Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Gruszki na dębie

Sasi „zaszczepili” na dębie polskim jemiołę.

Polacy mówią, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, Anglicy – że każda ciemna chmura ma jasny obrys, a Kisiel (wedle innych Lem), że przysłowia są mądrością narodów, które innej mądrości nie mają. Tak czy owak, niesławny wymuszony werdykt, którym przyznano Wojciechowi Wenclowi prezydencką nagrodę „Zasłużonego dla Polszczyzny”, oraz towarzyszące temu poruszenie sprawiły, że sięgnąłem tam, gdzie zwykle bym nie sięgał – bo nawet masochizm literacki ma swoje granice – czyli do tekstów laureata. I tak natrafiłem na dendrologiczno-propagandową perłę, czyli felieton „Tysiąc słojów wiary” z „Gościa Niedzielnego”.

Zaczyna Wencel od porównania starego i wyciuranego na dziesiąty bok, ale przecież tego właśnie spodziewalibyśmy się po autorze tomu „Epigonia” – a mianowicie do porównania polskiego narodu do drzewa. A konkretnie: do dębu.

Wybór dębu jest, oczywiście, nieprzypadkowy. To symbol Anglii, Niemiec i USA, a Wikipedia, która zawiera najdziwniejsze listy, w tym i listę „narodowych drzew”, wykazuje, że różne odmiany dębu wybrało sobie 21 z 79 wyszczególnionych krajów, w tym Polska. W końcu Lech ujrzał orła w gnieździe uwitym na dębie.

O ile jednostka – taka jak ja na przykład – życzyłaby sobie może subtelniejszego symbolu, wyłuskanego z całego bogactwa fauny i flory tej planety, jakiejś pliszki, bodziszka, sasanki, ryjówki, o tyle naród z reguły wybiera najbanalniej. Dąb jest twardy i potężny, dąb jest królem drzew, tak jak lew jest królem zwierząt, a orzeł – królem ptaków. Podobnie jak pancernik i gołębik grenadyjski (godło Grenady), wymarły dodo (Mauritius) czy antylopa (Namibia) nie mają startu do heraldycznych potentatów, tak i brezylka nadobna (Barbados) z dębem przegrywa z kretesem.

Polityka 17/18.2017 (3108) z dnia 25.04.2017; Kultura; s. 137
Reklama