Larmu. Dała koncert, którego nie można już sklasyfikować jako muzyczną rozrywkę, a jeszcze nie sposób zaliczyć do muzyki klasycznej (mimo gruntownego przygotowania Sundfør) – może właśnie w kraju rafinerii powstaje jakiś nowy potężny gatunek wyrafinowanej piosenki?

Podobnym objawieniem festiwalu by:Larm był dla wielu osób młodziutki, undergroundowy zespół Kvelertak grający ciężką muzykę rockową. Chwalony przez cały festiwal nieopierzony sekstet ze Stavanger, który ledwie w zeszłym roku zadebiutował na rynku, dosłownie „zmiażdżył publiczność”, jak donosił jeden z miejscowych recenzentów.

Następnego dnia ogłaszano coroczne stypendia muzyczne naftowego giganta Statoil (20 mld zł czystego zysku za ubiegły rok) – typowy w tych stronach przykład przelewania pieniędzy z kurczących się zasobów ropy naftowej na konta rosnącego ludzkiego kapitału w kulturze. W tym roku nagroda wzrosła do miliona koron, czyli 500 tys. zł, i dostał ją właśnie Kvelertak. Skąd wybór grupy, która w samej Norwegii jest formacją z gruntu niszową i wciąż mało znaną? „Przy okazji tego stypendium nie bierzemy pod uwagę tego, jak wykonawca radzi sobie na krajowym rynku – głosi uzasadnienie. – Naszym zadaniem jest wskazanie kogoś, kto będzie dobrze reprezentował nasz kraj na zewnątrz”. Oto i filozofia tej nowej skandynawskiej ekspansji.

Nawet sami muzycy zespołu na swoim profilu na Facebooku dziwili się sytuacji: „Milion koron dla nas! Co za popieprzony świat!”, ale od razu sumiennie zadeklarowali, że część tych pieniędzy przeznaczą na pierwszą trasę po Ameryce.

O tym, że to warunki miejsca tworzą szanse dla młodych talentów, przekonuję się na końcu gali Statoilu, podchodząc do menedżerki zespołu, by złożyć gratulacje. Mówię, skąd jestem. – O, Polska! Dzien-ku-je bar-co! – słyszę w odpowiedzi. I za chwilę, już po angielsku: – Jeden z chłopaków w zespole pochodzi z Polski. Ma na imię Maciek.

Polityka 10.2011 (2797) z dnia 04.03.2011; Kultura; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Na imię im Region"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną