Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

„Ucho prezesa” (słabo) kończy sezon. I pojawia się Donald Trump

„Ucho prezesa” „Ucho prezesa” mat. pr.
Serial satyryczny Roberta Górskiego na okres wakacji żegna się z widzami fabułą o spotkaniu na szczycie. I informacją, że wiz do Stanów to raczej nie będzie...

Szesnasty, ostatni odcinek w pierwszym sezonie „Ucha prezesa” to bezpośrednia kontynuacja fabularna odcinka piętnastego, w którym to Prezes wykrył szpiega w swoim otoczeniu, co zakończyło się strzelaniną i ucięciem akcji w kluczowym momencie. W „Dobrym Donaldzie” wracamy więc do gabinetu i obserwujemy pokłosie tych wydarzeń, choć nie bezpośrednie, raczej kilkadziesiąt minut po. Wtedy wyjaśnia się cała intryga i… widz się rozczarowuje, bo jest to coś banalnego, co przekłuwa zgromadzone w „Operacji Celofan” napięcie niczym igła nadęty do granic wytrzymałości balon.

Lekcją płynącą z obu odcinków specjalnych (specjalnych, bo dostępnych tylko w ShowMaxie, bez premiery na YouTube) okazuje się to, że pierwszą zasadą polityki jest podejrzliwość. Ponieważ zaś Prezes ostatnimi czasy zbytnio ufał ludziom i dopuszczał ich do wielu tajemnic, odpowiedzialny za PR Adam Bielan udziela mu efektownej lekcji.

Prezes w „Uchu prezesa” pozwala sobą sterować

Właśnie – w „Dobrym Donaldzie” Górski pokazuje Prezesa z innej strony, jako nie kogoś, kto steruje, ale kto jest sterowany, wykonuje polecenia, szuka akceptacji nadzorcy. Kogoś niepewnego siebie – dotychczas taki był tylko w relacjach z Macierewiczem, gdzie dochodziła jeszcze domieszka strachu przed nieobliczalnością ministra.

Tytułowym Donaldem jest natomiast nie Donald nasz, polski, ale ten drugi, amerykański, który z Prezesem odbywa telekonferencję. Tu ciężar odcinka przenosi się więc na zbudowanie parodii prezydenta USA, co zadaniem trudnym nie jest, bo Trump to człowiek bardzo charakterystyczny – choć akurat ten z „Ucha…” sprawia wrażenie bardziej, jakby nie tyle tworzył karykaturę prezydenta, ile naśladował przerysowaną grę Aleca Baldwina z „Saturday Night Live” (choć akurat to ma fabularne uzasadnienie).

Górski żegna się więc z nami odcinkiem ciekawym, ale bynajmniej nie najlepszym w sezonie. I choć trzeba docenić zarówno świetnie prowadzoną fabułę „Operacji Celofan”, jak i pomysł na telekonferencję z Trumpem z „Dobrego Donalda”, należy również podkreślić, że sugerowane połączenie fabularne dwóch odcinków specjalnych było złudne, ponieważ tak naprawdę dostaliśmy dwie samodzielne historie. Połączone wprawdzie klamrą konieczności podejrzliwości, niewykorzystujące jednak w sumie tych około trzydziestu minut ekranowego czasu.

Cichym bohaterem odcinka, jak zawsze, był też prezydent Adrian… znaczy Andrzej, jak zawsze wyczekujący w korytarzu przed gabinetem Prezesa. Może w drugim, powakacyjnym sezonie postać ta wreszcie będzie miała swój moment? Na to chętnie poczekam.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną