Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Nordic Killing

„The Killing” - nowy serial Agnieszki Holland

W amerykańskiej wersji duńskiego serialu prowadzących śledztwo policjantów grają Joel Kinnaman (jako Stephen Holder) i Mireille Enos (jako główna bohaterka Sarah Linden) W amerykańskiej wersji duńskiego serialu prowadzących śledztwo policjantów grają Joel Kinnaman (jako Stephen Holder) i Mireille Enos (jako główna bohaterka Sarah Linden) Fox Life / materiały prasowe
Świat jest bardziej skomplikowany, niż się wydaje – tłumaczy przesłanie „The Killing” Agnieszka Holland, która wyreżyserowała kilka odcinków. Od września serial znany już w wielu krajach będziemy mogli oglądać w Polsce.
Michelle Forbes i Brent Sexton grają rodziców zamordowanej Rosie LarsenFox Life/materiały prasowe Michelle Forbes i Brent Sexton grają rodziców zamordowanej Rosie Larsen
Produkcja z udziałem Mireille Enos jest zaprzeczeniem większości amerykańskich seriali sensacyjnych. Z każdego kadru bije europejskośćFox Life/materiały prasowe Produkcja z udziałem Mireille Enos jest zaprzeczeniem większości amerykańskich seriali sensacyjnych. Z każdego kadru bije europejskość

W serialu nie ma szybkiej akcji, strzelanin, bójek, pogoni i spektakularnych wybuchów. Umięśnionych policjantów modeli i napompowanych botoksem policjantek w mini i szpilkach też nie ma. Podobnie jak przestępców dewiantów czy seryjnych morderców grających ze stróżami prawa w skomplikowane gry. Nie ma też zabawnych drugoplanowych bohaterów, rzucających dowcipami znad worka ze zwłokami. Ani spektakularnych romansów. I scen erotycznych. Czym więc „Forbrydelsen” („Dochodzenie”), znany poza Danią pod tytułem „The Killing”, ujął telewidzów w całej Skandynawii, Belgii, Niemczech, Francji, Australii i Wielkiej Brytanii?

Chyba właśnie tym, że jest zaprzeczeniem większości amerykańskich seriali sensacyjnych. Z każdego kadru bije europejskość, a konkretnie najmodniejsza w ostatnich sezonach, nie tylko w dziedzinie kryminału, skandynawskość. Od czasu wielkiego sukcesu trylogii „Millennium” Stiega Larssona (27 mln egzemplarzy sprzedanych na całym świecie) prawdziwy kryminał może się rozgrywać już tylko na północy. Deszcz, odbijające się w kałużach słabe światło ulicznych latarni, szarostalowa poświata, pustkowia, dzikie parki w centrum miasta. Kopenhaga, która jest miejscem akcji „The Killing”, w niczym nie przypomina miasta z folderów reklamowych sponsorowanych przez duńskie Biuro Promocji Turystyki. Żadnych migawek z pięknego starego miasta, żadnych lunchów w knajpkach nad malowniczymi kanałami i rowerzystów śmigających po zadbanych ulicach. Jest chłód, tak dobrze rymujący się ze słynną skandynawską powściągliwością.

Główna bohaterka, policjantka Sarah Lund – grana przez duńską gwiazdę Sofie Gråbøl – jest mizantropką na granicy autyzmu. Po czterdziestce, nie nosi makijażu i obcasów, chodzi zamaszystym krokiem jak mężczyzna, prawie się nie odzywa, z taką samą uwagą i bez drgnienia mięśnia twarzy przygląda się ludziom i przedmiotom. Ma doskonałą pamięć, zmysł obserwacji i dedukcji, co czyni z niej świetnego glinę. Ostatniego dnia przed wyprowadzką z Kopenhagi znajduje ciało nastoletniej Nanny Birk Larsen i rozpoczyna wraz ze swoim zmiennikiem śledztwo, które z odcinka na odcinek coraz bardziej będzie ją pochłaniać, niszcząc życie osobiste i karierę.

Akcja serialu rozgrywa się w trzech środowiskach: policyjnym (m.in. świetnie prowadzony wątek docierania się z początku zupełnie różniących się od siebie partnerów), rodziny ofiary (studium żałoby i rozpadu rodziny Larsenów) oraz w świecie polityki – ciało Nanny znaleziono w bagażniku samochodu należącego do sztabu wyborczego kandydującego na stanowisko burmistrza Kopenhagi Troelsa Hartmanna. Kogo więc nie zainteresuje akcja kryminalna, tego może wciągnąć wątek psychologiczny albo polityka – dla każdego coś ciekawego. Dla kobiet zaś, które z zasady częściej oglądają telewizję, są trzy silne bohaterki, które ustawiają akcję w każdym z trzech rogów historii: policjantka, matka ofiary oraz doradczyni i zarazem kochanka polityka.

Prosimy nie regulować odbiorników

Z początku zdezorientowani widzowie regulowali odbiorniki z powodu zbyt ciemnego ekranu, a potem wybuchła euforia. Pierwsze dwie serie po 20 godzinnych odcinków każda przyciągały przed telewizory jedną trzecią mieszkańców Danii. Obywatele robili zakłady o to, kto zabił, ale wytypowanie zabójcy nie było łatwe, bo twórcy do ostatniego odcinka mylili tropy, tak że, jak pisały media, „człowiek po każdym odcinku spędzał długie godziny w łóżku drżąc, czy to aby nie on jest mordercą”.

Później ta sama gorączka opanowała kolejne kraje, by wiosną tego roku dotrzeć do Wielkiej Brytanii. Każdy z emitowanych przez BBC4 odcinków oglądało pół miliona widzów, którym nie przeszkadzało, że muszą czytać napisy. Wręcz przeciwnie, byli z tego dumni. Zachwycali się egzotycznie brzmiącym językiem, nazwiskami zakończonymi na „-sen”, swetrami i skandynawską zwyczajnością tak inną od zmakdonaldyzowanego świata amerykańskich produkcji. Moda na slowness spotkała się z modą na antyamerykańskość.

Prowadzony przez dziennikarzy brytyjskiego „Guardiana” blog z wpisami po każdym odcinku miał po kilkaset komentarzy. Na Facebooku ludzie umawiali się na wspólną podróż do Kopenhagi śladami bohaterów. Internauci zachwycali się duńskim dizajnem oraz wymieniali poradami, gdzie kupić i jak dbać o wełniane swetry ze skandynawskim wzorem noszone przez policjantkę.

Ona sama zaś stała się bohaterką gorących dyskusji: czy jest wzorcem feminizmu, czy męską kobietą i czy kobieta, która w imię ambicji odkrycia prawdy i wymierzenia sprawiedliwości poświęca życie osobiste, może być wzorem do naśladowania.

Amerykańska wersja – remake wyprodukowany przez stację AMC, oprócz HBO i Showtime twórcę najciekawszych seriali ostatnich lat, w tym takich hitów jak „Mad Men”, „Breaking Bad” i „Walking Dead” – pokazana została wiosną 2011 r. Jest odpowiedzią na sukces duńskiego oryginału i zarazem wyrazem amerykańskiego realizmu: nikt nie wierzył, że nawet najbardziej wciągająca fabuła jest w stanie przekonać Amerykanów do czytania napisów.

Oprócz języka zmieniony został morderca (w dobie Internetu wszyscy znali nazwisko oryginalnego), motywy zbrodni oraz parę szczegółów dotyczących świata przedstawionego.

Zmiany są nieduże, nawet w warstwie stylistycznej. Amerykańska pomysłodawczyni serialu Veena Sud ma europejski gust, „The Killing” zdecydowanie wyróżnia się na tle amerykańskich produkcji telewizyjnych – ocenia Agnieszka Holland, która wyreżyserowała kilka odcinków pierwszej serii, a w listopadzie zacznie zdjęcia do drugiej.

Zmiany, zmiany

Akcja z Kopenhagi przeniesiona została do Seattle, ale deszczowo-mglisty sztafaż pozostał. Bohaterowie noszą skandynawsko brzmiące nazwiska: Larsen, Sarah Lund została Sarą Linden, jej partner nazywa się Stephen Holder (gra go zresztą szwedzki aktor Joel Kinnaman, widzowie podzielili się na fanów i zagorzałych przeciwników jego akcentu). Z duńskiego oryginału pozostały także kultowe już wełniane swetry ze szlaczkiem noszone przez główną bohaterkę.

Z kolei sama Sarah, grana przez delikatną, rudą Mireille Enos, neurozę zamieniła na lżejszy wewnętrzny spokój i smutek, wciąż milczy, jest władcza, ale ma poczucie humoru i słabostki, no i nosi buty na obcasach (choć nie szpilki). Więcej też dowiadujemy się o jej przeszłości i o relacji z synem. Pogłębiony został także wątek rodziny próbującej sobie poradzić ze stratą dziecka.

Niezwykle ważny jest motyw wpływu wielkiego biznesu na politykę, wątek pieniędzy, które stawiają ponad prawem. Generalnie „The Killing” jest opowieścią o zbrodni, która infekuje społeczność, ujawnia skrywane sekrety, fałszywą polityczną poprawność, zmienia relacje między ludźmi. – Świat jest bardziej skomplikowany, niż się wydaje – oto przesłanie „The Killing” – tłumaczy Agnieszka Holland.

Angielscy publicyści narzekali, że choć serial jest lepszy niż większość amerykańskich produkcji kryminalnych, to jednak nie to samo co oryginał. Że bohaterka, choć ciekawa i świetnie grana, jest za mało neurotyczna i za bardzo kobieca. A całość – za mało egzotyczna. W Stanach Zjednoczonych serial zdobył sześć nominacji do nagród Emmy i cieszył się sporą popularnością. Początkowy zachwyt krytyków (skandynawski entourage, świetnie napisane role bohaterów, bardzo dobre aktorstwo, niezwykle głęboko drążony wątek żałoby) z odcinka na odcinek opadał. Co zabawne, zaczęto krytykować to, za co powszechnie serial, zwłaszcza w Europie, chwalono: powolną akcję i codzienność zbrodni. Irytował schemat eliminacji podejrzanych, mnożące się fałszywe tropy, wielu do furii doprowadził przewrotny finał. Amerykański remake europejskiego serialu okazał się dla części widzów jednak za mało amerykański?

Skandynawski szturm

„The Killing” trafił na przygotowany grunt. Skandynawska literatura kryminalna dzięki olbrzymiemu sukcesowi trylogii Stiega Larssona (m.in. pierwsze miejsce na liście bestsellerów 2010 r. „The New York Timesa”) jest zarówno w Europie, jak i w Stanach wszechobecna. Duński serial i jego amerykański remake zbierają wszystko to, co tak bardzo się podoba czytelnikom powieści Henninga Mankella, Jo Nesbø, Karin Fossum, Camilli Lackberg czy Lizy Marklund (żeby wymienić tylko najpopularniejszych skandynawskich autorów): bohater za wszelką cenę dążący do odkrycia prawdy, opisy skorodowanego, przeżartego przez rdzę korupcji państwa, bezsilnej wobec wielkich pieniędzy polityki i narastających problemów (m.in. imigracja) policji, moralizatorski, poważny ton...

Kryminalne serie powieściowe, z bogatym światem, wyrazistym i wiarygodnym bohaterem, który w każdej książce ma nową zbrodnię do rozwiązania, okazały się niemal gotowymi scenariuszami seriali. Ekranizacji szybko doczekały się kryminały Karin Fossum i Camilli Lackberg (ta ostatnia nie tylko szwedzkiej, ale też hiszpańskiej). Cieszące się olbrzymią popularnością powieści Henninga Mankella zostały sfilmowane w Szwecji, a kilka lat później własny serial zrealizowali Brytyjczycy – „Wallander”, kręcony w szwedzkim Ystad, z Kennethem Branaghem w roli tytułowego komisarza Kurta Wallandera, sprzedany został do wielu krajów, ze Szwecją włącznie. Lars von Trier ponoć zaklepał sobie prawo do ekranizacji „Departmentu Q” Jussi Adler-Olsen, a prawa do przeniesienia na ekran bestsellerowej powieści Jo Nesbø „Pierwszy śnieg” zakupiła firma producencka związana z braćmi Coen, film ma trafić do kin około 2013 r.

Za to już w grudniu na ekrany kin trafi pierwsza część trylogii Stiega Larssona (amerykańska, bo szwedzka istnieje od 2009 r.). Reżyserem jest David Fincher, muzykę skomponował Trent Reznor, a w roli Michaela Blomkvista wystąpi ostatni James Bond – Daniel Craig. Oryginalny tytuł „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” zmieniono na bardziej ponoć przyjazny widzowi: „Dziewczyna z tatuażem w kształcie smoka” („The Girl with the Dragon Tattoo”). Wcześniej jednak polscy widzowie telewizji Fox Life obejrzą pierwszy sezon amerykańskiego „The Killing” – emisja rusza 7 września (godz. 21.00). Wkrótce pewnie ukaże się na DVD. Prace nad drugą serią zaczną się jesienią.

Po podboju rynków wydawniczych Skandynawowie szturmują słupki oglądalności i box office’y.

Polityka 36.2011 (2823) z dnia 31.08.2011; Kultura; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Nordic Killing"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną