Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Requiem dla opery

Jaka przyszłość czeka Warszawską Operę Kameralną?

Od 1986 r. opera mieści się w klasycystycznym budynku (byłego zboru kalwińskiego). Od 1986 r. opera mieści się w klasycystycznym budynku (byłego zboru kalwińskiego). Tomasz Gzell / PAP
Stefan Sutkowski, twórca i przez pół wieku dyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej, zmarł dokładnie w momencie, gdy rozpoczęła się dewastacja jego dzieła: zwolnienia grupowe wszystkich śpiewaków, dyrygentów i jednej z orkiestr.
Stefan SutkowskiAndrzej Rybczyński/PAP Stefan Sutkowski

Opera była słynna przede wszystkim z pierwszego i jedynego na świecie Festiwalu Mozartowskiego, pokazującego co roku komplet dzieł scenicznych Mozarta, ale także z Festiwalu Oper Barokowych (z którego wypączkowały później Festiwal Monteverdiego i Festiwal Haendlowski), Festiwalu Rossiniowskiego, Festiwalu Oper XX i XXI w., Festiwalu Oper Staropolskich oraz festiwali Muzyka Staropolska w Zabytkach Warszawy. Premier nie da się zliczyć, a większość z wykonywanych dzieł nie pojawiała się w innych polskich teatrach. Przez pewien czas przy Warszawskiej Operze Kameralnej działało również wydawnictwo Pro Musica Camerata, wydające nuty, książki i płyty. A cała wizja tej wszechstronnej i pomnikowej, choć na pozór kieszonkowej instytucji była dziełem Stefana Sutkowskiego, oboisty i muzykologa. Za tę wizję otrzymał w 1996 r. Paszport POLITYKI, a w późniejszych latach laureatami zostało troje śpiewaków wywodzących się z WOK: Olga Pasiecznik, Dariusz Paradowski i Artur Ruciński.

Czai się zło

Niestety, od momentu przejścia na garnuszek mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego całe to dobro było skazane na zagładę. Marszałek Adam Struzik (od 2001 r. na stanowisku) od początku nie rozumiał WOK i jej racji bytu. Wszystko jeszcze jakoś grało, gdy opera sama sobie znajdowała sponsorów na poszczególne premiery. Odkąd jednak dyrektor Sutkowski, który zwykle osobiście się tym zajmował, zrezygnował z tego, zmęczony – jak to nazwał – „żebractwem”, mogło być już tylko gorzej.

Pierwszy kryzys pojawił się dokładnie w półwiecze WOK (założonej w 1961 r.). Z roku na rok dotacja z Urzędu Marszałkowskiego była mniejsza. Dość wspomnieć, że w 2007 r.

Polityka 19.2017 (3109) z dnia 09.05.2017; Kultura; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Requiem dla opery"
Reklama