Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Mania szczytowania

Skandalizująca promocja „Nimfomanki” [W najnowszej POLITYCE]

Charlotte Gainsbourg jako Joe, główna bohaterka „Nimfomanki”. Charlotte Gainsbourg jako Joe, główna bohaterka „Nimfomanki”. Gutek Film
Wchodząca dziś na ekrany polskich kin „Nimfomanka” Larsa von Triera jest najlepszym filmem w jego karierze. To nie pornografia, ale warto prześledzić, jak skandalizująca kampania zmyliła kinomanów na całym świecie.

W latach 80. Lars von Trier nakręcił reklamówkę. Krótki spot na zlecenie duńskiego dziennika „Ekstra Bladet” rozgrywa się w saunie. Mężczyzna znajduje w ścianie malutki otwór. Okazuje się, że może przez niego podglądać siedzące w sąsiednim pomieszczeniu nagie kobiety. Panie orientują się, że są ofiarami podglądacza, ale nie widzą, kto nim jest. Tu następuje cięcie. W następnej scenie von Trier pokazuje poszukiwanie winnego: mężczyźni ustawieni w żołnierskim rzędzie, jeden wyraźnie „wystaje” poza linię, gorączkowo usiłuje więc zakryć erekcję egzemplarzem gazety. „»Ekstra Bladet«: dobrze mieć go ze sobą” – brzmiało hasło reklamówki.

– Na długo przed tym, jak wpadł na pomysł nakręcenia „Nimfomanki”, która opowiada o seksualności kobiety, zmierzył się, jak widać, z seksualnością mężczyzn – śmieje się znawca twórczości von Triera, wykładowca na Uniwersytecie w Kopenhadze Peter Schepelern. – Na wypowiedzenie się o męskiej erotyce starczyło mu kilkadziesiąt sekund; na zgłębienie zawiłości erotyzmu kobiety nie starczyło pięciu godzin. Czy to nie znamienne? 

Reżyserska wersja „Nimfomanki”, której pierwszą część zobaczy w lutym publiczność Berlinale, faktycznie trwa ponad 300 minut. Kinowa wejdzie do Polski w dwóch częściach – 10 i 24 stycznia – i trwa o półtorej godziny krócej.

(…)

To, że Joe za sprawą swojego uzależnienia od seksu uważa się za złego człowieka, Seligman usiłuje tłumaczyć nieuświadomionym wpływem dominującego w Europie katolicyzmu i protestantyzmu, które każą szukać winy w sobie. Dobieranie przez nią kochanków, którzy uderzają w różne „tony” jej seksualnych potrzeb, porównuje do sposobu komponowania muzyki przez Jana Sebastiana Bacha…

Cały artykuł Karoliny Pasternak w najnowszym numerze POLITYKI  – dostępnym w kioskach, w wydaniach na iPadzie, Kindle i w Polityce Cyfrowej.

 

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną