Piotr Sarzyński: – Do ekstraklasy architektów wszedł pan dość nietypowo; dzięki projektom domów jednorodzinnych.
Robert Konieczny: – Co ciekawe, na początku nic na to nie wskazywało. Jeszcze jako student, a później młody architekt, wraz z moją ówczesną żoną zaczynałem od udziału w konkursach na duże budynki publiczne. Kilka razy udało się nam wygrać, dostać jakieś nagrody, choć żaden z tych projektów nie został skierowany do realizacji. Później, trochę z konieczności, przyszły więc domy jednorodzinne. I z nimi pozostałem na wiele lat. Praktycznie dopiero „Przełomy” odmieniły ów stan.
Ile powstało tych domów?
Około 30 projektów. Ale głośno było głównie o tych 11 zrealizowanych, bo to one otrzymywały nagrody. Ja sam najbardziej lubię te projekty, w których udało się nie tylko odpowiedzieć na zadany temat, ale osiągnąć jakąś wartość dodaną. Na pewno dom aatrialny, dom bezpieczny, dom outrialny, powtarzany w kilku wersjach model living-garden czy autorodzinny.
Czy którykolwiek z nich został powtórzony w innym miejscu, dla innego klienta?
Nie. Choć chętni oczywiście się pojawiali. Chyba najwięcej zapytań miałem o dom bezpieczny. Głównie ze Stanów Zjednoczonych i z Rosji. Z tej ostatniej zwrócił się nawet do mnie inwestor, który chciał postawić całe osiedle domów bezpiecznych. Trochę mnie to rozśmieszyło, a trochę wystraszyło.
Zatem każdy nowy, wymyślany od początku…
Ale to właśnie jest najprzyjemniejsza część pracy, gdy ścierają się idee i koncepcje, dojrzewa projekt. Ten etap trwa zazwyczaj około trzech miesięcy.
Można by zapytać: co jeszcze można wymyślić w budownictwie jednorodzinnym? A później Konieczny pokazuje nową realizację i okazuje się, że można.