Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Partia muzyków

Ze sceny do polityki. Czy to się opłaca?

„Muzyka jest jednym z najważniejszych nowych źródeł treści politycznych” – pisze Courtney Brown. „Muzyka jest jednym z najważniejszych nowych źródeł treści politycznych” – pisze Courtney Brown. Dionisio/Getty, Caballero/Getty, Macdiarmid/Getty, Sanogo/AFP/East News, Jarrett/Polaris/East News
Dwie wiadomości dla Pawła Kukiza. Dobra jest taka, że muzyka popularna to coś bliższego polityce, niż się z pozoru wydaje. A zła – że jej gwiazdom rzadko w polityce wychodzi.
Paweł Kukiz powinien się bać, bo w polityce kompromisy, układy i zdjęcia z jednym czy drugim prezesem dopadną go wcześniej czy później.Maciej Jarzębiński/Forum Paweł Kukiz powinien się bać, bo w polityce kompromisy, układy i zdjęcia z jednym czy drugim prezesem dopadną go wcześniej czy później.

Politycy są jak muzycy pop – oceniał dekadę temu Bruce Sterling, amerykański pisarz i futurolog: „Nie rozwiązują problemów, tylko to pozorują. Bo powiedzieć, że ma się polityczne rozwiązanie, to jak napisać piosenkę pop, która już na zawsze pozostanie na liście przebojów”. Jeśli spojrzymy na to od tej strony, Paweł Kukiz napisał więc piosenkę o jednomandatowych okręgach wyborczych (JOW). A o impecie, z jakim wszedł w politykę, Sterling powiedziałby zapewne: miał dobry refren.

Całe to porównanie nie zdziwi tych, którzy śledzili ostatnie przykłady zaangażowania muzyków w wielką politykę. Niemal każdy z nich wchodził do niej z jakimś chwytliwym refrenem, którym zwykle była społeczna misja. Słynnego brazylijskiego piosenkarza Gilberto Gila – niegdyś lidera ruchu artystycznego Tropicália – lewicowy prezydent Lula da Silva zaprosił do otwarcia kraju na nową kulturę, dostępną dla biednych, nieobwarowaną tak ściśle prawami autorskimi. Jego misją jako ministra kultury była ścisła współpraca Brazylii z organizacją Creative Commons. Wcześniej był działaczem miejscowej partii zielonych i ambasadorem dobrej woli FAO.

Podobnie Peter Garrett z australijskiej grupy Midnight Oil. Jego zespół odnosił niegdyś olbrzymie sukcesy lokalne (prawie półmilionowe sprzedaże płyt w 20-milionowym wtedy kraju) i bardziej umiarkowane na światowym rynku – choć na przełomie lat 80. i 90. pojawiał się i na polskiej liście przebojów Trójki (m.in. przebój „Beds Are Burning”). Do polityki Garrett wszedł na fali tekstów piosenek, które sam pisał, jako obrońca środowiska naturalnego i praw Aborygenów. Był ważną postacią Australijskiej Partii Pracy i ministrem zajmującym się kolejno środowiskiem i kulturą, a potem sprawami młodzieży i edukacją.

Polityka 21.2015 (3010) z dnia 19.05.2015; Kultura; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Partia muzyków"
Reklama