Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

„Lewiatan” kłuje w oczy rosyjskich „patriotów”

Against Gravity
To „zło” i „rusofobia” – uznała część rosyjskich komentatorów. Tak gorącej dyskusji, jak ta wywołana przez „Lewiatana”, nie było w Rosji już bardzo dawno.

Film Andrieja Zwiagincewa został obsypany nagrodami poza Rosją, w tym „Złotym Globem” za najlepszy film nieanglojęzyczny, i o mały włos nie dostał Oscara w tej kategorii. Opowieść o bezsilnych zmaganiach „zwykłego człowieka” z wielką państwową machiną nawiązuje do biblijnych obrazów, ale jednocześnie mówi językiem jasnym i zrozumiałym dla masowego odbiorcy. „Mainstreamowym” – jak napisał dziennik „Wiedomosti”.

Manifest antyputinowski

„Lewiatan” wywołał w Rosji gorące kontrowersje. W sumie jednak wyszło mu to na dobre, bo przyciągnął sporo widzów, gdy w końcu trafił na ekrany. Znany publicysta Władimir Pozner porównał nawet krytyków reżysera do tych, którzy w brali udział w „zbiorowym potępieniu antysowietczyka Pasternaka”. Po otrzymaniu w 1958 r. literackiej nagrody Nobla za „Doktora Żywago” pisarz został wyrzucony ze Związku Pisarzy ZSRS i padł ofiarą zainicjowanej przez państwo masowej nagonki. W jej efekcie musiał odmówić przyjęcia nagrody.

Oczywiście, mówi Pozner, dzisiaj czasy są inne. Zwiagincew jest bezpieczny i dalej będzie tworzył. Ale podobnie jak w przypadku Pasternaka, tym razem także zadziałała zasada: „nie czytałem, ale się wypowiem”. Film podzielił Rosjan, zanim jeszcze zdążyli go obejrzeć. Poszło o patriotyzm i prawo do krytykowania państwa.

„To antyputinowski manifest, film antyrosyjski, zrobiony na zamówienie wrogów Rosji” – krzyczał dyżurny politolog Siergiej Markow. „Zbiór rusofobicznych stereotypów” – biadolił deputowany Witalij Miłonow. „Zło, a dla zła nie ma miejsca w kinach. Poprosimy ministerstwo kultury o zakaz pokazywania filmu” – grozili prawosławni aktywiści, którzy walkę z „Lewiatanem” postawili sobie za punkt honoru, bo cerkiew prawosławną film „kala” równie silnie co państwo. To właśnie duchowny jest w obrazie Zwiagincewa jedną z najmroczniejszych postaci. Zresztą, jak stwierdził bezkompromisowy minister kultury Władimir Miediński, w tym filmie „nie ma ani jednego pozytywnego bohatera”.

Raszka – gowniaszka

Zdaniem ministra Zwiagincew szkaluje Rosję z pobudek egoistycznych, by dopchać się do czerwonych dywanów, chce jedynie sławy i zaszczytów, a patriotyzm i dobre imię ojczyzny ma za nic. Podatnicy nie powinni płacić („Lewiatan” był częściowo finansowany z budżetu państwa) za filmy, które „nie tylko krytykują władzę, ale otwarcie ją opluwają, są przepełnione poczuciem beznadziei i bezsensu istnienia”. „Nie będzie państwowych pieniędzy na filmy spod znaku Raszka – gowniaszka” – powiedział Miediński podczas jednego z wystąpień. Raszka to pogardliwe określenie Rosji, gowniaszka – to chyba jasne bez tłumaczenia.

Ci po drugiej stronie barykady podziwiają Zwiagincewa za odwagę jego rozliczeń z rzeczywistością. „Istota sprowadza się do tego, że wobec Lewiatana, czyli państwa, władzy, człowiek jest absolutnie bezbronny. Skorumpowana jest nie tylko władza, ale także cerkiew, która w istocie jest z władzą zrośnięta” – pisze Władimir Pozner.

Miniony rok był w Rosji czasem postępującej polaryzacji nastrojów i wobec coraz głośniejszej fali hurapatriotyzmu, każdy głos krytyki pod adresem państwa wymaga coraz większej odwagi. I wywołuje gorącą reakcję „patriotów”. Zwiagincew idzie pod prąd utrwalającej się od pewnego czasu tendencji „kultura pod rękę z władzą”. Nawoływania do tworzenia filmów „patriotycznych”, „wychowujących społeczeństwo”, unikających krytyki pod adresem władz i państwa są zupełnie oficjalne i w zasadzie nie wywołują większego oburzenia. Skoro państwo płaci, to ma prawo „zamawiać muzykę”. A jednak to właśnie państwowy komitet „oscarowy” wybrał „Lewiatana” do reprezentowania Rosji podczas tegorocznego konkursu. Ta decyzja zaskoczyła nawet samego reżysera, który mówił o tym w wywiadzie dla brytyjskiego „Guardiana”.

Przekleństwa wycięte

Pokaz filmu w rosyjskich kinach był długo odkładany. „Pewnie niebezpiecznie jest pokazywać go naszym rodakom. Nie dlatego, że są w nim przekleństwa, a przez to, że pokazuje, jak jest zorganizowane współczesne życie w Rosji. Że jest mroczne i bez wyjścia. Zwiagincew pokazuje prosto i brutalnie, jak państwo pożera człowieka – i im bardziej się rozkłada, tym smaczniej mlaszcze” – pisały „Wiedomosti”, które uznały Zwiagincewa za Bohatera Kultury 2014 r.

W końcu 5 lutego „Lewiatan” trafił na duży ekran. Z wersji kinowej usunięto przekleństwa, a w ciągu pierwszego weekendu obraz zarobił ponad 600 tys. dolarów, co eksperci uznali za dobry wynik dla „kina autorskiego”.

„Z ekranu można usunąć przekleństwa, widza, który zobaczy w tym filmie dokładne odbicie swojej rzeczywistości, nie da się powstrzymać od nienormatywnej leksyki” – to „Wiedomosti”. Zaś Pozner konstatuje: „Do Zwiagincewa mam jedną pretensję – że na końcu tego tunelu nie ma światła”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną