Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Święto wojny

Muzyczne „Święto wiosny”

Teatr Wielki Opera Narodowa na gościnnych występach w Poznaniu. „Święto wiosny” w choreografii Wacława Niżyńskiego Teatr Wielki Opera Narodowa na gościnnych występach w Poznaniu. „Święto wiosny” w choreografii Wacława Niżyńskiego Marek Lapis / Forum
„Święto wiosny” Igora Strawińskiego kojarzymy głównie z wielkim skandalem na paryskiej prapremierze. Ale samo dzieło po stu latach wciąż porusza.
Trudno wyliczyć nowatorskie rozwiązania, które zastosował w „Święcie” Strawiński.Archiwum Teatru Wielkiego - Opery Narodowej/materiały prasowe Trudno wyliczyć nowatorskie rozwiązania, które zastosował w „Święcie” Strawiński.

Nikt już nie dojdzie, jak było naprawdę 29 maja 1913 r. na spektaklu Baletów Rosyjskich Siergieja Diagilewa, w przepełnionej sali otwartego niecałe dwa miesiące wcześniej Théâtre des Champs-Élysées. Doniesienia były wielce dramatyczne: już od pierwszych nut szmer dezaprobaty, później krzyki protestu, a nawet bójki między zwolennikami i przeciwnikami przedstawienia i wrzaski jednych do drugich: „Zamknij się!”. Ale publiczność paryska była do skandali przyzwyczajona. Dokładnie rok wcześniej, w Théâtre du Châtelet, prapremiera „Popołudnia fauna” Claude’a Debussy’ego w wykonaniu tych samych Baletów Rosyjskich również skończyła się awanturą. Nie chodziło tu zresztą, rzecz jasna, o łagodną muzykę, lecz o autoerotyczny gest, jakim tytułowy faun, czyli Wacław Niżyński, zakończył swoje solo. O muzykę za to chodziło kilkanaście lat później podczas prawykonania „Bolera” Ravela. Pewna pani wczepiła się w fotel, krzycząc: „Wariat! Wariat!”, co kompozytor skomentował: „Ona zrozumiała!”.

Jednak wokół żadnej premiery nie funkcjonuje tyle anegdot, co wokół „Święta wiosny”. Relacje świadków są sprzeczne. Dość wspomnieć, że wedle wspomnień Jeana Cocteau Diagilew miał po premierze płakać i szeptać po rosyjsku wiersze Puszkina. Strawiński wyśmiał tę bajkę: w rzeczywistości, „podnieceni, zdegustowani, ale szczęśliwi”, poszli z Niżyńskim i Diagilewem na kolację, a ten ostatni, wyraźnie zadowolony, wypowiedział znamienne zdanie: „Tego właśnie chciałem”. Istnieje zresztą parę relacji kompozytora z wydarzenia, pierwsza, okrojona, w autobiografii „Kroniki mego życia” z 1935 r.

Polityka 22.2013 (2909) z dnia 27.05.2013; Kultura; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Święto wojny"
Reklama