Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Koniec PRL bez PRL

„Daleko od Polski”, film o polskiej opozycji, po 30 latach można zobaczyć w Polsce

Honora Fergusson jako polska dziennikarska Barbara Łopieńska oraz William Raymond jako „K-62”, były polski cenzor Honora Fergusson jako polska dziennikarska Barbara Łopieńska oraz William Raymond jako „K-62”, były polski cenzor Kadr z filmu, dzięki uprzejmości reżyserki/MSN / mat. pr.
Polska publiczność po raz pierwszy zobaczy film „Daleko od Polski” – amerykański dokument o „Solidarności” – a jego autorka spotka się z polskimi widzami.
Kadr z filmu „Daleko od Polski”, Ruth Maleczech jako Anna WalentynowiczKadr z filmu, dzięki uprzejmości reżyserki/MSN/mat. pr. Kadr z filmu „Daleko od Polski”, Ruth Maleczech jako Anna Walentynowicz

25 kwietnia z Jill Godmilow będzie można porozmawiać w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, 28 kwietnia w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku i 30 kwietnia w Krakowie.

Nominowana do Oscara dokumentalistka kręciła film o polskiej opozycji w latach 80. w Nowym Jorku. – Zebrałam wcześniej pieniądze, ekipę, ale nie mogłam dostać wizy, by przyjechać do Gdańska na zdjęcia. Nawet teraz dokładnie wiem, jaki film chciałam podczas strajku w stoczni zrobić. Może byłby to ciekawy materiał, ale na pewno nie tak interesujący jak „Daleko od Polski" – mówi Godmilow, która podczas pracy posiłkowała się zdjęciami przysyłanymi przez „Solidarność”, m.in. wywiadem z Januszem Onyszkiewiczem i materiałami reporterskimi, w których występuje Wojciech Mann.

Najważniejsze w jej filmie są jednak inscenizowane fragmenty, w których amerykańscy aktorzy zagrali polskich opozycjonistów i komunistów. – Nie interesował mnie wtedy realizm. Nie chodziło mi o to, żeby ludzie myśleli, że oglądają prawdziwą Annę Walentynowicz, że to psychodrama. Chciałam, żeby Amerykanie się czegoś dowiedzieli o sytuacji w Polsce, żeby przede wszystkim słuchali autentycznych, tłumaczonych na angielski wypowiedzi – opowiada.

Wszyscy angażowani przez Godmilow do dokumentu aktorzy musieli mieć doświadczenie w pracy z tekstem i mówić z wyuczonym polskim akcentem. – Odkryłam nową formę opowiadania, złamałam zasadę dokumentu, która mówiła, że o Solidarności” można mówić tylko, jeżeli samemu się zrobi wywiad z Lechem Wałęsą. To mój najważniejszy film – wspomina atmosferę podczas zdjęć: na ulicach Nowego Jorku zaczęły się wtedy protesty, ludzie wyrażali poparcie dla Solidarności”.

Jej ekipa, w większości Amerykanie, zaangażowała się wtedy w śledzenie sytuacji w Polsce. – Dostałam od nich bardzo duże wsparcie. W zespole był chłopak z Warszawy, asystent operatora, Dariusz Wolski. Później zrobił dużą karierę w Hollywood – Jill Godmilow wspomina, że kiedy pracowali nad filmem, w Polsce wprowadzono stan wojenny i to spowodowało, że włączyła w scenariusz fragment fikcyjnego filmu Andrzeja Wajdy o generale Jaruzelskim. – Nie chciałam „Daleko od Polski" kończyć tragicznym akcentem, informacją, że kończy się „Solidarność”. W 1984 roku wymyśliłam więc historię o tym, że jest 1988, a generał Jaruzelski przebywa w areszcie domowym w Tatrach – opowiada.

Jej film wzbudził w Stanach Zjednoczonych konsternację. Niezrozumiałe dla Amerykanów były sceny ze snem, w którym reżyserce odradza pracę nad dokumentem sam Fidel Castro. – Wiele lat później zobaczyłam Castro na ulicy w Hawanie, chciałam do niego nawet podejść i wytłumaczyć mu, że to właśnie jego imienia użyłam w „Daleko od Polski" – opowiada.

„The New York Times” komentował w 1984 roku, że reżyserka, która połączyła fabularyzowane elementy z dokumentem, pokazała umiejętnie jedynie, że historyczne wydarzenia obserwowane z daleka mogą przyjąć każde nowe znaczenie.

Jej film zebrał bardziej pozytywne recenzje na Starym Kontynencie. Informowało o nim Polaków Radio Wolna Europa i – na pierwszej stronie – POLITYKA. Zygmunt Kałużyński, który film zobaczył na festiwalu w Mannheim, zarzucił Godmilow niepokazanie roli Kościoła w strajkach i nietrafioną próbę odtworzenia w inscenizowanych scenach polskiego kolorytu.

Godmilow, choć z zarzutami się nie zgadza, trzyma recenzję w domu do dziś. – Ciągle trudno mi uwierzyć, że ten film staje się teraz ważny dla ludzi, że zostanie pokazywany w Polsce. Chciałabym podczas moich spotkań z widzami się dowiedzieć, jak to jest być Polakiem, który po 31 latach zobaczy wersję historii swojego kraju nakręconą kiedyś w Nowym Jorku – mówi.

Podczas wizyty w Polsce reżyserka otrzyma przyznany przez prezydenta Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej. Wręczy go jej były opozycjonista Henryk Wujec.

Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną