Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Brodka jak Björk? Po występie Polaków na festiwalu The Great Escape

Od Anglii po Japonię nasi muzycy intensywnie walczą o uwagę zagranicznej publiczności. Czy ten rok przyniesie nam wyczekiwany przełom?
Brodka na festiwalu The Great EscapeAndy Willsher / Culture.pl/mat. pr.Brodka na festiwalu The Great Escape

„Dziwna. Trochę futurystyczna w tym stroju. Choć brzmi klasycznie. Nie wygląda mi na gwiazdę, ale przyciąga uwagę” – zrecenzowała rzeczowo występ Brodki młoda barmanka z The Hope and Ruin. Jednego z kilkudziesięciu klubów angielskim Brighton, które na ten weekend zawłaszczył sobie festiwal The Great Escape, promujący nową muzykę z całej Europy. Jeszcze tego samego dnia w tym samym lokalu pokazały się trzy inne polskie zespoły: Sorry Boys, Cosovel i duet Rysy. Wszyscy w ramach kolejnej z serii prezentacji „Don’t Panic! We’re from Poland”, które od ośmiu już lat prowadzi Instytut Adama Mickiewicza.

O ile każdy z polskich występów na The Great Escape przyciągnął pełną widownię, o tyle skład publiczności wyraźnie się zmieniał. Na koncercie Brodki wydawali się dominować delegaci, czyli przedstawiciele branży muzycznej szukający w nadmorskim kurorcie nowych talentów. Wielu z nich Brodkę widziało już na innych festiwalach. Albo słyszeli, że to „polska supergwiazda”, której nowa płyta ukazała się w cenionej brytyjskiej wytwórni PIAS. Dla odmiany przy Rysach bawili się głównie młodzi słuchacze, którzy mimo wczesnego popołudnia uznali, że czas rozpocząć weekendowe imprezowanie.

Reprezentanci obu grup tak tłumnie stawili się zaś na drugim koncercie Sorry Boys – bo każdy z polskich wykonawców dostał dwie szanse pokazania się w Brighton – że kilkadziesiąt osób pozostało za drzwiami niemałego klubu Patterns. Ci w środku po koncercie próbowali wymusić na zespole bisy. Niestety niedozwolone na tego rodzaju przeglądach (nazywanych showcase'ami). Na przekonanie do siebie selekcjonerów innych festiwali muzycznych czy międzynarodowych wytwórni każdy spośród 450 zespołów i solistów miał dokładnie pół godziny.

I choć za wcześnie na to, by mówić o konkretach, pierwsze sygnały dotyczące zainteresowania Polakami są podobno optymistyczne. 

Cudze chwalicie

Okazji do pokazania się zagranicznej publiczności i muzycznym decydentom nasi muzycy mieli w tym roku niemało. Na słoweńskim przeglądzie talentów MENT Lublana wspaniale wypadli Fismoll i wspomniana Cosovel. Przy czym ta druga sympatię lokalnej publiczności zdobyła już tym, że pseudonim zapożyczyła od słoweńskiego poety Srecko Kosovela.

Wcześniej na holenderskim Eurosonic pokazali się wykonawcy z początku alfabetu – Brodka, Bokka, Better Person oraz Chloe Martini. Do Teksasu na słynny festiwal South by Southwest wybrali się The Dumplings, Lilly Hates Roses oraz Coldair. Najszerszą reprezentację mieliśmy w marcu na coraz ważniejszym estońskim festiwalu Tallinn Music Week. W tym roku gościło na nim aż dziewięć polskich zespołów: Chłopcy Kontra Basia, Resina, Čači Vorba, Hatti Vatti, Matat Professionals, Soniamiki, Xenony, Małe Miasta oraz SOTEI.

Polską alternatywę upodobała sobie Primavera. Prestiżowa barcelońska impreza w tym roku zaprosiła do siebie Merkabah, RSS B0YS oraz laureata ostatnich Paszportów POLITYKI Kubę Ziołka wraz z eksperymentalnym projektem Stara Rzeka. A zatem na świecie nierzadko pokazują się twórcy słabo jeszcze znani we własnym kraju. Nawet obecni na scenie od dekady Tides of Nebula pozostają w Polsce zespołem względnie niszowym, podczas gdy ostatnio grali na festiwalu Strawberry, czyli chińskim odpowiedniku Open’era organizowanym w Pekinie i Szanghaju.

W oczekiwaniu na BrodkęDPWFP/FacebookW oczekiwaniu na Brodkę

Polska jak Islandia?

Zagraniczni delegaci przyglądają się naszym talentom także, a może przede wszystkim na poznańskim festiwalu Spring Break. Szybko stał się on centralnym wydarzeniem dla polskiej muzyki. W ciągu trzech lat zagrało na nim ponad 250 naszych wykonawców, zadziwiając nie tylko obcokrajowców, ale i nas samych, że w Polsce tyle muzycznej kreatywności.

I pozostaje mieć nadzieję, że dla naszej sceny Spring Break uczyni to samo, czego dla estońskiej dokonał wspomniany Tallinn Music Week. Za sprawą tej jednej imprezy niewielki i nieobecny w świadomości międzynarodowej rynek estoński zaczął być uznawany za wylęgarnię młodych talentów. I zgodnie ze swoją strategią bardziej kojarzy się dziś ze Skandynawią niż z „Europą Wschodnią”. Tyle że proces ten zajął Estończykom blisko dziesięć lat.

Islandia z równym mozołem pracowała nad potencjałem eksportowym swojej muzyki. Ale dopiero niespodziewany sukces Björk zwrócił uwagę świata na, jak się okazało, wielką scenę tego niewielkiego kraju. W rezultacie artyści z kraju o ludności porównywalnej z Lublinem grają dziś za granicą półtora tysiąca koncertów rocznie. – I samo słowo „Islandia” budzi zainteresowanie. Wystarczy dopisać je do plakatu dowolnej imprezy i natychmiast przychodzi dwa razy więcej osób – mówił mi pewien słowacki promotor. Pozostało mi tylko przytaknąć.

Islandzkie sukcesy muzyczne (a także filmowe) przełożyły się bezpośrednio na biznes turystyczny. W ciągu kilkunastu lat fascynacja kulturą islandzką stała się głównym powodem przyjazdów do tego kraju, spychając na drugie miejsce unikatowe krajobrazy wyspy. Teraz model ten usiłuje skądinąd powtórzyć Estonia, która wpisała Tallinn Music Week w strategię turystyczną kraju.

Wspieraj naszych

Na polską Björk mniej lub bardziej świadomie typowana jest od kilku lat Brodka, choć swoją szansę miała także Bokka. W ubiegłym roku na wielkim czeskim festiwalu Colours of Ostrava grupa występowała na głównej scenie właśnie tuż przed Islandką. I już to zapewniło jej około 20-tysięczną publiczność. W tym roku to Brodka wystąpi na czeskiej imprezie, a oprócz niej Artur Rojek, Maria Peszek, Anna Maria Jopek z grupą Kroke, Syny i Fismoll.

Organizatorzy Kolorów Ostrawy zapewne mają nadzieję, że polskie nazwiska przyciągną także polskich słuchaczy. Wszak impreza odbywa się bliżej Katowic czy Krakowa niż Pragi. „Wartość artystyczna się liczy, ale na pierwszym miejscu zawsze jest zasięg, potencjał przyciągania publiczności pod scenę – potwierdza jeden z branżowych ekspertów. – Jeśli więc Polacy chcą pomóc naszym za granicą, niech przychodzą na koncerty rodaków, przyprowadzając kolegów-cudzoziemców. Tak to działa” – przekonuje.

Zagraniczni bookerzy, czyli decydenci odpowiadający za programy festiwalu i klubów, nie ukrywają jednak, że z szerszym otwarciem się na polską muzykę czekają na pojawienie się owej polskiej Björk. Czy rzeczywiście ma szansę stać się nią Brodka?

Sorry Boys na festiwalu The Great EscapeAndy Willsher / Culture.pl/mat. pr.Sorry Boys na festiwalu The Great Escape

Moda na Polskę

Komentarze po dwóch występach Brodki na The Great Escape były równie niejednoznaczne, co recenzje jej nowego albumu „Clashes”. Chwalono jej profesjonalizm i brzmienie (na tle innych wykonawców wyróżniała się stosunkowo dużym składem: w Brighton towarzyszyło jej pięciu muzyków). Doceniano także jej ambicje artystyczne i poważne podejście do muzyki. Jednocześnie trudno było wyczytać w tych rzeczowych pochwałach ekscytację.

Podczas gdy innych Polaków w Anglii prześladowały problemy sprzętowe – Sorry Boys jakoś sobie z nimi poradzili, ale drugi występ duetu Rysy w ogóle się nie odbył z powodu awarii nagłośnienia – u Brodki większości z moich rozmówców przeszkadzał brak kontaktu z publicznością. Na festiwalu dla początkujących artystów sprawiała ona (całkiem słusznie) wrażenie weteranki, która nie zamierza zabiegać o sympatię publiczności. Tyle że w showcase'ach właśnie o to chodzi.

Z drugiej strony cytowana na wstępie barmanka – słuchająca kilkuset występów rocznie – przez cały występ nie odrywała od Polki oczu. Podobnie jak bodaj wszyscy delegaci obecni na sali. A słowami „dziwna”, „trochę futurystyczna” czy „intrugująco” swego czasu opisywano nie kogo innego, jak Björk. No i podobnie jak Islandka, Brodka zwraca na siebie uwagę nie tylko muzyką, lecz także wizerunkiem scenicznym. Kimono Brodki przyciągnęło ostatnio uwagę popularnego japońskiego magazynu „Fudge”:

Pozostaje więc czekać i trzymać kciuki, bo jak przyznają członkowie ekipy „Don't Panic! We Are From Poland”: takie showcase'y to loteria. Czasem wystarczy, by wśród publiczności znalazła się jedna wpływowa osoba, która może odmienić los wykonawcy. A może nawet sceny danego kraju?

Skoro jesteśmy przy Japonii, już za tydzień na trasę po tym kraju ruszą artyści związani z wytwórnią U Know Me Records: Rysy tym razem wraz z Justyną Święs (z grupy The Dumplings), grupa Sonar Soul, Hatti Vatti z Lady Katee oraz DJ groh. Latem związane z tą samą oficyną Night Marks Electric Trio zagra w Moskwie i St. Petersburgu.

Polaków spotkacie na pewno na wielkim węgierskim festiwalu Sziget (który na razie potwierdził występy grup Niemoc i Rebeka), na serbskim Exit czy łotewskim Positivus. A jesienią w ramach kolejnych akcji „Don't Panic! We Are From Poland” biało-czerwoni dotrą na festiwal Reeperbahn w Hamburgu i na targi Womex w Budapeszcie. W tej chwili trasę po Stanach Zjednoczonych rozpoczyna Hańba!

Wszystkie te występy skierowane są oczywiście do zagranicznych odbiorców. A nasi wykonawcy różnie reagują na polskie okrzyki pod sceną. W końcu nie po to podróżują przez pół świata, by później grać dla swoich. Ale warto posłuchać zaleceń ekspertów i jeśli letnie wyjazdy zaprowadzą Was w pobliże któregoś z tych koncertów: przyjdźcie i przyprowadźcie kolegów-cudzoziemców.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną