Finansowano z nich zakup papieru i farby drukarskiej, wynajmowanie konspiracyjnych mieszkań (w miarę upływu czasu coraz trudniej było o ludzi gotowych dobrowolnie ukrywać konspiratorów), wspierano ludzi wyrzucanych z pracy i ukrywających się działaczy. Pomagano Solidarności w regionach, które w stanie wojennym zostały bez pieniędzy. Wydatki były skrupulatnie księgowane, bo Józef Pinior bardziej niż SB bał się reakcji kolegów, gdyby okazało się, że pieniędzy brakuje. W 1990 r. podczas zjazdu dolnośląskiej Solidarności zwrócił do kasy związku 55 tys. dol.
Inflacja spowodowała, że mimo wydatków przez osiem lat, po przeliczeniu wyszło więcej, niż wypłacił z NBP 3 grudnia 1981 r. Przywódcy podziemnej Solidarności dostali od legalnie działającego już związku absolutorium. Większa część tej kwoty została zainwestowana w „Dziennik Dolnośląski”, wydawany we Wrocławiu przez polsko-norweską spółkę, pierwszy w Polsce kolorowy dziennik. Inwestycja się nie powiodła. Kiedy redaktorem „Dziennika” został ówczesny rzecznik prasowy ZChN Ryszard Czarnecki, pismo dokonało żywota.