Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Prestiżowa nagroda: Centrum Dialogu Przełomy najlepszą miejską przestrzenią publiczną w Europie

Polityka
Do Polski trafi prestiżowa nagroda za najlepszą miejską przestrzeń publiczną w Europie. Satysfakcji, a nawet dumie z jej otrzymania, towarzyszy jednak cały ciąg zadziwień.

Zacznijmy od faktów. „European Prize for Urban Public Space”, bo tak brzmi jej pełna nazwa, przyznawana jest co dwa lata od 2000 roku. Teoretycznie jest zatem dość młoda, ale bardzo szybko zyskała sobie duży prestiż. Być może dlatego, że dotyczy zagadnień grających w architekturze coraz większą rolę. Być może zaś dlatego, że przyznawana jest na przemian z legendarnym wyróżnieniem im. Miesa Van Der Rohe, także w Barcelonie, nadto przy aktywnym wsparciu czołowych muzeów i centrów architektury w Europie. Faktem jest, że w tym roku o Grand Prix zabiegało aż 276 realizacji z 33 krajów. Lekko więc nie było.

W tym roku Grand Prix przyznano ex aequo dwóm projektom: rewitalizacji sadów w niewielkim hiszpańskim miasteczku Caldes de Montbui oraz Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie projektu Roberta Koniecznego, laureata Nagrody Architektonicznej POLITYKI za 2015 rok (za inny obiekt – dom własny „Arka” w Brennej). Gratuluję laureatowi, gratuluję Szczecinowi, ale też muszę podzielić się swymi zadziwieniami.

Do annałów architektury przejdzie fakt, że rok po roku dwie najbardziej prestiżowe branżowe europejskie nagrody otrzymały dwa obiekty usytuowane tuż obok siebie (drugim jest oczywiście Filharmonia Szczecińska, laureatka wyróżnienia im. Miesa van der Rohe).

Mało tego. Oba znajdują się w Szczecinie, czyli mieście, które jeszcze niedawno uchodziło za marudera przemian miejskich w Polsce. W mieście, któremu pamiętało się przede wszystkim żałosną odbudowę Podzamcza, centrum zdominowane przez molochy gigantycznych centrów handlowych czy bezsilność w rewitalizacji przepięknego architektonicznie i urbanistycznie przedwojennego fragmentu miasta. Wystarczyły dwa publiczne architektoniczne konkursy, by Szczecin (nie załatwiając nadal kilku ważnych przestrzennych problemów) stał się nagle miastem, do którego warto pielgrzymować z uwagi na współczesną architekturę. Porównanie do Bilbao robi się coraz bardziej uprawnione.

Zaskakujące jest i to, że nagrodę za przestrzeń publiczną otrzymał nie żaden ogród, plac, skwer czy bulwar, ale w gruncie rzeczy budynek, tyle że w większości schowany pod ziemią. Trzeba było nie lada pokory i wstrzemięźliwości, by w czasach triumfalnego pochodu przez świat puszących się i wyzywających budynków ikon zaprojektować obiekt maksymalnie dyskretny czy chwilami wręcz niedostrzegalny. Spełniający ważne muzealne funkcje, szanujący otoczenie, a równocześnie budujący nieoczekiwaną przestrzeń do spotkań, wypoczynku czy choćby chwili relaksu.

Co ciekawe (kolejne zadziwienie), jest to pierwszy projekt dużego publicznego obiektu realizowany przez Roberta Koniecznego, znanego dotychczas jako autora niezwykłych, ale jednak dość kameralnych domów jednorodzinnych. Przejście z mikro- w makroskalę okazało się prawdziwym wejściem smoka.

I jeszcze jedno zadziwienie. Jakość przestrzeni publicznych w Polsce w ostatnich latach niewątpliwie się poprawia. Coraz lepiej radzimy sobie z tworzeniem przyjaznych dla mieszkańców miejsc spotkań. Ale do średniej światowej jeszcze nam bardzo daleko, choćby w umiejętności walki z dyktatem samochodowego ruchu czy rewitalizacją zdegradowanych miejskich przestrzeni. Główna nagroda za przestrzeń publiczną wygląda więc nieco osobliwie, raczej jako zachęta, a na pewno nie jako dowód uznania za całokształt. Ciekawe, czy rzeczywiście zachęci.

I jeszcze jedna ciekawostka. W jury obu europejskich nagród dla szczecińskich realizacji zasiadała redaktor naczelna „Architektury Murator” Ewa Porębska. Trudno powiedzieć, czy miała szczęście, trafiając na tak świetne projekty zgłoszone z Polski, czy też tak umiejętnie potrafiła za nimi lobbować. Tak czy inaczej szkoda, że nie szykuje się do jurorowania w Oscarach, Noblu czy Grammy, bo czuję, że bylibyśmy wówczas świadkami wielu narodowych uniesień.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną