Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Wspomnienia niegrzecznego mundurka

AC/DC już wkrótce w Warszawie. Wspomnienia niegrzecznego mundurka

Brian Johnson i Angus Young. Tegoroczny koncert na stadionie Wembley w Londynie. Brian Johnson i Angus Young. Tegoroczny koncert na stadionie Wembley w Londynie. Jim Dyson / Getty Images
Zaczynali w australijskich pubach i knajpach ze striptizem, by po latach ekscytować tłumy zgromadzone na stadionach. 25 lipca na Stadionie Narodowym zagra AC/DC.
AC/DC na początku kariery, 1976 r.Michael Putland/Getty Images AC/DC na początku kariery, 1976 r.

Pięć lat temu zagrali na trawiastej płycie aeroklubowego lotniska na warszawskim Bemowie. 70-tys. widownia otrzymała z nawiązką to, na co czekała. Dziennikarze pisali później, że AC/DC podbiło Bemowo, ale chyba nie tylko Bemowo, bo ten ekstremalnie głośny popis całkiem wyraźnie było słychać na Jelonkach, Bielanach i na całym Żoliborzu. Nie przypadkiem do AC/DC przylgnął epitet „elektrownia jądrowa” i pod tym względem orkiestra braci Youngów mogła z powodzeniem konkurować ze Slayerem, Anthraxem czy innymi „wymiataczami”. Słowo „elektrownia” ma tu zresztą uzasadnienie, ponieważ AC/DC to symbol urządzenia, które może być zasilane zarówno przez prąd stały, jak i zmienny. Swoją drogą, warto przypomnieć, że nazwę wymyśliła Margaret, siostra założycieli zespołu Angusa i Malcolma, która wypatrzyła ją na maszynie do szycia.

Opętana kapela

Zestawianie AC/DC z zespołami metalowymi przeważnie nie wzbudza protestów. Niemal wszędzie płyty tej kapeli lądują w sklepach muzycznych w dziale „metal” albo „heavy metal”. Zresztą, wspomniany występ sprzed pięciu laty odbył się w ramach metalowego festiwalu Sonisphere, i nie był to żaden precedens, bo AC/DC od końca lat 70., jeszcze z charyzmatycznym wokalistą Bonem Scottem w składzie, bardzo często dzieliło scenę z metalowcami. Najpewniej decydował o tym podobny poziom decybeli, choć nie tylko.

Po wydaniu w 1979 r. albumu „Highway to Hell” tabloidy wespół z, amerykańskimi głównie, działaczami chrześcijańskiej ultraprawicy zaczęły doszywać zespołowi łatkę satanistów. Kiedy w 1981 r. rozpoczynali w Detroit amerykańską trasę koncertową, przed bramkami biletowymi krążyły nawiedzone patrole, rozdając ulotki informujące: „Biblia głosi, że diabeł jest złem, tak samo jak rock’n’roll”, natomiast telewizyjni ewangeliści interpretowali skrót AC/DC jako „Anti Christ/Devil’s Child” (Antychryst, dziecko diabła).

Polityka 30.2015 (3019) z dnia 21.07.2015; Kultura; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Wspomnienia niegrzecznego mundurka"
Reklama