Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Komedia klimatyczna

Fascynująca proza Iana McEwana

McEwana nazywano Ian Makabra z racji potworności jego pierwszych książek McEwana nazywano Ian Makabra z racji potworności jego pierwszych książek Alberto Estevez/Efe / Forum
McEwan potrafił wejść w skórę fizyka-noblisty i stworzyć fascynującą powieść z najbardziej aktualnych, gazetowych tematów.
Jego nowa powieść „Solar” opowiada o Michaelu Beardzie, fizyku, nobliście, który zajmuje się „ratowaniem świata”materiały prasowe Jego nowa powieść „Solar” opowiada o Michaelu Beardzie, fizyku, nobliście, który zajmuje się „ratowaniem świata”

Na otwarciu galerii Tate Modern w Londynie w 2000 r. dyrektor przedstawił Iana McEwana, laureata niemal wszystkich brytyjskich nagród literackich, Tony’emu Blairowi. „Podziwiam to, co pan robi” – powiedział z uznaniem szef rządu, długo ściskając jego dłoń. „Mam dwa pańskie obrazy na Downing Street. Cheerie i ja uwielbiamy je” – dodał. McEwan próbował wyprowadzić go z błędu, ale Blair nie dał sobie nic wytłumaczyć i upierał się, że McEwany wiszą u niego na ścianie. To prawdziwe zdarzenie znalazło się przetworzone w powieści McEwana „Sobota”, z tą tylko różnicą, że Blair prawi tam komplementy neurochirurgowi.

W podobnie komiczne momenty obfituje nowa powieść „Solar” o Michaelu Beardzie, fizyku, nobliście, który zajmuje się „ratowaniem świata”, czyli rozwiązywaniem problemów energetycznych dzięki sztucznej fotosyntezie. Jest pocieszny, gruby, łysy, łasy na jedzenie i kobiety. Tak dobrze go poznajemy, że staje się wręcz postacią sympatyczną. Współczujemy mu, kiedy na lodowcu przeżywa bardzo nieprzyjemną przygodę przy oddawaniu moczu (zapomniał o temperaturze). McEwan na tyle przemyślnie prowadzi narrację, że właściwie przez znaczną część książki czytelnik towarzyszy życzliwie postaci naprawdę odpychającej. Jest w stanie rozgrzeszyć Bearda, bo wydaje się bardzo ludzki, kiedy w swoim bałaganiarstwie zakłada książkę plasterkiem bekonu. A tymczasem widzimy naprawdę nieciekawą podszewkę idealizmu. Kogoś, kto kiedyś był naukowcem, a dziś potrafi dobrze wykorzystać pomysły innych i koniunkturę na globalne ocieplenie. „Jeśli klimat się nie ociepla, mamy przesrane” – mówi Beard do swojego współpracownika. McEwan napisał, owszem, komedię, ale taką, w której czuje się jego zacięcie etyczne. Początki jego twórczości były zupełnie inne.

Nazywano go Ian Makabra z racji potworności jego pierwszych książek. Pisał o kazirodztwie, sadomasochizmie, pedofilii i torturach. W 1975 r. wydał debiutancki zbiór opowiadań „Pierwsza miłość, ostatnie posługi” i od razu zaliczono go do najbardziej perwersyjnych młodych pisarzy. Fotografował się wtedy w półcieniu, bez uśmiechu. Pod koniec lat 80. niespodziewanie narodził się nowy pisarz, który porzucił swego obsesyjnego bohatera (choć nie porzucił seksu, który jest niezwykle ważnym elementem każdej jego książki) i skierował wzrok w stronę problemów społecznych. Najmocniej ta strona jego pisarstwa ujawniła się w powieści „Sobota” z 2005 r., w której krytykuje wojnę w Iraku i zajmuje się terroryzmem. Przy czym najbardziej zaangażowana jego powieść nie spotkała się wcale z wielkim entuzjazmem. Krytycy żałowali, że McEwan stał się taki ciepły i optymistyczny. Tę zmianę było widać już w powieści „Dziecko w czasie” z 1987 r. Trudno wyobrazić sobie coś bardziej potwornego: trzyletnia Kate znika pewnego dnia w supermarkecie. Bohater rozpamiętuje stratę latami, ale w końcu znajduje nowe życie. Przy czym to nie religia nadaje sens ludzkiemu życiu. McEwan wielokrotnie deklarował się jako ateista. Z czasem zaczęła ujawniać się jeszcze jedna jego pasja – nauka. W niemal każdej książce wplata naukowe fragmenty, a to z fizyki, a to psychiatrii (jak w „Przetrzymać tę miłość”, gdzie zajmował się rzadkim kompleksem psychicznym i erotomanią), czy z neurochirurgii, jak w „Sobocie”. W „Solarze” znajdziemy spore fragmenty poświęcone fizyce kwantowej – Beard rozwija teorię Einsteina.

Niech nas nie zwiedzie nieśmiały uśmiech pisarza i okulary wykładowcy uniwersyteckiego z nudnym życiorysem. Nic z tych rzeczy. McEwan już kilka razy trafił na czołówki gazet. Bo też jego własne przygody i skandale przyćmiewają to, co napisał – mimo że jego powieści obfitują w nagłe zwroty akcji. Czy sam potrafiłby wymyślić, że grubo po pięćdziesiątce dowie się o istnieniu rodzonego brata? Okazało się, że cały czas mieszkali obok siebie: murarz i pisarz. Pisarz stał się bohaterem mediów, kiedy zdarzyła mu się historia niemal wyjęta z książki „Dziecko w czasie”. W 1999 r. żona McEwana uprowadziła jednego z ich dwóch synów do Francji. Proces rozwodowy i walkę o dzieci relacjonowały gazety. Wtedy autor poznał siłę mediów. Kilka lat później znalazł na nie sposób: „Nie wiesz, jak pokonać prasę? Ożeń się z nią”. I rzeczywiście, jego drugą żoną została dziennikarka, która robiła z nim wywiad.

Kolejna afera z McEwanem w roli głównej rozpętała się po ukazaniu się „Pokuty” w 2002 r. Chodziło o to, że sceny szpitalne z czasów II wojny światowej zaczerpnął z pamiętnika Lucilli Andrews. McEwana bronili wtedy znani pisarze. Kilka lat później on z kolei bronił Martina Amisa, który krytykował islamski fundamentalizm. Obaj zostali uznani za rasistów.

Bohater najnowszej powieści Beard też jest przez chwilę bohaterem mediów za sprawą niefortunnej wypowiedzi o „nielicznych kobietach w fizyce”. Natychmiast rusza kampania przeciwko niemu, dowiaduje się z prasy nie tylko, że jest neofaszystą, ale i – nie wiedzieć czemu – zwolennikiem eugeniki. Machina mediów napędza się w nieskończoność, w czasach politycznej poprawności łatwo być oskarżonym. McEwan imponuje, bo przystawia lustro naszej rzeczywistości, w jego powieściach widzimy absurdy i miałkości naszego świata. Czym zajmie się w przyszłości? Recykling śmieci? Modyfikowana żywność, a może gaz łupkowy? W każdym razie możemy spodziewać się fascynującej powieści.

Polityka 21.2011 (2808) z dnia 17.05.2011; Kultura; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Komedia klimatyczna"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną