Wrocław. Za kamerą Steven Spielberg. Przed obiektywem Tom Hanks, Amy Ryan oraz Sebastian Koch. W dłoniach trzymają scenariusz autorstwa braci Joela i Ethana Coenów.
Już w listopadzie scenerią najnowszej produkcji amerykańskiego reżysera stanie się stolica Dolnego Śląska. W przygotowywanym właśnie thrillerze Spielberg zamierza opowiedzieć o pierwszej w historii wymianie szpiegów pomiędzy Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi.
To nie pierwsza robocza wizyta Spielberga w Polsce. W 1993 roku odwiedził z kamerą między innymi Kraków oraz Olkusz, aby nakręcić głośną „Listę Schindlera”. I to właśnie temu filmowi Polska zawdzięcza miejsce na oscarowej mapie, którą przygotował jeden z użytkowników serwisu Reddit.
Pokazuje ona miejsca akcji 84 pełnometrażowych tytułów, które w latach 1929–2013 otrzymały nagrodę w kategorii „Najlepszy film”. Jak łatwo zauważyć, bezspornie ulubionym miejscem oscarowych reżyserów jest Nowy Jork.
Ulice tego miasta można oglądać m.in. w „Annie Hall”, obu częściach „Ojca chrzestnego”, „Nocnym kowboju”, „Apartamencie”, „West Side Story” i wielu innych:
Swoje miejsce na oscarowej mapie wyraźnie zaznaczyła także stolica Wielkiej Brytanii. Jej kinowa popularność częściowo tłumaczy charakterystyczne wrażenie, jakie miewają turyści odwiedzający Londyn po raz pierwszy w życiu: miasto wydaje im się jakby znajome.
Bo rzeczywiście znamy je z niezliczonych seriali i filmów długometrażowych. W tym – jak wylicza mapa – chociażby nagrodzonych złotą statuetką „Zakochanego Szekspira”, „Jak zostać królem”, „Oliver!” czy przedwojennej „Kawalkady”.
Całkiem dobrze w oscarowym rankingu wypadła także Francja. Poza poświęconymi wojnie „Skrzydłami”, „Na Zachodzie bez zmian” oraz „Pattonem” – kręconym także w Tunezji i na Sycylii – nad Sekwaną powstawał także musical „Gigi”, „Amerykanina w Paryżu” oraz biograficzne „Życie Emila Zoli”.
Włochy były z kolei scenerią dla bestsellerowego „Gladiatora” i „Angielskiego pacjenta”:
Oscary wyraźnie omijają za to Amerykę Południową, Australię, większą część Azji oraz Afryki. W przypadku tej ostatniej amerykańska Akademia Filmowa docierała niemal wyłącznie do jej północnego wybrzeża i to czasem tylko w przekonaniu widza – czego najsłynniejszym owocem jest kultowa „Casablanca” kręcona w Hollywood. Wydarzenia z głębi Czarnego Kontynentu przedstawia tylko „Pożegnanie z Afryką”.
Pewne tytuły na swojej mapie autor umieścił kilkakrotnie – ponieważ kręcono je w różnych lokalizacjach. W przypadku jednego filmu zupełnie skapitulował: chodziło o ekranizację „W 80 dni dookoła świata” (z 1956 roku). Spory kłopot sprawiła mu też trzecia część tolkienowskiej trylogii „Władca pierścieni”, której akcja dzieje się przecież w świecie wyimaginowanym. Ostatecznie autor postanowił zlokalizować film tam, gdzie go kręcono – czyli w Nowej Zelandii.
Pozostaje mieć nadzieję, że w razie oscarowego sukcesu podobnie potraktuje nowe dzieło Stevena Spielberga. Bo podobnie jak aktorom, również Wrocławiowi reżyser kazał wcielić się w rolę. I w jego nowym filmie współczesny Wrocław odegra Berlin z przełomu lat 50. i 60.