Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Słuszna decyzja, nadzieje na sukces

„Ida” polskim kandydatem do Oscara. Ma szanse na więcej niż „Katyń”

Kadr z „Idy” Kadr z „Idy” Solopan / materiały prasowe
Jednogłośna decyzja komisji, powołanej przez minister kultury, o tym, że „Ida” ma być polskim kandydatem do Oscara, jest spodziewana i niezwykle trafna.

Ten film ma za sobą niezwykłą karierę festiwalową; w ubiegłym sezonie wygrał nie tylko Polski Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni i Warszawski Festiwal Filmowy, ale też festiwal w Londynie. Otrzymał również szereg nagród na liczących się zagranicznych festiwalach filmowych, jak choćby w hiszpańskim Gijón czy w Toronto, ale – co najważniejsze – zaistniał na rynku amerykańskim.

Po entuzjastycznych recenzjach w „New York Times” i w branżowej prasie amerykańskiej film błyskawicznie podbił publiczność w największych miastach Stanów Zjednoczonych. Nie miał wielu kopii, ale to się później zmieniło. Po kilku tygodniach rozpowszechniania wszedł do pierwszej dwudziestki najlepiej sprzedających się tytułów Box Office’u. Do dzisiaj zarobił ponad 2 mln dolarów.

Ten niskobudżetowy, czarno-biały i skromny jak na warunki amerykańskie film okazał się najlepiej przyjętym i najbardziej kasowym filmem polskim na amerykańskim rynku od półwiecza. Nawet Andrzejowi Wajdzie z „Katyniem” czy „Ziemią Obiecaną”, „Kanałem” oraz „Popiołem i Diamentem”, nawet Krzysztofowi Kieślowskiemu z „Dekalogiem” nie udało się osiągnąć podobnego sukcesu.

„Idę” tylko we Francji zobaczyło ponad 600 tys. widzów. To absolutny rekord, jeśli chodzi o ambitne kino polskie. Pod względem frekwencji film odniósł sukces również na rynku hiszpańskim i niemieckim. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych i najbardziej wpływowych polskich filmów za granicą. W związku z tym należy się spodziewać, że dla członków Amerykańskiej Akademii Filmowej sam tytuł jest już znany. „Ida” tak bardzo spodobała się w środowisku akademickim, festiwalowym i miłośników ambitnego kina, że trudno sobie wyobrazić jakikolwiek międzynarodowy ranking, podsumowujący osiągnięcia filmowe sezonu, bez tego obrazu.

Oczywiście nie ma mowy o otrzymaniu nominacji bez solidnej kampanii reklamowej w amerykańskich mediach, która pomoże zorientować się całemu środowisku, jak bardzo ważny jest to tytuł. Mechanizm przyznawania nominacji do Oscarów jest niezwykle skomplikowany i zależy od wielu elementów, ale jednym z najważniejszych jest rozpoznawalność filmu. Zanim „Wielkie piękno” Włocha Paolo Sorrentino otrzymało Oscara w kategorii najlepszy nieanglojęzyczny film, zdobyło tytuł najlepszego filmu europejskiego roku, nagrodę BAFTA i szereg innych wyróżnień, które uczyniły ten film sławnym na cały świat. „Ida” przechodzi podobną drogę. I w tym nasza nadzieja.

W tej chwili myślimy przede wszystkim o nominacji w kategorii „najlepszy film nieanglojęzyczny”, ale może na tym nie powinny kończyć się nasze oczekiwania? Wydaje mi się, że „Ida” może powalczyć także w innych kategoriach, co byłoby ukonorowaniem pracy całej ekipy. Operatorzy Łukasz Żal i Ryszard Lenczewski w pełni zasłużyli na docenienienie w kategorii „najlepsze zdjęcia”. Myślę, że Paweł Pawlikowski jest bez wątpienia wybitnym reżyserem i jego nazwisko również powinno zostać zauważone.

Oby nominacje „Katynia” i "W ciemności" Agnieszki Holland sprzed kilku lat były dobrym zwiastunem tego, co czeka „Idę” w przyszłym roku podczas ceremonii. To film uniwersalny, który ma szanse zyskać jeszcze więcej niż obrazy Wajdy i Holland.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną