Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Mad Marks

„Mad Max: Na drodze gniewu” zmusza do myślenia

Tom Hardy jako Max Rockatansky Tom Hardy jako Max Rockatansky Warner Bros. Entertainment
Czy kino niekończącej się akcji może również wywoływać niekończące się poważne dyskusje? Od 6 kwietnia będzie można to sprawdzić, kupując z POLITYKĄ nagrodzony sześcioma Oscarami film „Mad Max: Na drodze gniewu”.
Tom Hardy z Charlize Theron jako FuriosąWarner Bros. Entertainment Tom Hardy z Charlize Theron jako Furiosą

Od ceremonii Oscarów oczekuje się zwykle, że stanie się odbiciem tego, czym żyje świat. W tym roku choćby, że nominowane filmy (np. „Most szpiegów”) przypomną klimat zimnej wojny – w końcu nominacje ogłaszano w kilka dni po próbnej eksplozji bomby atomowej w Korei Północnej. Że jakiś znany aktor (w tym wypadku Leonardo DiCaprio) wspomni na scenie o zagrożeniach klimatycznych, bo przecież cała Kalifornia przeżywała suszę o nienotowanej wcześniej skali. Że wreszcie prowadzący (w tej roli Chris Rock) pożartuje z rasizmu, podziałów społecznych, no i nawiąże do feministycznych sporów w Hollywood (padł nawet żart o usunięciu kobiecych i męskich kategorii aktorskich), bo o tym też rozmawiało się w przemyśle filmowym. Ale któż mógł się spodziewać, że na końcu jedyny film, który naprawdę odnosi się do wszystkich tych problemów, dostanie wprawdzie najwięcej nagród, ale tylko w kategoriach technicznych?

Wyreżyserowany przez 71-letniego już George’a Millera „Mad Max: Na drodze gniewu” przyniósł i publiczności, i krytykom niemały problem. Z jednej strony pozostaje widowiskowym, rewelacyjnym technologicznie, współczesnym kinem akcji, a zarazem wydaje się wizjonersko zebraną sumą wszystkich strachów ludzkości, której analiza wydaje się ciekawsza niż w wypadku większości tegorocznej oscarowej konkurencji.

Postapo, czyli świat po

Na początek dostajemy kilka informacji o świecie, nawiązujących do poprzednich części serii „Mad Max”: wybuch nuklearny, po nim powrót do czasów barbarzyństwa. Jednym z nowych dzikich plemion rządzi z Cytadeli tyran nazywany Wiecznym Joe, który utrzymuje posłuszeństwo biedoty, racjonując wodę, zastępy wojowników w szybkich samochodach wysyła na sąsiednie tereny po paliwo i broń, a politykę rozrodczą bierze na siebie, dobierając co ładniejsze dziewczęta do prywatnego haremu i wykorzystując jako rodzicielki.

Polityka 14.2016 (3053) z dnia 29.03.2016; Kultura; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Mad Marks"
Reklama