Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Księgarskie rewolucje

Czas zaczął szybciej płynąć. Jak zawsze między drugą a piątą.

Wszystkiego bym się spodziewał po tej nocy, tylko nie tego, że przyniesie ona pomysł na ratunek rynku księgarskiego. Chodziliśmy po mieście lekko zawiani, od baru do baru, bez konkretnego celu. W pewnym momencie trafiliśmy nawet do klubu disco polo. W samym centrum Warszawy. Piwo i wódka lały się strumieniami, a starsze panie, w wieku babć klientów, przeciskając się przez tłum, co chwila klękały, żeby wytrzeć lepiącą się podłogę papierowymi ręcznikami i zebrać spod nóg potłuczone szkło.

Tańczyliśmy na pełnym parkiecie do piosenki z bardzo trafnie oddającym atmosferę tego miejsca tekstem, który cały klub znał na pamięć:

„Wódka, cola, seks,
Jutro będziesz moją eks”.

Potem wyszliśmy zapalić i prawie się pobiliśmy.

– Dwóch na dwóch! – krzyczało do nas czterech napakowanych chłopaków z łańcuchami, a może dwoiło mi się już w oczach, w każdym razie nie daliśmy się namówić.

To znaczy mój przyjaciel, który ćwiczy boks, był nawet chętny, bo chciał przetestować wreszcie swoje umiejętności również poza ringiem. Ale ja nie. Oni byli jednak inną kategorią wagową i wiekową – my powoli wkraczamy już w „smugę cienia”, a poza tym mamy dzieci i chcemy, żeby one miały ojców.

A o co właściwie im chodziło? Chyba tylko o bicie. A może to byli koledzy dziewczyn, które chwilę wcześniej zaczepiały nas na parkiecie. Jednej spodobał się mój przyjaciel i w związku z tym powiedziała mu o tym:

– Czuję, że masz największego w całym klubie.

A on odpowiedział:

– Ty też.

Odeszły obrażone, mówiąc zresztą:

– Wszyscy faceci to małe ch…

Może więc to była zemsta za ten okrutny żart poniżej pasa? Nie wiem.

W każdym razie postanowiliśmy ruszyć dalej.

Polityka 28.2017 (3118) z dnia 11.07.2017; Kultura; s. 74
Reklama