Czy włoska impreza powróci do roli globalnego arbitra elegancji i dyktatora trendów? Czy w ogóle chce odzyskać tę pozycję? Tegoroczne hasło „Design After Design” (Design po designie) sugeruje, że na razie chodzi o dokonanie swoistej inwentaryzacji stanu posiadania branży. Sporządzenie za pomocą wystaw raportu o tym, czym właściwie dziś jest, a czym być powinno projektowanie. Raportu wielowątkowego i wszechstronnego, bo poza kilkunastoma tzw. wystawami wiodącymi osobne prezentacje przygotowało na Triennale ponad 30 krajów, w tym Polska. Na 22 tys. m kw. można dość dobrze zapoznać się z międzynarodową designerską rodziną, która wydaje się dziś zróżnicowana jak nigdy wcześniej. Przyjrzyjmy się najważniejszym jej członkom, z których każdy ma ambicję, by to właśnie jego obwołać głową familii.
1. Esteta. Przekonany, że podstawowym i najważniejszym zadaniem designu jest tworzenie rzeczy pięknych, unikatowych, wysmakowanych, intrygujących. Doskonałym przykładem jego działalności była mediolańska wystawa „Brilliant” poświęcona współczesnej włoskiej biżuterii. Kwintesencja klasyki. 50 równiutko poustawianych i tradycyjnie oświetlonych gablot, a w nich 50 identycznych kobiecych, gipsowych biustów, na których zawieszono wymyślne ozdoby. Jakie to śliczne! – mieli też okazję pomyśleć widzowie wystaw „Nowe rzemiosło” oraz „Codzienne piękno”.
Podobnie Japończycy zaprezentowali instrumenty muzyczne (Yamaha), Anglicy – swe słynne tweedy, a Niemcy – tradycyjnie wyrabianą porcelanę i likiery. Nie ma tu miejsca na przemyślenia, jest tylko na zachwyt i podziw.