Reżyseruje od blisko 40 lat. Jej dokumenty są świadectwami powikłanych życiorysów, dziennikami zmieniających się mód i warunków życia, obrazami upadającego systemu oraz paradoksów czeskiej transformacji. Katkę, uzależnioną od heroiny narkomankę, której odebrano prawa rodzicielskie, obserwowała kilkanaście lat. Z René, inteligentnym, drobnym złodziejaszkiem dobrze się czującym w odosobnieniu (tak bardzo spragnionym poklasku za więziennym murem, że podejmującym mozół bycia pisarzem), spotykała się przeszło dwie dekady. Honzę, zbuntowanego przeciwko rodzicom i całemu światu anarchistę znajdującego spełnienie na zmywaku w Hiszpanii, filmowała od urodzenia – w sumie 38 lat.
Żaden z jej bohaterów nie jest wyrazistą osobowością. Nie prezentuje się atrakcyjnie na ekranie. Anonimowość jako znak, symbol każdego z nas.
Wyjątkowy dokument
Třeštíková szuka tematów tam, gdzie ich nie widać. Małżeństwo, narkotyki, przestępczość, kariera. Zawsze jest to droga w nieznane podszyta wiarą, że dopiero po miesiącach rejestracji i długim wyczekiwaniu wyłoni się opowieść. Jej ostateczny kształt nadaje niszczący upływ czasu. Czeska autorka śmieje się, że jest jednym z niewielu artystów odczuwających radość z powodu przemijania.
Filmuje ważne wydarzenia, o których bohaterowie sami ją informują, ale też zwykłe dni. Domową krzątaninę, okolicznościowe rozmowy przy stole, prasowaniu, przy zdmuchiwaniu świeczek na urodzinach, zabawie, przeprowadzkach. Z tych okruchów, które mogłyby tworzyć najzwyklejsze portrety życia rodzinnego, układa się niecodzienny obraz smutku wywołanego stopniową erozją więzi, popadaniem w depresję, utratą kontroli nad życiem, ale nie bezsilności.