Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Literacka Nagroda Nike dla Cezarego Łazarewicza. Bardzo dobry werdykt

Cezary Łazarewicz Cezary Łazarewicz Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Po raz pierwszy w historii Nike uhonorowano reportaż, a „Żeby nie było śladów” jest wyjątkowe na tle innych książek z tego gatunku.

I to jest bardzo dobry werdykt, bo nagrodę otrzymała nie tylko książka świetna literacko, ale i ważna dla nas dzisiaj. Po raz pierwszy w historii Nike uhonorowano reportaż, a jest on wyjątkowy na tle innych książek z tego gatunku. To dlatego, że ta książka po prostu powinna była powstać, byliśmy to winni przeszłości – Łazarewicz przypomniał o zbrodni, za którą nikt nie wymierzył sprawiedliwości. I w dodatku jest to książka, która w czasach skrajnych podziałów połączyła rozmaite środowiska.

Cezary Łazarewicz, dziennikarz związany przez kilka lat z POLITYKĄ (pracował również m.in. w „Przekroju” i „Newsweeku”), przeprowadził prywatne śledztwo w sprawie zabójstwa Grzegorza Przemyka. Aż dziw, że przez tyle lat nikt nie zajął się tą sprawą. Ten temat czekał na Łazarewicza, rówieśnika Przemyka, którego nigdy nie poznał.

Na początku książki „Żeby nie było śladów” Łazarewicz cytuje list poetki Barbary Sadowskiej, matki Przemyka, znaleziony w aktach sprawy śmiertelnego pobicia jej syna: „Ludzie o miedzianym czole, utożsamiający milicję z władzą, postanowili poświęcić prawdę dla swoich doraźnych korzyści, skompromitować wymiar sprawiedliwości w Polsce cynicznymi manipulacjami, które będą kiedyś książkowym przykładem niesprawiedliwości. Nie przypuszczam, żeby nastąpiło to prędko. Będzie to w takich czasach, kiedy systematyczne bezczeszczenie grobu mojego świętej pamięci syna Grzegorza będzie już tylko haniebnym znakiem dzisiejszej rzeczywistości”.

„Poczułem – pisze Łazarewicz – że te trzy zdania są skierowane do mnie”. I tak powstała przejmująca książka, w której autor jest właściwie przezroczysty, ale cały czas czujemy jego obecność.

Cezary Łazarewicz pisze o zbrodni bez kary

To książka o zbrodni bez kary. Zbrodni doskonałej, bo właściwie wiemy, kto zabił, jak zabił, kto ochraniał zbrodniarzy. Łazarewicz wszystkich (poza jednym) bohaterów opisuje z imienia i nazwiska. Część z tych ludzi znamy. Jeszcze niedawno oglądaliśmy ich w telewizji. Cytuje ich listy, wystąpienia, notatki, stenogramy podsłuchów. Rzeczy, które miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Ale akurat tę szafę ubecy przeoczyli w czasie zacierania śladów. I po tych śladach Łazarewicz mistrzowsko prowadzi nas w swojej książce.

Warto dodać, że w siódemce nominowanych znalazło się sporo dobrych książek. 2016 nie był rokiem obfitującym w powieści, i to pokazały proporcje w nominacjach – znalazła się tu tylko jedna powieść Radki Franczak „Serce”. Nominowano też opowieść rodzinną, czyli „Fałszerzy pieprzu” Moniki Sznajderman, i dwie książki poetyckie, bardzo dobre zresztą: „Włos Breugeta” Jacka Podsiadły, uhonorowany już Nagrodą Silesius, i „Paraliż przysenny” Genowefy Jakubowskiej-Fijałkowskiej. Ta nominacja wydobyła z cienia mało znaną, a niezwykle ciekawą poetkę z Mikołowa. Jej wiersze o starzeniu się i cielesności są jak ładunki wybuchowe, bezkompromisowe i dosadne.

Wśród nominowanych znalazły się też dwie książki eseistyczne: Krzysztofa Środy „Las nie uprzedza” i Stanisława Łubieńskiego „12 srok za ogon”. Ta druga, książka o ptakach i obserwatorach ptaków, zdobyła nagrodę czytelników „Gazety Wyborczej”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną