Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Dom Pracy Cichej

Zamknięto Dom Pracy Twórczej w Oborach, który od 1948 r. należał do Związku Literatów Polskich. Odzyskała go poprzednia właścicielka Teresa Potulicka-Łatyńska.

Pierwszy raz przyjechałam tam ponad rok temu. Był grudzień, prawie pusto i dość ponuro. Miałam pracować nad powieścią „Jolanta”. Po raz pierwszy skorzystałam z możliwości domu pracy twórczej, rzucając na chwilę pranie i gotowanie oraz codzienne obowiązki. Okupione to było przede wszystkim ułożeniem sobie w głowie, że mam do tego prawo: jestem pisarką. To twórczy zawód, nie zawsze można wykonywać go między telefonem a kolejnym mailem. Już przy wjeździe powitała mnie tabliczka z napisem: „Obcym wstęp wzbroniony”, i poczułam się jak w twierdzy. Kiedy weszłam do pałacu, w którym mieściła się administracja, było w nim dość chłodno, jak w opuszczonym muzeum. Zwiedziłam na własną rękę jego zakamarki, najbardziej podobała mi się kapliczka za drzwiami. Malutka, z klęcznikiem i obrazami. Wyobraziłam sobie pisarzy modlących się o słowa, przepraszających za grzechy i śpiewających w intencji nowej książki. Wszystko to w samotności, bo kapliczka była mała.

Potem dostałam klucz do swojego pokoju urządzonego bardzo skromnie. Na stole stała świeczka, zaraz sobie przypomniałam moje egzaltowane pisaniny w liceum – obowiązkowo przy świecach właśnie. I proszę: coś w tym jest. Potem dopiero okazało się, że wcale nierzadko brakuje w Oborach prądu. W każdym razie miło mi się zrobiło, że tu wszystko było oficjalnie: biurko, bo piszesz, świeczka, bo klimat. I nawet ulica nosiła nazwę Literatów, gdyby ktoś nie dowierzał. A najlepsze to było jedzenie. Przede wszystkim panie przynosiły śniadania do pokoju. Nie mogłam w to uwierzyć: godzina ósma, pukanie do drzwi, wchodzi taca obładowana jedzeniem. Jak mnie to peszyło! Wstawałam kilka minut wcześniej i ścieliłam łóżko, niby to w oczekiwaniu na gościa. Było mi głupio, że panie mogłyby pomyśleć, że się wyleguję.

Polityka 8.2016 (3047) z dnia 16.02.2016; Kultura; s. 90
Reklama