Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Fragment książki „Historia Luksusu”

mat. pr.
„Rzadkość” − może być też odpowiedzią na pytanie, dlaczego tak wysoko cenimy obiekty pochodzące z przeszłości, rzeczy, które są nie tylko „stare”, ale też należą do kategorii zabytków.

Błędne byłoby przekonanie, że luksus jest zjawiskiem, które pojawiło się niedawno i rozwijało powoli z biegiem dziejów, by szczególnie mocno dojść do głosu w naszych nowoczesnych, bogatych społeczeństwach. Powstałe w czasach górnego paleolitu i znane na całym świecie malowidła ścienne z jaskiń Lascaux we Francji, datowane na ok. 15 300 lat p.n.e., nie tylko zaliczane są do najwcześniejszych przejawów sztuki stworzonej ręką człowieka, ale można je też uznać za jedne z najstarszych wytworów luksusowych, bo absolutnie niekoniecznych do życia, zwłaszcza w społeczeństwie funkcjonującym, opierając się na niezwykle ograniczonych środkach. Malowidła z Lascaux wskazują też na to, że luksus może być dekoratywny, ale nigdy nie jest powierzchowny ani zupełnie bezużyteczny. Ze społecznego punktu widzenia luksus może pełnić pewne funkcje, będąc wyrazem pragnienia przyozdobienia siebie i otoczenia, emanacją marzeń o innym życiu bądź zwykłą manifestacją, że możemy sobie pozwolić na coś więcej niż tylko to, co jest nam absolutnie niezbędne do życia.

Luksus i czas

Być może jeszcze bardziej intrygująca jest myśl, że należący do kogoś luksusowy obiekt wcale nie musi być wytworzony współcześnie. Coś może być rzadkie i niezwykłe właśnie dlatego, że pochodzi z innych czasów. Przyzwyczailiśmy się już do przekonania, że najlepsze i najdroższe są „dawne” meble, że obrazy malowane przez renesansowych mistrzów muszą kosztować fortunę, nie mówiąc już o przedmiotach ogromnej wartości, takich jak rzymskie monety czy wazy z epoki Ming. Tę listę można by wydłużać w nieskończoność, wpisując na nią także kolekcjonowane współcześnie rękodzieło, w tym wiele z powstałych w XX wieku dzieł sztuki, wzornictwa i biżuterii. Jest rzeczą oczywistą, że urok tych obiektów w znacznej mierze polega na tym, że jest ich niewiele. Są unikatowe, ponieważ nie mogą już być wytwarzane: nie ma Michała Anioła, który mógłby ozdobić freskami jeszcze jedną Kaplicę Sykstyńską, tym razem na zamówienie rosyjskiego oligarchy, choć niejeden z nich z pewnością mógłby sobie na to pozwolić. Ale to, co „dawne”, jest nieczęste również dlatego, że wiele tego rodzaju obiektów po prostu zaginęło. Choć w „złotym wieku” holenderskiego malarstwa powstały tysiące płócien, siedemnastowieczne obrazy niderlandzkich mistrzów nadal są w cenie, ponieważ większość z nich nie dotrwała naszych czasów.

„Rzadkość” − może być też odpowiedzią na pytanie, dlaczego tak wysoko cenimy obiekty pochodzące z przeszłości, rzeczy, które są nie tylko „stare”, ale też należą do kategorii zabytków. W samej rzeczy popyt na nie jest wystarczający, by utrzymać funkcjonowanie całego sektora domów aukcyjnych i handlarzy antyków, choć ten ostatni zawód – w związku ze zmianą gustu nabywców dóbr luksusowych – zdaje się stopniowo zanikać. Ale owa „rzadkość” to niejedyny powód ich atrakcyjności. Bo choć obecnie również wiele kosztownych przedmiotów produkuje się w niewielkiej liczbie egzemplarzy, to w cenę rzeczy zabytkowej wchodzi dodatkowa wartość, wynikająca z jej wieku, i to ją odróżnia od przedmiotów wytwarzanych mechanicznie przez dzisiejsze fabryki czy warsztaty rzemieślnicze. Podobnie jak wino staje się z każdym rokiem coraz lepsze, mebel również „dojrzewa” w miarę upływu czasu. Za jego sprawą nosi na sobie ślady, jakich nie może mieć obiekt nowy. Określamy to mianem patyny, która może przybrać postać śniedzi tworzącej się na powierzchni metalu i kamienia albo szczególnego połysku na powierzchni drewna, powstałego wskutek zużycia i działania czasu. Dzięki patynie relikty przeszłości wyglądają tak, jakby były podniszczone, i to pozwala odróżnić je od ich współczesnych ekwiwalentów. Patyna raczej dodaje, niż ujmuje rzeczom wartości. Podczas gdy wiele obiektów, starzejąc się, traci na wartości (dotyczy to również urody istot ludzkich), niektóre rzeczy stają się bardziej wartościowe: zamknięty w garażu rolls-royce dziadka nie jest zwyczajnie starym, ale „zabytkowym” autem. Patyna staje się atrybutem kulturowym, który nadaje wartość rzeczom mającym jakąś historię. Jeszcze lepiej, gdy tę historię można osadzić w czasie i udokumentować.

Ta postawa wobec tego, co dawne, a także kulturowa skłonność do przydawania temu czemuś wartości, wiąże się z największym z dostępnych luksusem − możliwością podjęcia swoistej gry z czasem. Jeżeli jesteśmy bogaci, moglibyśmy pozwolić sobie na podroż dookoła świata, ale nie na podroż w czasie, bo nikt nie jest w stanie podróżować w czasie. Moglibyśmy wydłużyć nasze ziemskie bytowanie, zapewniając sobie możliwie najlepszą opiekę medyczną, jednak żaden miliarder nie jest w stanie dożyć stu pięćdziesięciu lat ani przenieść się wstecz, do poprzedniego stulecia. Mimo to niektórzy z nas mogą otoczyć się antykami, kupując najlepsze rzeczy, jakie ma do zaoferowania przeszłość: wspaniałe tkaniny, stare meble, dzieła sztuki i drogie, oprawione w skórę książki. Zatem nawet jeśli kolekcjonowanie starych i pięknych rzeczy z dawnych czasów nie pozwoli nam na nowo „przeżyć” przeszłości, to przynajmniej możemy dzięki nim docenić to, czego już nie ma.

Ta gra między teraźniejszością i przeszłością jest luksusem samym w sobie, bez względu na to, czy nazwiemy ją marzeniem o nieśmiertelności, czy rozciągnięciem życia poza granice czasu, jakim natura obdarowała każdego z nas.

W gruncie rzeczy zjawisko to nie jest bynajmniej czymś nowym. Na przykład starożytni mieszkańcy Mezopotamii cenili pomniki dawnego Babilonu, a w latach 1900–1800 p.n.e. poświęcili mnóstwo czasu na sporządzenie katalogu zabytków, które miały co najmniej 500 lat. Najcenniejsze egzemplarze starożytnych „dóbr luksusowych” zachowały się właśnie dzięki marzeniom o nieśmiertelności. Bogaci władcy starożytnego Egiptu mieli skłonność do budowania sobie ogromnych grobowców. Te swoiste „pałace na wieczność” były przewidująco wyposażone we wszystko, czego mogli w niej potrzebować.

Towarzystwo ulubionych, zbytkownych przedmiotów miało im uprzyjemnić życie, które czekało ich po zakończeniu ziemskiego bytowania, a same piramidy były w równej mierze „wieczystymi pomnikami”, co trwałym wyrazem ich ekshibicjonizmu. My zaś zawdzięczamy temu spektakularnemu pogrzebowemu marnotrawstwu wiele z najcenniejszych dzieł sztuki, jakie kiedykolwiek stworzył człowiek.

Można by pomyśleć, że późniejsze cywilizacje miały zarówno do luksusu, jak i do śmierci stosunek mniej obsesyjny, ale rzut oka na amphoriskos z górskiego kryształu, pochodzące z I wieku n.e. naczynko wysokości 8,5 cm, z dwoma uszami i dwoma splecionymi złotymi łańcuszkami, unaocznia, że luksus, czas i śmierć pozostawały mocno ze sobą związane przez całą starożytność.

Prawdopodobnie naczynie to było używane do przechowywania esencji i olejków. Był to bardzo luksusowy przedmiot, który przetrwał do naszych czasów zapewne tylko dlatego, że został złożony w grobie razem ze swoją właścicielką. Zastąpił tanie pyxides (naczynia) wykonywane z drewna lub dmuchanego szkła, służące do przechowywania kosmetyków i pachnideł, które zwykle nie były drogie. Materiał, z jakiego wykonano to naczynie, kryształ górski, pochodził – według Pliniusza Starszego (29–79 n.e.) – z gór i miał naturalne właściwości chłodzące niczym lód.

Na tego rodzaju przedmiotach – luksusach starożytności – skupiało się zainteresowanie bogatych kolekcjonerów w okresie minionych pięciu lub sześciu stuleci. Poświęcali oni mnóstwo czasu i pieniędzy na gromadzenie eksponatów i budowanie swoich wspaniałych zbiorów. Wiele z tych kolekcji wydatnie wzbogaciło rożne znaczące zbiory muzealne. Choć te luksusowe przedmioty uważa się dziś za dzieła sztuki, to wiele z nich – jeśli nie wszystkie – miało jakieś praktyczne zastosowanie. Większość z nich opisywano w starożytnych językach za pomocą określeń bliskich „rzemiosłu” lub „rękodziełu”.

Niektóre przedmioty użytkowe służyły więcej niż jednemu celowi; wiele z nich „odznacza się swoistym nadmiarem porządku i estetycznej organizacji, które wychodzą poza wąsko pojętą funkcjonalność” .

Liczne luksusowe przedmioty opisane w niniejszej książce niezależnie od tego, czy uważamy je dzisiaj za dzieła „rzemieślnicze”, „dekoracyjne”, reprezentujące „sztukę stosowaną” czy po prostu za „sztukę”, należą do kategorii obiektow użytkowych. Bez względu na to, czy w zamyśle miały być dziełami sztuki, czy też nie (a pojęcie „sztuki” jest w dużej mierze wynalazkiem świata zachodniego), wiele z nich to małe arcydzieła.

Rzymianie w okresie schyłkowym

Rzymianie w okresie schyłkowym (Muzeum d’Orsay, 1847) – to monumentalne płótno o szerokości 7 m, namalowane przez francuskiego malarza Thomasa Couture’a, fascynujące widzów w XIX stuleciu. Jego tematyka nawiązuje do tekstu rzymskiego poety Juwenalisa (ok. 66–140 n.e.): „Okrutniejszy od wojny występek spadł na Rzym i zagroził zniewolonemu światu”. Orgiastyczny obraz nawiązywał też do barwnej rozwiązłości Paryża z połowy XIX wieku, gdzie został namalowany.

Nie powinniśmy jednak popadać w przekonanie, że przeszłość oferuje jedynie materialne rzeczy, które są dziś cenione jako luksusy. Egipska, grecka, a szczególnie rzymska starożytność – aż do upadku cesarstwa rzymskiego w roku 476 n.e. – oddaje wszystkie główne cechy luksusu. Pod koniec okresu republiki i w cesarskim Rzymie funkcjonuje wyraźnie wiele pojęć, które łączymy z tym tematem. Starożytność prezentuje nam również pewne niespodzianki, które rzucają wyzwanie naszym ustalonym przekonaniom o tym, czym jest luksus i co może oznaczać.

Podobnie jak dzisiaj, również w czasach starożytnych luksus był zjawiskiem dzielącym społeczeństwo. Ze względu na jego ponętny charakter dostrzegano w nim najwyższą pokusę. Ktoś, kto potrafi ł oprzeć się chęci posiadania luksusowych rzeczy, okazywał siłę charakteru; poddanie się jej uważano za oznakę słabości, a czasami degeneracji i zniewieściałości. W oczach rozmiłowanych w demokracji Greków luksus był czymś kłopotliwym, ale zarazem dostrzegali w nim swoisty dowód na to, że ich społeczeństwo ma się dobrze i poszerza swoje granice. Platon spoglądał na luksus jako na coś związanego z pojęciem utopii, krainy „zjadaczy lotosu”. Współczesny Arystofanesowi komediopisarz Hermippos (ok. 446–386 p.n.e.) pisał:

Powiedzcie mi, Muzy, mieszkanki Olimpu,

jakie dobra przywiózł tu ludziom Dionizos na swym czarnym okręcie…

Z Egiptu, strojne żagle i księgi. A prócz nich kadzidła z Syrii.

Piękna Kreta dostarcza bogom cyprysy,

a Libia dostatek kości słoniowej na sprzedaż.

Z Rodos pochodzą rodzynki i figi słodkie jak marzenie.

Ponadto, z Eubei – gruszki i dorodne jabłka.

Niewolnicy z Frygii, a z Arkadii najemni żołnierze…

Mieszkańcy Pafl agonii dostarczają Zeusowi żołędzi i lśniących

migdałów. Gdyż one są ozdobą uczty.

A jeszcze Fenicja daktyle i piękną, białą mąkę.

Kartagina barwne kobierce i poduszki.

Jak wyjaśnia historyk starożytnego świata David Braund, te zmyślone wykazy mają komediowy rodowód i nie można brać ich na serio. To, że demokracja w rodzaju ateńskiej w istocie przybliżała wielu ludziom nowe luksusy – nazywając hodowlany drób „perskimi ptakami”, bażanty – „ptakami z Phazji”, a pod koniec V wieku p.n.e. hodowano nawet pawie przeznaczone do konsumpcji – budziło zaniepokojenie dawnej oligarchii, jako że normalnie tego rodzaju luksusy można było zobaczyć jedynie na stołach obcych despotów.

Od czasów rzymskich ścisła definicja luksusu oparta była na semantycznym pokrewieństwie między słowem luxus (oznaczającym przepych, pompatyczność, ale również zmysłowość) i jego derywatem luxuria (rozpusta, nieumiarkowanie i ekstrawagancja). Żadne z tych słów nie ma pozytywnej konotacji i z tego powodu uważano luksus za zjawisko problematyczne i negatywne pod wieloma względami. Rzymscy komentatorzy twierdzili, że luksus jest również źródłem innych wad. Na przykład Cyceron doszedł do wniosku, że z luksusu „nieuchronnie wynika skąpstwo, natomiast ze skąpstwa przebija się zuchwałość, źródło wszelkich zbrodni i karygodnych uczynków”.

***

Peter McNeil, Giorgio Riello, Historia Luksusu, przeł. Jan Jackowicz, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2017

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną