„Czy naprawdę wypada mi robić to, co robię?”. Daniel Day-Lewis żegna się z aktorstwem
Daniel Day-Lewis, jeden z najwybitniejszych aktorów filmowych i teatralnych naszych czasów, ogłosił koniec kariery. Poinformowała o tym we wtorek jego agentka Leslee Dart. Oprócz podziękowań dla długoletnich współpracowników z przekazanego mediom oświadczenia wynika, że decyzja została podyktowana względami osobistymi i nikt z najbliższego otoczenia Brytyjczyka nie zamierza jej komentować.
Najważniejsze role Day-Lewisa
Pożegnalnym występem Day-Lewisa będzie „Phantom Thread”, najnowsze widowisko Paula Thomasa Andersona, o londyńskim światku haute couture z akcją rozgrywającą się w połowie minionego stulecia. Premierę zapowiedziano na grudzień. Aktor grający wziętego projektanta mody weźmie udział w promocji filmu.
Ostatnio można go było podziwiać w tytułowej roli w „Lincolnie” Stevena Spielberga, za którą otrzymał trzeciego w swoim życiu Oscara. Wcześniej uhonorowano go jeszcze za niezwykłe kreacje w „Aż poleje się krew” – epopei o narodzinach kapitalizmu w Stanach Zjednoczonych, uznanej niedawno przez „New York Timesa” za największe osiągnięcie kina XXI w. Oraz za rolę sparaliżowanego, poruszającego się na wózku Chrity’ego Browna w dramacie „Moja lewa stopa”.
Daniel Day-Lewis słynął z niezwykle wysokich wymagań stawianych sobie i projektom, w których brał udział. Był wybredny do tego stopnia, że potrafił nie przyjmować propozycji latami, nic sobie nie robiąc z długich przerw między zdjęciami. W latach 90., gdy po raz pierwszy zapowiedział, że rozstaje się z zawodem, wystąpił w zaledwie pięciu filmach.
Pracy poświęcał się całkowicie. Był perfekcjonistą. Wszechstronny, wiarygodny psychologicznie, z fantastycznie opanowanym warsztatem aktorskim. Doskonale wypadał zarówno w rolach charyzmatycznych przywódców („W imię ojca”), arystokratów uwikłanych w konwenanse („Wiek niewinności”), krwiożerczych morderców („Gangi Nowego Jorku”), jak i ludzi z pasją, żyjących w swoich światach, głuchych na ból i cierpienie bliskich, takich jak magnat naftowy w „Aż poleje się krew”.
60-letni aktor jest synem nieżyjącego brytyjskiego poety Cecila Day-Lewisa i aktorki Jill Balcon, córki sir Michaela Balcona, znanego producenta filmowego, byłego szefa Ealing Studios. Debiutował w kinie już jako czternastolatek, grając wandala w „Tej przeklętej niedzieli” (1971 r.). Kształcił się w Bristol Old Vic Theatre School, występując na przemian w teatrze i telewizji. Na dużym ekranie zwrócił na siebie uwagę bezkompromisową rolą geja w „Mojej pięknej pralni” oraz w ekranizacji prozy E.M. Forstera „Pokój z widokiem”. Jego żoną jest aktorka i reżyserka Rebecca Miller, córka znanego amerykańskiego dramaturga Arthura Millera. Para mieszka w Irlandii.
„The Hollywood Reporter”, wyrażając żal z powodu decyzji Day-Lewisa o porzuceniu aktorstwa, cytuje jego wypowiedź z wywiadu prasowego: „W życiu każdego aktora przychodzi taki moment, że w końcu on sam musi siebie zapytać: czy naprawdę wypada mi robić to, co robię?”.