Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Inny Czajkowski

Wspaniały „Kupiec wenecki” Andrzeja Czajkowskiego

„Kupiec wenecki” w reż. Keitha Warnera wystawiony podczas festiwalu. „Kupiec wenecki” w reż. Keitha Warnera wystawiony podczas festiwalu. materiały prasowe
Na festiwalu w Bregencji kolejne, po „Królu Rogerze” Karola Szymanowskiego i „Pasażerce” Mieczysława Weinberga, odkrycie związane z Polską: prawykonanie opery Andrzeja Czajkowskiego „Kupiec wenecki”. Okazała się dziełem wybitnym.
Młody Andrzej Czajkowski.Karol Langner/Wikipedia Młody Andrzej Czajkowski.

Nazwisko, które łączyło Andrzeja z rosyjskim kompozytorem Piotrem, nie było prawdziwe. Naprawdę nazywał się Robert Andrzej Krauthammer i pochodził z zasymilowanej rodziny żydowskiej. Czy Piotr Czajkowski był ulubionym kompozytorem jego babki, która załatwiła na to nazwisko aryjskie papiery, czy był to przypadek – tego się już nie dowiemy. Jedno jest pewne: Andrzej nie znosił muzyki Piotra i nigdy nie chciał jej grać.

Dlaczego więc pozostał Czajkowskim? Najpierw dlatego, że po wojnie lepiej było nosić nazwisko brzmiące po polsku. Potem – ponieważ pod nim zrobił karierę.

W Polsce starsze pokolenie muzyków pamięta go przede wszystkim jako wybitnego pianistę. Być może pamiętałoby lepiej, gdyby na konkursie chopinowskim w 1955 r. otrzymał nagrodę wyższą niż ósma. W rok później na równie prestiżowym Konkursie im. Królowej Elżbiety w Brukseli zdobył trzecie miejsce. Wrócił jeszcze po nim na chwilę do Polski, ale w 1957 r., wyjeżdżając na studia uzupełniające u Stefana Askenazego i rozpoczynając wielką międzynarodową karierę, rozstał się z krajem urodzenia na zawsze.

Po trzech dekadach, już po przedwczesnej śmierci artysty w 1982 r. (w wieku 46 lat), jego nazwisko pojawiło się w Polsce – co może być zaskakujące – w świecie literatury. Jego warszawska przyjaciółka Anita Halina Janowska wydała wybór z ich obfitej korespondencji, która trwała ćwierć wieku. Listy są portretem zarówno dwóch niezwykłych osobowości, jak i skomplikowanej relacji między nimi. Książka „... mój diabeł stróż” odniosła sukces i była wydawana jeszcze parę razy – ostatni raz w 2011 r. (W.A.B.). O ile pierwsze wydanie było ocenzurowane pod względem obyczajowym (głównie w dziedzinie homoseksualizmu Czajkowskiego), o tyle w najnowszym jest prawie wszystko.

Polityka 31.2013 (2918) z dnia 30.07.2013; Kultura; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Inny Czajkowski"
Reklama