1.
Swans, „To Be Kind”, Young God Records. Amerykański zespół Swans istnieje ponad 30 lat, ale przeżywa dziś wyjątkowy czas w karierze, nagrywając potężne rockowe płyty o monumentalnej sile. Dwa lata temu uhonorowaliśmy tu album „The Seer”, ale tegoroczna płyta precyzją i niezależnością koncepcji każe nam wskazanie powtórzyć.
2.
Ariel Pink, „Pom Pom”, 4AD. Kolejna płyta dziwaka z Kalifornii to błyskotliwa podróż poprzez różne tropy muzyki popularnej ostatniego półwiecza: Frank Zappa, Bauhaus, The Cure, Magazine, Sisters of Mercy, Beach Boys. Fascynuje, intryguje i bawi.
3.
Sun Kil Moon, „Benji”, Caldo Verde. Wzruszające, wstrząsające, czasem tragikomiczne, bardzo szczere opowieści o losach rodziny i znajomych wykonane w balladowej, świetnej literacko formie przez Marka Kozelka od lat nagrywającego pod szyldem Sun Kil Moon.
4.
Run The Jewels, „Run The Jewels 2”, Mass Appeal. Rapersko-producencki duet El-P i Killer Mike’a nagrał jedną z najwybitniejszych płyt hiphopowych ostatnich lat. Dowód żywotności gatunku, wciąż ciekawego dzięki różnorodności wpływów muzycznych i mocnym tekstom.
5.
Kasai Allstars, „Beware the Fetish”, Crammed Discs. Belgijscy producenci od lat wydający muzykę z Demokratycznej Republiki Konga, nazywają ją „kongotroniką” – bo rytmiczny jazgot i trans tamtejszych instrumentów likembe czyni z niej coś zarazem tradycyjnego i nowoczesnego.
6.
Todd Terje, „It's Album Time”, Olsen. Urocza koktajlowa muzyka ze skandynawskiej sceny „nowego disco”, co oznacza żonglerkę pozornie kiczowatymi tematami, odwołania do disco, ale zarazem do rocka progresywnego.